Reklama

Kibice Legii ramię w ramię z lechitami, krzesełko obok krzesełka

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

02 maja 2015, 09:33 • 5 min czytania 0 komentarzy

Wielu fanów Legii usiądzie dziś ramię w ramię z sympatykami Lecha i organizatorzy ufają, że wszyscy oni zdadzą test kibicowskiej dojrzałości. Ilu mieszkańców Warszawy, a ilu z Wielkopolski tak naprawdę pojawi się na trybunach Stadionu Narodowego? Jak sprzedawały się bilety na sektory neutralne i sympatycy której z drużyn będą w nich przeważać? Czy na trybunach, których nie zajmą kibice z Żylety ani z Wiary Lecha będzie można paradować w barwach? I czy powzięto jakieś szczególne kroki w celu zapewnienia tam bezpieczeństwa?

Kibice Legii ramię w ramię z lechitami, krzesełko obok krzesełka

Pytania się mnożą, bo nie ma wątpliwości, że tegoroczny finał to gigantyczne przedsięwzięcie logistyczne. Znacznie bardziej wymagające niż dotychczasowe mecze kadry na Stadionie Narodowym. Kibiców Lecha oraz Legii trzeba najpierw wprowadzić, a później wyprowadzić z obiektu. Jedni będą przyjeżdżać do Warszawy pociągami – z różnych miast, o różnych porach, drudzy zamierzają maszerować przez miasto spod stadionu Legii. W mniej więcej równej liczbie zajmą dwie pełne trybuny za bramkami.

Pisaliśmy o tym szczegółowo – m.in. tutaj oraz tutaj.

W praktyce jednak sympatyków Legii będzie na Stadionie Narodowym znacznie, znacznie więcej. Wielu z nich dostanie okazję, aby usiąść ramię w ramię z lechitami – w tym samym sektorze, kto wie, może nawet na sąsiednich krzesełkach. Zanosi się na jeden, wielki test normalności i odpowiedź na pytanie: czy już dojrzeliśmy do tego? Czy stać nas na to, by na widok szalika czy koszulki przeciwnika nie toczyć piany, akceptować odmienne sympatie i po prostu bawić się futbolem? Najlepszym, na jaki stać nas w tym kraju.

Paradoksalnie, ten sprawdzian będzie odbywał się nie tylko na dwóch sektorach za bramkami, wśród stałych bywalców Żylety i Wiary Lecha, ale i w pozostałych obszarach stadionu.

Reklama

10 tysięcy kibiców z Mazowsza, 2 tysiące z Małopolski

Trybuny ciągnące się wzdłuż boiska to dziś tak zwane neutralne. Bilety na te miejsca kupowało się przez internet i ani PZPN, ani kluby w tę sprzedaż nie ingerowały. Całkiem sporo, co ciekawe, nabyli kibice ze Stargardu Szczecińskiego. Zachęceni sensacyjnymi wynikami, bukowali je jeszcze przed rewanżowym meczem Lecha z Błękitnymi, licząc na niespodziankę i że będą mieli kogo dopingować w finale.

Praktycznie z każdego województwa przyjedzie dzisiaj do stolicy przynajmniej po kilkaset osób. Przykładowo: 500 wejściówek trafiło do wesołej krainy Kazimierza Grenia (czy wszystkie zmieszczą się w kieszeniach?!), po tysiącu zgarnęły województwa łódzkie i lubelskie…

Najmniej opolskie, a najwięcej oczywiście Mazowsze.

Według naszych informacji, połowa z 20 tysięcy biletów na trybuny neutralne trafiła do kibiców z województwa mazowieckiego. 4,5 tysiąca przypadło mieszkańcom samej Warszawy, którzy będą w tych sektorach zdecydowanie najliczniej reprezentowani. Usiądą zaraz obok sympatyków Lecha z całej Wielkopolski. Ci – korzystając z systemów w internecie – nabyli 2 tysiące kart wstępu.

