Olimpia sama odebrała sobie szansę na awans, jeden GKS (ten z Tychów) z pierwszą ligą za moment może się pożegnać, a drugi GKS (ten z Katowic) musiał mocno zabrać się za porządki. Oto ci, którzy w tym roku na zapleczu Ekstraklasy nas rozczarowali…
***
GKS Katowice. – Nie podam się do dymisji. Jest bałagan, który chcę posprzątać – mówił po porażce 0:5 z Zagłębiem Lubin Artur Skowronek. Kilka chwil później okazało się, że sprzątnięty został on, jego asystent, a także firma od przygotowania fizycznego, którą sprowadził. Już wcześniej słychać było głosy, że Skowronek nie cieszy się zbyt duża popularnością w Katowicach, co potwierdzała niedawna rozmowa z prezesem Wojciechem Cyganem w „Sporcie”:
Śledzi pan każdy wiosenny mecz drużyny na żywo, z trybun. Nie ma pan wrażenia, że ostatnie 2-3 spotkania wyrażały brak chemii między zespołem a sztabem i protest przeciwko niemu?
– Co do wrażeń, pewnie mamy je podobne; nie jesteśmy w stanie uwierzyć w to, ze ci zawodnicy mogą prezentować taki poziom…
To było niedługo po porażce w Suwałkach z Wigrami, kiedy klub nałożył na piłkarzy karę w wysokości 30 tysięcy złotych. Teraz konsekwencje, jakie spotkały trenera, są boleśniejsze. Jego GKS wygrał w tym roku tylko dwa mecze.
***
GKS Tychy. Z Hajtą w roli trenera, z Adamskim w roli dyrektora sportowego. Do tego szereg nowych nazwisk – od Przyrowskiego, przez Porębskiego i Gieragę, po sprzątniętych sprzed nosa Termaliki, kandydata do awansu, Grzeszczyka i Bąka. I co? Wielkie nic. GKS Tychy, mimo dużych wzmocnień, to jedna z najgorzej punktujących w tym roku drużyn, która może mieć poważne problemy z utrzymaniem. Dziś strata do bezpiecznego miejsca to sześć punktów.
Niby trener Hajto miał sporo pretensji (raczej słusznych) do arbitrów, a kilku zawodników stracił przez kontuzje. Ale kiedy czytamy jego tłumaczenia po remisie z Wigrami, to sami nie wiemy, o co tutaj chodzi. – Ten brak agresywności wynikał z pięknej pogody. Sam pamiętam, że ciężko jest się przestawić z gry w 4-5 stopniach na grę w 20 – powiedział. Panie Tomaszu…
***
Olimpia Grudziądz. Że Stomil nie będzie w stanie konkurować z pierwszą trójką o awans, mogliśmy się spodziewać po zimowych problemach. Ale, jeśli mamy być szczerzy, liczyliśmy, że Olimpia Dariusza Kubickiego trochę namiesza. Nikogo istotnego zimą nie stracili, a doszli choćby Zalepa z Elsnerem. Sześć punktów straty do drugiego miejsca na koniec roku pozwalało myśleć o czymś więcej. Starcie z rzeczywistością okazało się jednak brutalne, bo Olimpia już cztery razy przegrała. Mimo to, niektórzy nie tracą humoru, czego najlepszym przykładem jest wypowiedź Michała Wróbla o ewentualnej grze w Ekstaklasie: Jestem pewien, że walczylibyśmy z większością drużyn jak równy z równym (za: sportowefakty.pl). Na początek radzilibyśmy powalczyć w pierwszej lidze, bo ten rok to więcej porażek niż wygranych.
***
Obiecujące nazwiska z Arki. Jagiełło, Tomasiewicz, Rzuchowski. Losy tego pierwszego odkurzyliśmy już dziś w osobnym tekście: To miał być największy talent wyprodukowany przez akademię Legii, i w ogóle największy talent ostatnich lat w naszej piłce. Różnie na niego mówiono – polski Messi, turbopiłkarz czy gość, na którym Legia zarobi kiedyś pierdyliard euro. Jest to o tyle istotne, że wiosną Jagiełło spędził na pierwszoligowych boiskach 14 minut. Tomasiewicz, kolejny wielki talent, choć jeszcze ma 19 lat, ani sekundy. Teraz dopiero ma wrócić po problemach ze zdrowiem.
Sytuację tych młodych i obiecujących próbuje ratować Michał Rzuchowski, ale jego liczby – powiedzmy sobie szczerze – dupy nie urywają. Dwa razy w tym roku wyszedł z w pierwszym składzie, przeważnie wchodzi dopiero na końcówki (w niedzielę z Wisłą w 90. minucie). Statystyki Rzuchowskiego i pozostałej dwójki są o tyle przykre, że Arka ostatnio naprawdę radzi sobie bardzo dobrze.
Fot. FotoPyK