– Sam początek stycznia. Jestem w pracy, rozwożę te swoje paczki, patrzę: dzwoni drugi trener Pilicy. Mówi, że 10 stycznia mam się stawić na test-meczu w Koronie. Nie wiedziałem, że czegoś mi szuka, to było nagle, ale rzuciłem wszystko i pojechałem do Kielc – opowiada Kamil Matulka.
Jutro o godzinie 19:30 w Sportklubie możecie obejrzeć dokument „Zawód: piłkarz”, w którym wystąpi. Niespełna półgodzinną historię kilku zawodników i trenera trzecioligowej Pilicy Białobrzegi. Obrazek pokazujący rzeczywistość w niższych ligach, w których jedni marzą jeszcze o piłkarskiej karierze, a inni dawno już wiedzą, że nic z niej nie będzie i muszą zacząć zarabiać pieniądze.
– Występuję ja jako kurier, trener – taksówkarz, jeszcze jeden zawodnik, który poza treningami pracuje w pizzerii – wylicza Matulka. – Idea była taka, żeby pokazać klimat tych niższych lig…
Dokument jak to dokument, nie pierwszy taki, ani pewnie ostatni. Rzecz w tym, że już w czasie jego montażu, rzeczywistość dopisała nowy rozdział – perełkę. Dodatkowy smaczek. 22-letni Matulka między nakręceniem materiału a terminem jego emisji podpisał profesjonalny kontrakt z Koroną Kielce. Nikt nie miał pojęcia, że sprawy tak się potoczą. Ani on, ani twórcy filmu…
– Kiedy kręciliśmy, pasowałem do tematu idealnie. Był ze mnie bardziej kurier niż piłkarz. Słyszałem już określenie „listonosz”, ale to mi się za bardzo kojarzy z emeryturami, rentami. Wolę kuriera. Robota w miarę w porządku, ale bardziej dla tych, którzy po ośmiu godzinach za kółkiem nie muszą jeszcze potem jechać kolejną na trening i drugie tyle się męczyć. Noszenie paczek… No, wielkie moje hobby to nie jest, ale wyprowadziłem się od rodziców i trzeba było jakoś zarobić – opowiada Matulka.
Kiedyś liczył, że przebije się w Polonii Warszawa, ale nigdy nie dostał nawet zaproszenia na treningi pierwszej drużyny… – Później Polonia upadła, zaczęło się rozwiązywanie wszystkich kontraktów w PZPN. Chciałem jeszcze gdzieś grać, więc poszedłem do trzeciej ligi – dodaje.
W internecie do dziś można znaleźć jego profil, na jednym z tych portali, na których zawodnicy – amatorzy ogłaszają się w poszukiwaniu nowych zespołów. Nawet zabawny:
Waleczny, szybki, inteligentny. Przez wiele lat byłem liderem na boisku. Piłka jest moja ogromna pasją. Chciałbym wykonywać w życiu to co kocham, a jeśli zarobię przy tym niezłe pieniążki będę szczęśliwy. Uważam, że jestem niezłym zawodnikiem. Poszukuję poważnych ofert. Nie zawiedziecie się. Oczywiście chciałbym swój talent szlifować na najlepszych boiskach.
Matulka twierdzi, że notkę w sieci zamieściła jego mama.. Zresztą, nie przyniosła wielkiego efektu. Ostatnio odzywały się różne kluby, na przykład Wigry Suwałki, ale… Korona? Ekstraklasa?
To był typowy test-mecz. Dziesięciu nowych chłopaków. Dwóch z Pilicy Białobrzegi, dwóch z Hutnika Kraków, jeszcze inni z Łysicy Bodzentyn, Chemika Police, Granatu Skarżysko-Kamienna, Wisły Sandomierz. – Zostaliśmy podzieleni na dwie drużyny i dołączeni do rezerwowych zawodników Korony. Zagraliśmy normalny sparing, po którym trzech z nas zostało wybranych do dalszych treningów – relacjonuje Matulka. Tylko on i Lukas Klemenz ostatecznie zostali zabrani na obóz do Turcji.
Testy trwały w sumie kilka tygodni. Ostatniego dnia stycznia kontrakty podpisali Luis Carlos i Klemenz, kilkanaście dni później Matulka, który najlepiej czuje się na prawej stronie linii pomocy.
– Ciągle trochę za wcześnie, żeby mówić o zawodzie piłkarza, najpierw chciałbym zadebiutować w Koronie – żartuje. Tak czy inaczej, „Zawód: piłkarz” jutro w Sportklubie. – W szatni pewnie będzie lekka szyderka, jak ktoś zobaczy, ale ja też podchodzę do tego na luzie…
Fot. korona-kielce.pl