Żadnej selekcji, podziałów i płotów…

Reklama

Czy organizatorzy nie obawiają się, że tego misz-maszu na sektorach neutralnych? Jak zapewnić w nich bezpieczeństwo? Po prostu liczyć na normalność? To wystarczy? To jest właśnie jeden z głównych punktów testu, o którym pisaliśmy na wstępie.

Sprzedaż biletów na te miejsca zaczęła się już w lutym. Kibice z Żylety oraz Wiary Lecha raczej nie byli nimi zainteresowani – uważa rzecznik Polskiego Związki Piłki Nożnej Jakub Kwiatkowski. – Oni wolą siedzieć w grupie, mieli swoją pulę, która została przekazana klubom – dodaje, podkreślając, że dokładnie taki sam system dystrybucji sprawdził się przed rokiem.

Wówczas chodziło jednak o sympatyków Zawiszy i Zagłębia Lubin. Legia z Lechem to zupełnie inny ciężar gatunkowy. Mimo to, nie będzie żadnej selekcji, podziałów, ani wysokich płotów. Każdy kto kupował bilet przez internet, mógł sam wybrać miejsce, w którym usiądzie, nieważne czy przyjeżdża z Warszawy, Poznania czy innego miasta.

To zresztą cały atut Stadionu Narodowego, jako jednego z najpiękniejszych i najnowocześniejszych obiektów w Europie. Tu ma być właśnie europejsko. Na razie jest – architektonicznie.

Teraz trzeba udowodnić, że taka sama jest nasza mentalność.

Żadnych ograniczeń w kwestii barw klubowych

Rzekomy zakaz wnoszenia barw klubowych to też bzdura, powielana tylko na forach w internecie. – Stewardzi będą odpowiednio przeszkoleni, mówimy o meczu podwyższonego ryzyka, ale jeśli na sektor neutralny przyjdzie kibic w koszulce Legii albo kibic w barwach Lecha, to nikt im nie będzie kazał się rozbierać – podkreśla Kwiatkowski. – Liczymy, że to będzie Puchar Polski normalności, ale wiadomo, że o wielu sprawach na koniec decyduje czynnik ludzki. Ufamy, że on nie zawiedzie.

Bardzo ważna dla organizatorów jest kwestia sprawnego wejścia i opuszczenia obiektu. Kibice z sektorów neutralnych mają osobną bramę – numer 11 i sugeruje się im, aby przyjeżdżali w okolice Stadionu Narodowego komunikacją miejską. Metro będzie znacznie lepszym rozwiązaniem niż SKM-ka, która zatrzymuje się w miejscu, gdzie będą podjeżdżać pociągi z kibicami Lecha z całej Wielkopolski.

Fani z Poznania, którzy mają zakupione bilety, a chcą przyjechać do Warszawy samochodem, teoretycznie też nie muszą się obawiać. Przygotowano im specjalny parking, na który będą kierowani. Według informacji z policji – każdy pojazd, który będzie mieć na desce rozdzielczej zwykłą białą kartkę, jeszcze przed wjazdem do Warszawy będzie przejmowany pod policyjną eskortę.

Zasada ograniczonego zaufania odnosi się dziś głównie do dwóch zorganizowanych grup kibiców. Na stadionie będzie rekordowa liczba sił porządkowych, a sektory neutralne od tych stricte kibicowskich oddzielać mają specjalne strefy buforowe, zajmujące łącznie 10 tysięcy siedzeń.

Za bramkami będzie głośno i fanatycznie, tak jak zwykle – bez oszczędzania przeciwnika. Miejsca wzdłuż boiska będą testem czy poznaniak w barwach Lecha może usiąść obok obok legionisty z “L-ką” na koszulce. Niech cieszy się raz jeden, a raz drugi, ale niech będzie normalnie.

Najnowsze

Francja

Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Aleksander Rachwał
2
Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...