Piłkarskiego maratonu odcinek drugi. Siadamy wygodnie, dzieci proszone są o wyrozumiałość, partnerki proszone są o cierpliwość, obiad i kolację, ale żebyś się nie męczyła, kochanie, zadzwońmy po prostu po pizzę, a piłkarze proszeni są o wzniesienie na wyżyny swego kunsz… yyyy… No, żeby grali dobrze są proszeni oraz może nawet ambitnie. Kolejka 33. – dziś gramy o utrzymanie, jutro o tytuł, po dwa spotkania w barszcz, więc żeby uniknąć zeza, kalibrujemy telewizory, programujemy nagrywarki, nastawiamy budziki, a bukmacherzy przyjmują zakłady na kolor wdzianka, w którym wystąpi trener Kubicki i czy do koszuli założy fontaź.
19 MAJA, WTOREK
KORONA KIELCE – GÓRNIK ŁĘCZNA (godz. 18:00)
Czy dla „poddierżania emocjonalnowo razgawora” w tabeli lepsza jest wygrana Korony nad Górnikiem Łęczna, czy może remis?
– A może wygrana Górnika? – Głos Wewnętrzny rozważał wszystkie możliwości.
Wygrana Górnika w Kielcach? Po tym, co piłkarze Szatałowa pokazali w meczu z Cracovią?
– Po tym, co pokazali z Piastem.
Dobra, to niech będzie remis. I tak na żywo obejrzę mecz z Bielska…
PODBESKIDZIE BIELSKO-BIAŁA – RUCH CHORZÓW (godz. 18:00)
Dla układu tabeli najkorzystniejsza byłaby wygrana Ruchu, ale wygrana w Bielsku nad zespołem, który wie, że dzisiejsze 3 punkty dają niemal pewne utrzymanie…
/tu następuje chwila głębokiej zadumy nad złożonymi problemami ludzkości i najważniejszymi zagrożeniami cywilizacyjnymi/
… wydaje się całkiem realna, gdy przypomnimy sobie jak fatalnie grało Podbeskidzie w końcówce sezonu zasadniczego, gdy jedna wygrana mogła dać im grę w „górnej” ósemce oraz półtora miliona złotych premii i n razy 200 tysięcy za miejsce zajęte w rozgrywkach. Remis, remis, remis, przegrana przegrana, 3 punkty na możliwych 15… I teraz nagle ci sami piłkarze mieliby się przebudzić, gryźć trawę…
– To ostatnie to chyba akurat robią… – Opinia Publiczna wskazała murawę w obu polach karnych, wyglądającą na nieco przeżutą.
Do składu „niebieskich” wraca Kuświk, do składu Podbeskidzia wracają Tomasik i Stano. Nie wiadomo, czy padnie gol, ale wiadomo, że pan Borski komuś z tej trójki pokaże żółtą kartkę.
CRACOVIA – ZAWISZA BYDGOSZCZ (godz. 20:30)
Szlagier wtorku i to całkiem poważnie: wygrana Cracovii na 90% daje jej utrzymanie, wygrana Zawiszy daje mu awans co najmniej o jedno miejsce i potężny napęd do dalszych gier, a kibicom niezaangażowanym pozwala nadal emocjonować się rozgrywkami.
– Punkt nikogo nie zadowoli – zapowiedział Jacek Zieliński.
– Pozwoliłbym sobie nie zgodzić się z szanownym przedmówcą… – wtrącił doktor Ernst Gräffenberg
Gdyby Ekstraklasa była czysto komercyjnym produktem sportowym, hodowanym przez bezduszną korporację w oparciu sześć instytucji i dziewięć wykresów, o wynik byłbym spokojny. Niestety/na szczęście, to jest sport – dziedzina życia nieprzewidywalna jak nastroje Marcina Budzińskiego.
PIAST GLIWICE – GKS BEŁCHATÓW (godz. 20:30)
Dylemat moralny: kibicować bełchatowskiemu GKS-owi w nadziei, że „liga będzie ciekawsza”, a rozgrywki emocjonujące do ostatniej minuty ostatniej kolejki, czy może, kierując się litością, machnąć ręką i niech Piast wykona coup de grace, skracając męczarnie trenera Zuba, piłkarzy i telewidzów? Jedna wygrana, dwa remisy, dziesięć porażek – taki jest wiosenny bilans GKS-u.
– A jesiennego Zawiszę pamiętasz? – zapytał Głos Wewnętrzny.
Nie porównujmy ciepłego z miękkim, dobrze?
– Kto jest ciepły? – Zawisza był oburzony insynuacjami.
– Kto jest miękki? – zaprotestował GKS Bełchatów.
– Kto jest gruby? – zdenerwował się Obelix.
20 MAJA, ŚRODA
LECH POZNAŃ – ŚLĄSK WROCŁAW (godz. 18:00)
– Dycha? – zapytał trener Skorża.
– Dycha, ale ledwie – powiedział asystent wpatrując się w trenujących piłkarzy – Ja bym go nie wystawiał.
Oba zespoły maja problemy z nastawieniem mentalnym, a w ostatnich meczach po 60 minutach zaczynały padać kondycyjnie. Zapowiada się pasjonujące widowisko: kwadrans entuzjazmu i ataków na hurrrrranyboskie!, kwadrans zniechęcenia, że nic z tych ataków nie wyszło, kwadrans w miarę aktywnego oczekiwania na koniec pierwszej połowy, kwadrans przerwy, drugi kwadrans ataków, ale tym razem nie entuzjastycznych, tylko rozpaczliwych i 30 minut zadyszanej schizy, że tytuł ucieka, że puchary się oddalają, że kibice są poirytowani, że ta mucha się na mnie patrzyyy, a sędzia Musiał nie pochyla się z troską nad leżącym zawodnikiem, tylko wykrzywia się drwiąco i pokazuje, żeby wstawać.
