Drogi Kazimierzu
Byliśmy pod wrażeniem, jak dobrze idzie ci w regionie. Ty, prosty chłop, zdołałeś przekonać tych biednych ludzi, że powinni na ciebie głosować. To duże osiągnięcie, ponieważ tu gdzie sami się kręcimy, raczej nie wygrałbyś głosowania na przewodniczącego wspólnoty mieszkaniowej.
A ty – gajer i wyprasowana koszula zamiast kombinezonu i kaloszy, wielki świat, delegacje, zdjęcia z różnymi znanymi osobami. Owinąłeś sobie całe województwo wokół palca, tych, którzy nie dali się owinąć – spacyfikowałeś. Sprawiałeś wrażenie naprawdę dużej klasy cwaniaka. Zdarzają się ludzie, których nie lubimy, ale o których myślimy z czymś przypominającym podziw. Wiesz, chodzi o taką sytuację, że widzisz kolesia, który powinien robić gofry, a który jakimś cudem wmówił wszystkim wokół, iż należy go słuchać. To jest mniej więcej twój casus.
No i teraz jesteśmy rozczarowani. Naprawdę, szczerze jesteśmy rozczarowani.
Ty, cwaniura numer jeden, wywrotowiec, baron południa… Ty poszedłeś po stadion sprzedawać bilety polskim kibicom. Rany, przecież to trzeba być naprawdę nie teges, by jednego dnia latać od telewizji do telewizji, z jednej konferencji na drugą, udzielać się w mediach codziennie, a na koniec osobiście handlować wejściówkami i sądzić, że nikt nie rozpozna. Mogłeś wysłać jakiegoś pomagiera, a samemu siedzieć w hotelu. Byli w przeszłości działacze, którzy właśnie tak działali. Pili sobie whisky i tylko co jakiś czas wydawali bilety.
A ty… Czapka na oczy i do roboty. Rozczarowałeś nas. Z ciebie jednak żaden boss, tylko zwykły fizol. Nawet nie masz zmysłu, by zorganizować sprzedaż biletów tak, aby nie wpaść. To jak ty chcesz organizować futbol? Człowieku, to jest w tej historii najsmutniejsze – że rozgarnięty czternastolatek poradziłby sobie lepiej.
Na grubszy numer to ty jednak jesteś za mały Kaziu. Tyle robienia groźnych min, a na koniec okazało się, że to dziecięca maskarada.
Trzymaj się ciepło. Powodzenia w życiu. I nie łam się – operatorzy frezarek ciągle w cenie.