Reklama

Przyszłość Wisły coraz bardziej mglista. Jak Cupiał to wytrzyma?

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

07 marca 2015, 18:20 • 3 min czytania 0 komentarzy

„Zmieńcie trenera, skończył się czas dla frajera”, a potem jeszcze kilka innych niewybrednych haseł – tego w najnowszej przygodzie Smudy z Wisłą dotychczas nie grali. Aż do dzisiaj, kiedy swoje zdanie dobitnie postanowiła wyrazić publika przy Reymonta.

Przyszłość Wisły coraz bardziej mglista. Jak Cupiał to wytrzyma?

My też na ten temat mamy swoje zdanie. Możecie się z nim zapoznać osobnym tekście – tutaj. Kogo interesuje piłka, a niekoniecznie zbydlęcenie na trybunach – może czytać dalej.

W sumie trzech ważnych rzeczy dowiedzieliśmy się dziś w Krakowie. Po pierwsze – że na horyzoncie nie widać już drużyny, która utrzymanie w Ekstraklasie zamierza oddać walkowerem. Jeśli miał być nią Zawisza to za wcześnie go skreśliliśmy. Po drugie – że Wisła jest w znacznie większych tarapatach niż ktokolwiek się spodziewał. Po tej kolejce może spaść nawet na ósme miejsce w lidze, a w perspektywie ma wyjazd do Warszawy (bez pauzującego Głowackiego), derby z Cracovią i wyjazd do Białegostoku. Chwila, moment i może skończyć się walką o utrzymanie. Po trzecie – to, co napisaliśmy na wstępie. Nigdy dotąd kibice Wisły nie opowiedzieli się tak jednoznacznie przeciwko Franciszkowi Smudzie.

Pytanie: czy będą jedynymi, którzy podnieśli na niego rękę?

W Krakowie gorąco zrobiło się już w połowie tygodnia. Nie dość, że nerwowość mogłaby wynikać z samej tylko tabeli i wyników, to jeszcze Smuda, jak to ma w zwyczaju, musiał dołożyć od siebie trzy grosze. Najpierw chlapnął głupotę w wywiadzie (pisaliśmy o tym tutaj), później wylądował na dywaniku u właściciela i prezesa, a na koniec pokrętnie tłumaczył, że żartował. Słabo.

Reklama

Znacznie większą trzeźwością umysłu wykazał się na przykład Sandomierski, który bez ceregieli stwierdził: „Jedziemy do Krakowa dyktować warunki i wyłącznie po trzy punkty”. Prorok?

Pisaliśmy przed startem rundy – Zawisza to zagadka – gigant. Tylu nowych, nikomu nieznanych grajków z zagranicy… Wiadomo, że w Bydgoszczy mieli już okres świetnych, trafionych transferów, ale o ostatnim półroczu tego nie da się powiedzieć. Dziś szczególnie podobał nam się Majewskij, najlepszy na boisku, dla którego nie było przegranych piłek. Bez zarzutu spisała się obrona, po raz czwarty wiosną kończąc mecz bez utraty bramki (!), a jedynego gola strzelił Alvarinho. Pamiętacie skąd on w ogóle przyszedł? Sport Benfica e Castelo Branco – trzecia liga portugalska. Dograł mu zresztą ładnie Mica – z drugiej ligi.

Brawa dla Zawiszy, bo zasłużył dzisiaj na punkty. Całokształtem – nawet jeśli pierwszą połowę skończył z jednym tylko celnym strzałem, a od 63. minuty musiał bronić się w dziesiątkę. Mimo to, jeśli dla kogoś ten mecz mógł być męką to dla kibiców Wisły, która dosłownie raz na 15-20 minut miewała przebłyski dobrej gry z jesieni – w pojedynczych akcjach. Resztę czasu wypełniała niemoc, której najlepszym symbolem jest w ostatnim czasie Paweł Brożek. Męczy się okrutnie. Zresztą, dzisiaj w Wiśle słabi byli niemal wszyscy. Słabi albo bardzo słabi – to jedyne zróżnicowanie, jakie da się wprowadzić.

Powtarzamy, co napisaliśmy na wstępie – kto sercem z Wisłą, może śmiało zacząć się przejmować. Z jednym remisem i trzema porażkami, zaledwie dwoma strzelonymi golami i aż sześcioma straconymi, pozostanie po tej kolejce najsłabiej punktującą drużyną wiosny. Bogusław Cupiał różne już trzęsienia ziemi po takich startach w przeszłości wykonywał.

Byle tylko więcej za porządki w klubie nie brali tzw. kibice, bo chwilami robi się żałośnie.

w8czwGH

Reklama

Najnowsze

Hiszpania

Araujo: Wolę zachować dla siebie to, co myślę o słowach Gündogana

redakcja
1
Araujo: Wolę zachować dla siebie to, co myślę o słowach Gündogana
Ekstraklasa

Matysiak: Nie tylko piłkarze mogą być dziećmi akademii, trenerzy również [WYWIAD]

Piotr Rzepecki
1
Matysiak: Nie tylko piłkarze mogą być dziećmi akademii, trenerzy również [WYWIAD]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...