Być może jesteśmy kompletnymi ignorantami, ale nasze czujne radary nie sięgają do beniaminka drugiej Bundesligi. Do tej pory jedynym Vittkiem, którego znaliśmy, był Robert, ten ze Słowacji. Na szczęście oczy otworzyli nam czujni dziennikarze i skauci PZPN, którzy po przeprowadzonych z rozmachem wykopaliskach odkrywkowych wynaleźli Mathiasa Wittka. Ponoć sondują go jako ewentualnego reprezentanta Polski. Śmiać się, płakać? Najlepiej będzie chyba puknąć się w czoło.
Pewnie nic z tego nie wyjdzie. Szanse znikome, przynajmniej taką mamy nadzieję, ale już sam fakt pochylania się, wyjazdów, wywiadów i tego całego szumu jest jak przykre przedstawienie. Najbardziej spodobało się nam mianowanie Wittka przez Onet “wyrzutem sumienia polskiej piłki”. Z tego pięknego, patetycznego, wyjętego z dupy określenia zostawilibyśmy tylko pierwsze słowo.
Kilka ciekawych rzeczy powiedział też w udzielonym kilka miesięcy temu wywiadzie dla Onetu. Pada standardowe pytanie: komu kibicowałeś w meczu Polski z Niemcami? I dyplomatyczna odpowiedź: kibicowałem lepszym. Czyli Polakom. – Zawsze chciałem grać dla Polski tylko wcześniej nie było okazji – powiedział.
Rzeczywiście, z trzeciej ligi byłoby ciężko. Ale druga już jest OK.
Zabawny jest też argument występów w juniorskich reprezentacjach Niemiec. Nawiasem mówiąc, aż siedmiu. Kopał w U-17 i U-18? Kapitalnie, tak jak dwustu czy trzystu innych, z których dziś spora część albo rozbija się w niższych ligach albo prowadzi stragany na targach. Kompletnie żaden wyznacznik. Ale w porządku, dajmy mu szansę. Odstawmy na bok prehistorię, skupmy się na teraźniejszości. Trwający sezon jest dla niego PIERWSZYM, w którym regularnie występuje na poziomie drugiej Bundesligi. Do tej pory 26-latek grał głównie w trzeciej. Prawdziwa perełka.
– Zbiera dobre noty w Kickerze, zawsze około 3 w sześciostopniowej skali (jego średnia to 3,36, nota 1 oznacza klasę światową – przyp. red.) Równie dobrze gra obiema nogami. Moim zdaniem to ciekawy temat, tym bardziej, że nasza obrona się sypie – opowiada Tomasz Rybicki, jeden ze skautów PZPN-u, w rozmowie z “Przeglądem Sportowym”.
Ciekawy temat? W samej kadrze Heidenheim jest trzech obrońców ocenianych wyżej niż Wittek. W tym na przykład podstarzały 33-letni Tim Goehlert, którego znają tylko rodzina i koledzy. Nasza obrona się sypie? Serio? Glik, Szukała, Komorowski, młody Janicki. W kolejce Rzeźniczak, Kamiński, nawet Celeban czy Wasilewski. Rzeczywiście, kompletna rozsypka. Nóż na gardle. Trzeba szukać alternatyw, koniecznie. Na już. Choćby w trzeciej lidze mongolskiej. Przy odrobinie szczęścia może znajdzie się ktoś, kto miał polską prababkę.
Próby obrzydzania reprezentacji nie mają końca. Niezależnie od jej wyników.