Święta, święta i po świętach – skończył się sen Błękitnych Stargard Szczeciński o finale Pucharu Polski, a na Stadionie Narodowym zagrają Lech i Legia. Dla jednych jest to dowód na siłę piłki ligowej, dla drugich jest to dowód na jej słabość, dla trzecich – powód do radości, że wszystkie bilety sprzeda się bez trudu i bez pośrednictwa działaczy w spodniach, a dla innych – powód do zgrzytania zębami, że ileż, kurczę, można, czwarty mecz tych drużyn w sezonie i może by się wybrać na coś innego? O, na przykład na spotkanie Polonii Warszawa z ŁKS-em albo na mecz Unia Tarnów – Poprad Muszyna?
– Finał na Narodowym jest 2 maja, a Polonia z ŁKS-em gra dzień później – sprostowała Opinia Publiczna.
Fajnie – dzięki temu możemy obejrzeć i Unię z Popradem, i Polonię z ŁKS-em. Ale najpierw obejrzymy dwudziestą siódmą kolejkę Ekstraklasy i miejmy nadzieję, że choć jedna czwarta drużyn zagra w niej tak ambitnie jak Błękitni w Pucharze Polski.
10 kwietnia, piątek
Ruch Chorzów – Cracovia (godz. 18:00)
Trener Fornalik o posadę drżeć nie musi, trener Podoliński natomiast wciąż nie może być pewny swojej – gdyby Ruch wygrał więcej niż jedną bramką, przeskakuje Cracovię w tabeli, jeśli GKS Bełchatów wygra z Zawiszą, przeskakuje Cracovię również, a jeśli przegra…
– Zaraz, zaraz – zirytował się Głos Wewnętrzny – A dlaczego zakładasz, że Cracovia przegra z Ruchem, hę? Z Lechią wygrała, prawda?
Może dlatego, że z Lechią Cracovia grała na własnym boisk… yyy… tego.. na tym takim czymś, może dlatego, że teraz na własnym boisku grać będzie Ruch… A może dlatego, że w przypadku wygranej Ruchu „liga będzie ciekawsza”.
Wisła Kraków – Górnik Zabrze (godz. 20:30)
Za dawnych czasów kwestie korupcyjne w Wiśle załatwiano szybko i stanowczo. Raz, dwa, tu jest reszta wypłaty, tam są drzwi, powodzenia gdzie indziej.
– A domniemanie niewinności?
Na procesach. W klubie stawiano na czystość i wszelkie plamy starano się usuwać. Sporo się zmieniło – Łukasz Garguła grał mimo zarzutów, grał mimo toczącego się postępowania dyscyplinarnego, grał mimo toczącego się procesu… i będzie grał mimo tego, że w postępowaniu dyscyplinarnym przyjął karę (zabawną karę, ale jednak przyjął).
– A gdyby Wisła się go pozbyła, a on okazałby się niewinny?
To grałby sobie gdzie indziej, Wisły pewnie by nie lubił, a ona sama miałaby opinię klubu może zbyt pryncypialnie, ale jednak dbającego o wizerunek i zasady.
Z Górnikiem Garguła zapewne zagra, bo zasady ustąpią konieczności zastąpienia Semira Stilicia. Pokonanie zabrzańskich obrońców po derbach z Ruchem nie wydaje się zbyt trudnym zadaniem dla Pawła Brożka i Donalda Guerriera, ale zatrzymanie napastników Górnika (przy braku Burligi) i obrona strzałów z dystansu (przy formie Buchalika) mogą nastręczać trochę problemów. Gwiżdże Tomasz Kwiatkowski z Warszawy – pełnię ligowej dramaturgii, tradycji i chichotu osiągniemy, gdy Wisła po raz kolejny zremisuje 2:2 i po raz kolejny na skutek błędu arbitra.
11 kwietnia, sobota
Lechia Gdańsk – Legia Warszawa (godz. 15:30)
Bilety sprzedają się…
– Jak świeże bułki?
Nie, po prostu się sprzedają. Na razie nie zanosi się na pełny stadion, ale kto wie – przecież tyle spraw zostawiamy na ostatnią chwilę, że…
– Prawda! Podatki muszę rozliczyć – walnął się w czoło Głos Wewnętrzny.