GÓRNIK ZABRZE – LECHIA GDAŃSK (godz. 18:00)
Górnik na luzie, Lechia walczy o puchary, a skoro Lechia walczy o puchary, to Górnik na tym większym luzie, skoro zaś Górnik na tym większym luzie, to Lechia tym bardziej walczyć o puchary, bo Górnik grający na luzie jest niebezpieczny, a skoro Lechia będzie tym bardziej walczyć…
…to módlmy się, żeby panu Frankowskiemu nie odwaliło regulaminowo, bo wszyscy wiemy, co się dzieje, gdy arbiter zaczyna machać kartkami i tłumaczyć piłkarzom, że nie wolno, panie Janku, kopać przeciwnika w kostkę, gdyż albowiem stanowi to naruszenie odpowiedniego punktu regulaminu i skutkuje karą w wysokości… spokojnie, panowie, zaraz zaczniecie grać, tylko dokończę… karą w postaci żółtej kartki, od której przysługuje panu odwołanie w terminie…
WISŁA KRAKÓW – POGOŃ SZCZECIN (godz. 20:30)
Jakieś argumenty przemawiające za tym, żeby obejrzeć to spotkanie na żywo?
– Hmmm… – zadumała się Opinia Publiczna – Może Barrientosowi ponownie trafi się ziarno?
– Semir Stilić i Paweł Brożek – powiedział Głos Wewnętrzny – Na nich zawsze można liczyć…
Trener Moskal skrzywił się paskudnie.
– Znaczy, prawie zawsze – szybko sprostował Głos Wewnętrzny – Znaczy, czasem…
– I Łukasz Zwoliński jest w formie… – wyliczała Opinia Publiczna – I Akahoshi jakby się budził…
Mało, mało…
– Urodziłeś się w Krakowie – przypomniał kopiec Kościuszki.
– Ale masz rodzinę w Białymstoku – zaszumiały drzewa w parku Branickich.
– I mieszkasz w Warszawie – kusił Pałac Kultury.
– I bywałeś w Szczecinie – powiedziały Wały Chrobrego – Dwa razy…
– To już w Kielcach częściej – wtrąciła Kadzielnia.
– Berlin! Berlin! Na Berlin! – ryknął pułkownik Fichcik – Do Berlina! Na Berlin!
I ja na kolana padłem.
LEGIA WARSZAWA – JAGIELLONIA BIAŁYSTOK (godz. 20:30)
– Sędziowie nas krzywdzą, przeciwnicy symulują… – legioniści pracowicie wyrabiali sobie alibi.
– I śmieją się z naszych ubrań – poskarżył się Jakub Rzeźniczak.
– Ale puchar jest nasz – pocieszyli go koledzy.
Idealne rozwiązanie fabularne: remis w Warszawie, porażka Lecha, wygrana Wisły, brak remisy w Zabrzu.
– Prościej się nie da? – pogubił się Głos Wewnętrzny.
Proszzz… W razie gdyby – tabela po 33. kolejce wyglądałaby następująco: Legia 30, Lech 30, Jagiellonia 30, Wisła 29, Śląsk 28, Lechia lub Górnik 28 punktów. Sześć zespołów, dwa punkty różnicy, cztery kolejki do końca. Kuszące?
– Lech 33, Jagiellonia 32, Legia 30, Wisła 29, Śląsk 28… – Opinia Publiczna liczyła na paluszkach inną wersję tabeli.
Dobra – tak też nieźle.
„Poligon” w „Ustaw Ligę”
– Stawialiśmy na Hamalainena, to Hamalainen zjeżdżał w punktacji, aż zaczął punktować na minus – zastanawiał się prezes LZS Poligon – Czernych się zablokował do czasu, gdy go sprzedaliśmy, Magiera przestał asystować, Sa wylądował na ławie… Opaska kapitana LZS Poligon wyłącza zawodnika z gry na trzy tygodnie, pozbawienie jej – automatycznie dodaje piłkarzowi pałera…
– Pałeru – odruchowo poprawiła pani Jadzia.
– Szwungu – pogodził ich trener.
Pani Jadzia i trener pierwszej drużyny planowali kolejne transfery. 1461 drużyn ligi „poligonowej” (kod: 307590499 ) przygotowywało się do 33 kolejki w skupieniu, prezesi wbijali do komórek „Alarm… 17:00… ostatnie transfery”
– Z miejsca szóstego w klasyfikacji lig prywatnych zaatakujemy miejsce piąte taktyką żółwia – rysował schematy prezes ligi „poligonowej” (kod: 307590499 ) – Następnie ustawiamy klin i wbijamy na miejsce czwarte. Szarżą zajmujemy pozycje trzecią, gdzie okopujemy się, ustawiamy wagenburg i wspieramy ogniem naszych liderów, zajmujących trzy z czterech pierwszych miejsc w klasyfikacji indywidualnej: OlaSq, prezes Olci, ben3 prezesa Bernarda Jakubiaka i Stałe Fragmenty prezesa Mateusza Rokuszewskiego.
– Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego! – krzyknęli prezesi drużyn ligi „poligonowej” (kod: 307590499 ) i rozeszli się do pododdziałów.
– Czujczuj! Czuwaj! – odpowiedziało echo.
– Berlin! Berlin! Do Berlina! Na Berlin! – podsumował pułkownik Fichcik.
A ja na kolana… nie padłem, albowiem klęczałem od notki o meczu Wisły z Pogonią
Andrzej Kałwa
Fot. FotoPyk