Nie robiliśmy żadnego podsumowania Pucharu Narodów Afryki, bo tak naprawdę musielibyśmy wypisać te same absurdy, które podaliśmy już dwa tygodnie temu. Dodać można tylko, że MVP zgarnia komentator Eurosportu, Mamadou Diouf. Poza tym – wszystko zostało już powiedziane. No prawie wszystko, bo CAF podał dziś jedenastkę turnieju, w której na pierwszy rzut trudno znaleźć logikę.
Zacznijmy w ogóle od tego, że komuś się chyba sufit zwalił na głowę. Jednego dnia federacja ogłasza jedenastkę, w której brakuje najlepszego piłkarza turnieju, Atsu. Potem to wszystko poprawia, ale Atsu nie wiedzieć czemu ląduje w ataku, a to przecież… skrzydłowy. Poza tym trudno to nazwać jedenastką, skoro nazwisk podanych jest… dwanaście. I żadnej informacji, dlaczego w zestawieniu znalazło się dwóch bramkarzy.
Bramkarze: Sylvain Gbohouo (WKS) – Robert Kidiaba (DR Kongo)
Obrońcy: Serge Aurier (WKS), Harrison Afful (Ghana), Abib Kolo Toure (WKS)
Pomocnicy: Andre Ayew (Ghana), Yaya Toure (WKS), Max Alain Gradel (WKS), Yannick Bolasie (DR Kongo), Gervinho (WKS)
Napastnicy: Christian Atsu (Ghana), Wilfried Bony (WKS)
Jeśli ktoś oglądał dokładnie turniej, od razu wybada, że coś tutaj nie tak. Dziesięć na dwanaście nazwisk pochodzi z drużyn finalistów, czyli na oko – niezbyt dokładnie oglądali w CAF mistrzostwa. Poza tym o co chodzi z tymi dwoma bramkarzami? Tak trudno było dokonać wyboru? Kidiaba bardziej zapadł w pamięć, bo skakał na tyłku?
W sumie moglibyśmy to olać, ale skoro nawet Jonathan Wilson zabrał w tej sprawie głos na Twitterze, to pomyśleliśmy, że chyba jedna warto. To puenta do całego turnieju. Gość, który wjeżdża w piłkarza meleksem. Zadymy w półfinale. Losowanie jak na podwórku. No i dwóch najlepszych zawodników turnieju (Aurier i Atsu) z miejscem na ławce w swoich zagranicznych klubach. A na koniec ta jedenastka, to znaczy dwunastka.
Wesoło. Bawcie się tak dalej i wracajcie za dwa lata.