…że może i z decyzją o pójściu na mecz gdańszczanie czekają i czekają. Spotkanie z gatunku „ciekawa niewiadoma”, ostatnie mecze obu drużyn nie zachwycały szczególnie, więc może właśnie w sobotę? Kolegium Sędziów zadecydowało, że na ręce piłkarzom będzie patrzył sędzia Bartosz Frankowski.
– Chyba na nogi?
Na nogi będzie patrzył tym z Gdańska.
Piast Gliwice – Śląsk Wrocław (godz. 18:00)
Kto się przełamie – grający bezpłciowo Piast czy grający bezpłciowo Śląsk? A może raczej: „czy ktoś się przełamie?”, bo przecież nie jest powiedziane, że – to jednak nasza Ekstraklasa. Śląsk musi zacząć wygrywać jeśli chce walczyć o puchary, Piast musi zacząć wygrywać, jeśli nie chce walczyć o utrzymanie, Kamil Wilczek musi strzelać bramki, jeśli chce dostać dobra ofertę z zagranicy, Ruben Jurado musi strzelać bramki, jeśli chce dostać jakąkolwiek ofertę, a piłkarze Śląska nie muszą znowu łamać Kamilowi Wilczkowi nosa – raz wystarczy. Bezpieczeństwa zawodniczych chrząstek, kości, ścięgien i innej cielesności pilnować będzie sędzia Tomasz Musiał.
Pogoń Szczecin – Jagiellonia Białystok (godz. 20:30)
Pogoń zmieniła trenera. Znowu. Poprzednia zmiana nie wniosła nic ciekawego, ale z drugiej strony, bądź tu mądry, człowieku, i ulep coś w pół roku z tego, co masz, gdy nie masz za wiele.
– W Ruchu trenerowi Kocianowi się to udało.
Może w Ruchu miał lepszy inny materiał? Na razie na odcinek lepienia Pogoni oddelegowany został Czesław Michniewicz. Ciekawe, czy dlatego, że działacze wierzą w jego warsztat i chcą mu powierzyć drużynę na parę lat, czy tylko dlatego, że pamiętają, jak uratował ligę Podbeskidziu Bielsko-Biała, więc chcieliby teraz tego samego dla Pogoni. A potem – bo to przecież nasza rzeczywistość ligowa – wszystko pójdzie utartym szlakiem: utrzymanie, cel na nowy sezon: „górna” ósemka…
– A dlaczego nie puchary? Albośmy to jacy tacy?
Tajesss! Puchary! Czemu nie? A potem fochy przy planach transferów, trzy pechowe porażki w sierpniu i pytanie, kogo by tu zatrudnić na miejsce trenera Michniewicza?
Ale na razie jest spokój i są nadzieje. Jest też groźny przeciwnik, który jednak na wyjazdach najczęściej remisuje. W sytuacji, w jakiej znajduje się Pogoń jeden punkt u siebie to chyba za mało, więc może być ciekawie. Na co tu postawić?
– Na czerwone!
Ale granatowo-czerwone, czy żółto-czerwone?
12 kwietnia, niedziela
GKS Bełchatów – Zawisza Bydgoszcz (godz. 15:30)
Mecz kolejki? Obu drużynom zależy, a przynajmniej zależeć powinno bardzo: wygrana GKS-u daje mu solidny oddech i aż siedem punktów przewagi nad Zawisza, wygrana Zawiszy sprawia, że bydgoszczanie mają rywali na wyciągnięcie ręki i w następnej kolejce mogą uciec z ostatniego miejsca…
– Ekhm… – przerwał Głos Wewnętrzny.
No, tak… W następnej kolejce Zawisza gra w Warszawie z Legią… Tym bardziej w nadchodzącą niedzielę musi wygrać z GKS-em. I nie da się ukryć – jest w tym spotkaniu faworytem, bo GKS od lutego wyłącznie przegrywa.
– No to kiedyś w końcu musi przestać! – pisnął sektor szkolny, przygotowując baloniki, bębenki i misie w barwach klubowych.
