Klub matematyków Wisły Kraków stale się powiększa. Założył go Sarki, który za pomocą legendarnego już algorytmu wyliczył wiek swojego dziadka. Jakiś czas temu dołączył Guerrier, który po długich miesiącach obliczeń w końcu podał do publicznej wiadomości, w ilu meczach zagrał jesienią. Wczoraj swój akces do klubu zgłosił też polski ojciec rachujących Haitańczyków i zarazem ich duchowy przywódca. Czyli nie kto inny, jak Franciszek Smuda.
Otóż w spotkaniu z Bełchatowem szkoleniowiec Wisły wpuścił na boisko Jeana Barrientosa w 60. minucie, a po meczu odmówił oceny jego gry. Powód? Jak sam wyliczył, Urugwajczyk grał zbyt krótko, by móc cokolwiek o nim powiedzieć. Zbyt krótko, czyli piętnaście minut.
Mamy więc kolejne przełomowe równanie. 90 – 60 = 15. Prawdopodobnie od tego aksjomatu Smuda zacznie kolejne posiedzenie klubu. Klubu, który w pocie czoła szykuje się do zbliżającej się chwili prawdy, dla której został powołany. Czasu zostało naprawdę niewiele, bo historyczny 29 kwietnia nastanie już za niecałe dwa miesiące.
I wtedy nastąpi podział punktów.