Jakiekolwiek wspominanie o Eugenie Polanskim w kontekście reprezentacji Polski (a taki temat wywołuje Przegląd Sportowy) brzmi jak kiepski żart i obraza dla tych, którzy dziś tę kadrę tworzą. Nie, nie i jeszcze raz nie. Nie wyobrażamy sobie scenariusza z wielkim powrotem, jednak przy okazji postanowiliśmy przeanalizować, jak tam chłopakowi w tej Bundeslidze się wiedzie. Wniosek jest prosty: nam dobrze bez niego i jemu dobrze bez nas.
Kilka suchych faktów:
– Hoffenheim najprawdopodobniej poprawi wynik z zeszłego sezonu. Rok temu Wieśniacy zajęli 9. miejsce z 44 punktami na koncie, dziś – osiem kolejek przed końcem – mają jedynie siedem „oczek” mniej. Piłkarze Markusa Gisdola grają lepiej, trzymają się czołówki i mają stratę tylko dwóch punktów do piątego Schalke. Liga Europy jest na wyciągnięcie ręki
– Polanski, który w styczniu 2013 roku podpisał umowę z Hoffenheim, na początku tego sezonu ją przedłużył. Od dobrych kilku miesięcy pełni również funkcję zastępcy kapitana
– Polanski w żadnym sezonie nie był tak skuteczny jak w tym. Owszem, raz zdarzyło mu się strzelić trzy bramki w lidze, ale cztery – no, to jego rekord. I niewykluczone, że tę życiówkę zdąży jeszcze poprawić
– w styczniu Kicker wybrał Polanskiego szóstym defensywnym pomocnikiem w lidze. Za Lahmem, Alonso, Castro, Benderem i Xhaką.
– w całym sezonie Polanski ma bardzo dobrą średnią not (3,17). W Hoffenheim tylko trzech zawodników ma lepszą, a w całej lidze spośród pomocników – tylko ośmiu. Dlaczego tylko? Ano dlatego, że wśród nich są choćby Robben, Reus, De Bruyne czy Mueller, a więc goście, którzy z grą w roli „ósemki” wspólnego mają niewiele.
Widzieliśmy w tym sezonie Polanskiego kilkukrotnie w akcji i pod wnioskiem, który z powyższych liczb płynie, możemy się tylko podpisać: to kawał piłkarza w dobrej formie. Zawodnikowi Hoffenheim ciężko zarzucić to, że nie zna się na swojej robocie. Zna się i wykonuje ją tak, że jest w czołówce ligi niemieckiej. Czy chcielibyśmy kogoś takiego w kadrze? Piłkarsko: pewnie. W tym momencie w pełni podpisujemy się też pod słowami Tomasza Hajty, że Krychowiak z Polanskim to byłaby świetna para w środku pola.
Rzecz w tym, że – od tego trzeba zacząć tę dyskusję – nierealna. Polanski jest w tej reprezentacji skończony i nikt nie powinien łudzić się, że będzie inaczej.
My jesteśmy zadowoleni i on też. Niech tak zostanie.