Lech Poznań – Korona Kielce (godz. 18:00)
Jeśli poznańczykom wydaje się, że „zmazali plamę”, to… to niech jeszcze nie będą tego tacy pewni. Wstyd z pierwszego meczu z Błękitnymi zostaje, po drugim zostaje lekki niesmak, a teraz trzeba jeszcze zasuwać przeciwko Koronie i żeby nie okazało się, że „niestety, półfinał kosztował nas zbyt dużo sił”. Przed trenerem Tarasiewiczem zadanie z gatunku niewdzięcznych: Błękitni dostarczyli mu solidną receptę na ogrywanie poznańskiej obrony, pokazali, że przy 11 na 11 Lech wcale nie jest taki mocny, a Korona przecież jest od Błękitnych o w dwie klasy lepsza o dwie klasy wyżej.
13 kwietnia, poniedziałek
Górnik Łęczna – Podbeskidzie Bielsko-Biała (godz. 18:00)
– Poniedziałki ostatnio mieliśmy pełne emocji – stwierdził przewodniczący Przesmycki i aby nie pozostawiać niczego przypadkowi (czyli piłkarzom) oddelegował do Łęcznej Adama Lyczmańskiego, którego najnowszą ambicja jest tak prowadzić mecze Ekstraklasy, by opisujący te mecze używając określenia „sędzia” nie musieli stosować cudzysłowu. Miejmy nadzieję, że pomoc arbitra żadnej z drużyn nie będzie potrzebna: Górnik Łęczna z dwunastu spotkań u siebie przegrał tyko jedno, a ma jeszcze o co walczyć – „górna” ósemka nie jest daleko, Podbeskidzie z kolei nie może być pewne utrzymania się w niej, więc też powinno starać się o punkty… A poza tym, jak wspominałem – mecz jest w poniedziałek. To zobowiązuje.
„Poligon” w „Ustaw Ligę”
Liga „poligonowa” (kod: 307590499) traci tylko trzy punkty do ligi Jakuba Rzeźniczaka, tylko cztery punkty do „Gry o flakon” Leszka Milewskiego, zaledwie siedem punktów do zajmującej czwarte miejsce w klasyfikacji lig prywatnych statysTYCznej ligi Marcina Tyca. Czy odrobienie tej straty i zbliżenie się do podium (do trzeciego miejsca tracimy tylko 29 punktów) to zbyt ambitne zadanie dla 1435 drużyn ligi „poligonowej” (kod: 307590499)? Kamaaannn, przecież drugo-czyli-trzecio-ligowi Błękitni Stargard Szczeciński dotarli do półfinału Pucharu Polski! Oni mogli, to my nie możemy?
– Pani Jadziu! – zawołał prezes – Czy pani może…
– No pewnie – zachichotała zalotnie pani Jadzia z księgowości, prowadząca od paru kolejek LZS Poligon.
– …wyjaśnić mi, czy ma pani coś wspólnego z drużyną zajmującą piąte miejsce w klasyfikacji generalnej? – dokończył prezes.
– Poza imieniem? Nic – odparła rozczarowana pani Jadzia i pogrążyła się w rozważaniach, czy Antonio Colaka lepiej wymienić na Marcina Robaka, Kamila Wilczka, Pawła Brożka czy może na Fiodora Czernycha i co zrobić z Gergo Lovrencsicsem.
LZS Poligon startował do 27. kolejki z miejsca 9059 w klasyfikacji generalnej i 1161 w klasyfikacji ligi „poligonowej” (kod: 307590499). Lider ligi „poligonowej” MacMar 9 prezesa Gwozdza startował do 27. kolejki z trzeciego miejsca klasyfikacji generalnej. Ostatnia drużyna ligi „poligonowej” (kod: 307590499) – Spursiaki prezesa Everlasta startowały z miejsca 14 139 w klasyfikacji generalnej. Błękitni Stargard Szczeciński startowali do 25 kolejki II ligi i meczu z Legionovią Legionowo z siódmego miejsca w tabeli.
Andrzej Kałwa
Fot. FotoPyk