Słabych piłkarzy wokół taka liczba, że idzie się oswoić, ale na słabość w połączeniu z bezczelnością reagujemy alergicznie. Niestety, w tym najgorszym możliwym połączeniu właśnie postanowił wystąpić Vojo Ubiparip. Facet od czterech lat wozi się jako piłkarz Lecha, zarabiając po 60 tysięcy złotych miesiąc w miesiąc. Co niestety działa tylko na jego niekorzyść, bo kiedy mowa o napastniku, który w żadnym sezonie nie strzelił więcej niż trzy gole, to jednak musi lekko drażnić.

Na słabość da się przymknąć oko. Słabość i bezczelność to za dużo

PRUSZKOW 03.03.2015 PIERWSZY MECZ 1/4 FINALU PUCHAR POLSKI SEZON 2014/15 --- FIRST LEG QUARTERFINAL OF POLISH CUP FOOTBALL MATCH: ZNICZ PRUSZKOW - LECH POZNAN 1:5 VOJO UBIPARIP FOT. PIOTR KUCZA/NEWSPIX.PL --- Newspix.pl *** Local Caption *** www.newspix.pl mail us: [email protected] call us: 0048 022 23 22 222 --- Polish Picture Agency by Ringier Axel Springer Poland

Zwłaszcza tych, którzy go wynaleźli i mu ciągle płacą…

Nas rozdrażnił dzisiaj na wieść podaną przez Przegląd Sportowy. Otóż Ubiparip – a wraz z nim młody David Holman, wypożyczony do Lecha z Węgier – postanowili stroić fochy w trakcie meczu rezerw. Drużyny, do której zostali odesłani, bo jak sama nazwa wskazuje – są za słabi, by grać w pierwszej.

Okazuje się jednak, że są też za słabi na to, by rzetelnie wykonywać swoje obowiązki. Wbić sobie do łbów: „skoro mój trener chce, żebym grał w rezerwach, to ja będę grał w rezerwach. A jak mi się to nie podoba, to dziękuję, rozwiązuję kontrakt”. Nie wiedzieć czemu, wielu piłkarzy traktuje grę w drugiej drużynie jako coś, co im nie przystoi, jakby ktoś ich tym obrażał – przecież nie na to się pisali. Niestety, kij zawsze ma dwa końce i pracodawca też nie zawsze dostaje to, czego oczekiwał.

Holman i Ubiparip mieli nie do końca pogodzić się ze zsyłką do drugiej drużyny, co wyraźnie zamanifestowali. Jak tylko opuścili boisko, od razu zeszli do szatni – prezentując postawę, która zirytowała trenera, a w dodatku została uwieczniona na wideo.

Na szczęście jeszcze tylko trzy pensje i w Poznaniu usłyszymy wielkie „uff”.