Kiedy parę lat temu byłeś czarnoskóry i trafiłeś do Lazio – klubu faszystowskiego – miałeś pod górkę. Ale jeśli do tego byłeś jeszcze Żydem, jak Aron Winter, to już w ogóle totalny zjazd po bandzie. Nie wiemy jakim cudem wytrzymał tam aż cztery sezony, ale możemy być pewni jednego – chłop miał stalowe nerwy i niespotykany dystans. W końcu wyzwiska, obelgi czy nawet grożenie śmiercią były na porządku dziennym. Przynajmniej na początku. Dziś, w 48. urodziny, przypominamy historię Arona Wintera.
– Dokładnie pamiętam. Było lato ’92, a ja dopiero przyjechałem do Rzymu. Wychodzę z centrum treningowego, a tam, na murze, napis: Winter raus. W jednej chwili świat wywrócił mi się do góry nogami. Było cholernie ciężko. Bałem się wychodzić z domu, pojawiać się między ludźmi. Ale robiłem to i po czterech latach stałem się ich idolem. Kto wie, być może wśród tych, którzy potem mnie oklaskiwali byli też ci, którzy wypisywali te okropności na murach – wspominał w jednym z wywiadów.
Jest Holendrem, ale urodził się w Paramaribo. Stolicy Surinamu, wcześniej nazywanego Gujaną Holenderską. Kolor skóry oczywiście nie podobał się lazialim, ale jeszcze bardziej drażniło ich jego żydowskie imię – Aron. – Dostawałem dziesiątki telefonów od nieznajomych, którzy wykrzykiwali mi do słuchawki, że nie chcą w drużynie Żyda – opowiadał.
Nagonka stawała się na tyle nieznośna i niebezpieczna, że w jednym z wywiadów postanowił skłamać. Zaprzeczył o swoich żydowskich korzeniach. Powiedział, że jego ojciec lubił egzotyczne imiona. Przeszło. Kibice częściowo dali mu spokój, przy okazji widząc, że jet po prostu niezłym piłkarzem. W sumie dla Lazio rozegrał ponad sto meczów. Potem trafił do Interu, gdzie grając jeden z meczów Sinisa Mihajlović miał nazwać go “pieprzoną, czarną małpą”. Serb zabrał głos. – Nie nazwałem go czarną małpą. Powiedziałem „pieprzone, czarne gówno”.
Mimo niechęci, we Włoszech – grając dla Lazio i Interu – wytrzymał siedem lat. Dziś oczywiście już nie gra, ale pozostał przy piłce. Jest selekcjonerem reprezentacji Holandii do lat 19.