Po pierwszej połowie byliśmy niemal przekonani, że tekst ten nie powstanie. Nie, nie dlatego, że nie mieliśmy żadnych wniosków. Po prostu szkoda by było naszego i waszego czasu na analizowanie tej padaki. Ale skoro druga połowa choć trochę poziomem przypominała hit, to łapcie nasze „szybkie strzały” po meczu Legia-Lech.
1. Czterdzieści pięć minut bez celnego strzału. Czterdzieści pięć minut zastanawiania się, czy to na pewno mecz grupy mistrzowskiej. Montażysta płakał, gdy montował skrót tej części gry. Ktoś, kto wymyślił, że pierwsza i druga drużyna po fazie zasadniczej powinny spotkać się już w pierwszym meczu po podziale, się pomylił…
2. Oczywiście nie zmienia to faktu, że największa bura należy się trenerom i piłkarzom. Założylibyśmy się, że gdyby nie – umówmy się: trochę przypadkowy – gol, to do ostatniego gwizdka żadna z drużyn nie zagrałaby odważniej.
3. Gadanie o psychologicznej przewadze, którą miało dać zwycięstwo w Pucharze Polski, było zwykłą paplaniną. Widzieliście w grze Legii jakiekolwiek oznaki, że takową mogła posiadać?
4. Zmiany Macieja Skorży. Ostatecznie chyba należy pochwalić szkoleniowca Lecha za reagowanie na boiskowe wydarzenia. Dość szybko, już w 66. minucie, w miejsce Kownackiego pojawił się Kadar, co troszeczkę zachwiało zespołem, ale wprowadzenie Sadajewa za Douglasa dziesieć minut później przywróciło porządek. Plus za korektę.
5. Ondrej Duda. Nieobecny nieusprawiedliwiony. Po raz enty. Niepokojące.
6. Czy skauci zagranicznych klubów mogli postawić plusy przy niektórych nazwiskach? Kędziora, Linetty, Jevtić… W sumie mogli, ale co najwyżej plusiki.
7. Częste roszady w bramce trochę przypominają zabawę zapałkami w wykonaniu dziecka. Burić nie zawalił Lechowi meczu tak jak Gostomski, ale pewnym punktem zespołu też nie był. Oj, zdarzały się puste przeloty. Ogólnie – elektryka. Obsada pozycji bramkarza będzie jednym z głównych zmartwień Skorży w końcówce sezonu. Niby trzech przyzwoitych piłkołapów w kadrze, lecz żaden nie gwarantuje spokoju.
8. Skoro już o zmartwieniach Skorży mowa… Napastnik. Grać tym nieskutecznym, ale walecznym Sadajewem czy kombinować? Hamalainen dziś bez błysku, ale z drugiej strony – trzymanie na ławce Jevticia podpada pod grzech ciężki. Na miejscu Skorży na kolejny mecz wyszlibyśmy takim samym zestawieniem.
9. Statystyka fauli: 8 po stronie Legii, 20 po stronie Lecha. Wymowna, prawda?
10. Symulowanie… Ależ irytujące były te pady w polu karnym. Gdybyśmy chcieli oglądać pokaz żenującego aktorstwa przełączylibyśmy na “Pamiętniki z wakacji”. Brawo dla Szymona Marciniaka za czujność i karanie kartkami.
11. Astiz to już zdecydowanie nie poziom drużyny mistrza Polski. Nawiązując do pogłosek – wicemistrza też nie. Mamy wątpliwości czy to w ogóle poziom grupy mistrzowskiej. Chociaż… w Zabrzu gra Augustyn, we Wrocławiu Pawelec, a w Szczecinie Matras. Mniejsza z tym, przedłużanie kontraktu z Hiszpanem nie ma sensu.
12. Podobnie jest z Vrdoljakiem. Z nim w środku pola drużyna nie pójdzie już do przodu. Owszem, dziś strzelił gola, ale poza tym grał beznadziejne. Głupia strata przy bramce (która to już w tym sezonie?), bierność przy akcji Sadajewa… Opchnięcie go „Arabom, nie Arabom” wydaje się być strzałem w środek tarczy.
13. Żyro? Dear Friends, I hope you are well. I am writing to you…
14. Znów przyzwoitą zmianę dał Orlando Sa. Oczywiście jego sytuacja w związku z tym nie zmieni się ani o milimetr.
15. Marcin Kamiński w Przeglądzie Sportowym odgrażał się, że już nie pozwoli się wykiwać cwaniakom, lecz… skończyło się na szumnych zapowiedziach. Ciągle nie mamy przekonania, że to ktoś więcej niż tylko w miarę solidny ligowiec. Tylko nie mówcie, że dobrze wyprowadza piłkę, bo zwymiotujemy.
16. Obrazek meczu? Szymon Pawłowski próbujący z połowy trafić do pustej bramki. A może Guilherme, który zamiast wyrównać, zagroził zdrowiu ludzi z górnych sektorów? Nie możemy się zdecydować.
17. Najkrótszy żart tego sezonu? #DychaKownasia.
Fot. FotoPyK