Reklama

Trudna miłość Smudy i Guerriera. A to przecież Franek go ściągnął!

redakcja

Autor:redakcja

04 maja 2015, 21:41 • 3 min czytania 0 komentarzy

Swego czasu sytuacja w Krakowie była jasna. Klasyka. Mamy starszego, nieco ekscentrycznego, złotoustego trenera oraz krnąbrnego, lekkomyślnego, ale i rozbrajająco wesołego skrzydłowego. Pierwszy rwie sobie ostatnie włosy z czupryny po zagraniach tego drugiego. Drugi głupkowatym uśmiechem przyjmuje kolejne ostre tyrady pierwszego. Stosunki iście filmowe. Podobnych duetów można wymienić miliard, by wspomnieć choćby postać “Gliniarza z Beverly Hills”, wiecznie irytującego wszystkich swoich szefów.

Trudna miłość Smudy i Guerriera. A to przecież Franek go ściągnął!

To od początku była trudna miłość…

Dziś w sumie wspominamy to wszystko z sentymentem, bo choć Donald “Born to be Wilde” Guerrier zdecydowanie lepiej gra po zwolnieniu Smudy, to w ich bezustannych gagach było coś uroczego. Przypomnijmy te najfajniejsze momenty oryginalnego duetu (albo raczej duetu oryginałów).

– Wszyscy wychodzą na trening, Arek Głowacki i Maciek Jankowski też. Semir Stilić wyleczył grypę, z którą grał z Legią. Chciał pomóc drużynie, ale to nie był ten sam Stilić, co jakby był zdrowy – mówi Smuda i dodaje: – Wychodzą wszyscy oprócz Donalda, który ma jelitowo-żołądkowo problemy. Co mu jest? On sam sobie gotuje i ja wiem, co za śmieci on je?

Reklama

– To są skrzydłowi z kosmosu! Czasami człowiekowi brakuje już słów i cierpliwości do nich, ale mi ta nerwowość mija, i znowu z nimi rozmawiam, próbuję coś dla nich wymyślić. Mamy do czerwca czas, żeby wydobyć z nich to, co najlepsze. Albo zmienią styl gry i myślenia, albo nawet trzeba będzie się pożegnać.

– Po tym jak zaprezentowali się z Cracovią, w Gdańsku nie powinni zagrać Guerrier oraz Sarki. Mamy jednak tak wąską kadrę, że nie jesteśmy w stanie ich zastąpić. Chyba ja musiałbym pojawić się za nich na boisku – skomentował z uśmiechem.

– Dniami i nocami tłumaczę jednemu i drugiemu (Guerrierowi i Sarkiemu), jak powinni walczyć, ale to są nieobliczalni ludzie. Oni nie kalkulują, wchodzą tak jak im mówi serce. Trzeba się zastanowić co dalej, bo to nie pierwsza taka sytuacja. To samo było ze Śląskiem.

Poza tym jeszcze pamiętne: “oni wpędzą mnie do domu wariatów” i lakoniczne: “I’ll kill you” po kolejnych idiotycznych dryblingach czy to Sarkiego, czy Guerriera. Fajnie, nie? Serio, naszym zdaniem takie nasycone humorem, momentami czarnym humorem relacje uatrakcyjniają odbiór Ekstraklasy. Oglądaliśmy mecze Wisły i czekaliśmy na ten magiczny moment – Wilde Donald Guerrier głupio traci piłkę, kamera na Smudę, Franz rzuca te swoje polsko-niemiecko-angielskie bluzgi.

Tyle że życie dopisało ciekawy epilog. Smudę z Krakowa pogoniono, na jego miejsce tym razem zatrudniono trenera, a Wilde-Donald przestał być śmiesznym jeźdzcem bez głowy, zaczął za to naprawdę porządnie grać. W “Super Expressie” Guerrier tłumaczył:

– O Smudzie można powiedzieć dużo, ale nie to, że jest uosobieniem spokoju. Ja rozumiem, że czasem trzeba kogoś opieprzyć, ale gdy ktoś ciągle na ciebie krzyczy, to tracisz pewność siebie i boisz się cokolwiek zrobić… Smuda chciał dobrze dla drużyny, jednak nie każdy jest w stanie znieść ciągłą presję. Trener mówił też, że przeze mnie czy Sarkiego wyląduje w domu wariatów. Dziwne słowa, przecież błędy na boisku się zdarzają. Przy Moskalu jest spokojniej. Też krzyknie, ale motywuje w pozytywny sposób.

Reklama

No i ta akcja musiała wywołać reakcję. Dzisiaj Franciszek Smuda stwierdził bez fałszywej skromności, że to on go sprowadził do Wisły, on ukształtował jako piłkarza, prawdopodobnie też on obsługuje jego Instagrama, a w wolnych chwilach chodzą razem na frytki i colę. – Przecież to ja go ściągnąłem do Wisły i wiem, że to zdolny chłopak – mówi w “Superaku” Smuda.

Hm. Nam wydawało się, że Smuda na konferencji połączonej z prezentacją Donalda dopytywał rzecznika, kto to w ogóle jest Guerrier. Ale upierać się nie będziemy. Wszystkie wątpliwości z pewnością rozwieje sam dziki Donald, który – o ile jego przyjaźń ze Smudą będzie wciąż kwitnąć – z pewnością pożyczy od Arboledy stary t-shirt…

016e643a6b

…tylko zamiast Michniewicza wpisze “śmieci, które jadłem”. Albo “dom wariatów, do którego odesłałem Smudę”.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...