Jako że Ekstraklasa rusza już za chwilę, już za momencik, to robimy ostatni przegląd tego, co działo się ostatnio w polskich klubach. A działy się rzeczy jak zwykle dziwne, bzdurne i trudne do wytłumaczenia. Jeszcze jeden odcinek naszego zimowego cyklu “Absurdy okresu przygotowawczego”…
Nastawienie: Robert Podoliński
Drodzy piłkarze, zatkajcie uszy! Zatkajcie, bo będzie bolało. Kilka tygodni ciężkiej pracy (tak przynajmniej zawsze słyszymy), niemałe pieniądze zainwestowane w zgrupowania, w tym w wyjazd zagraniczny, bezstresowe sparingi, spokój od mediów… I co? I dupa blada. Robert Podoliński, trener Cracovii, wychodzi przed szereg i woła o pomoc. Przytoczmy tylko fragment rozmowy z katowickiego Sportu:
W niedzielę Cracovia zainauguruje wiosenne mecze w ekstraklasie. Ma pan już gotowy zespół?
– A widać, żeby był gotowy? Patrząc na to, co się działo w sparingach, zwłaszcza w tym ostatnim z GKS-em Tychy, daleko nam do tego. Wyglądaliśmy jak zbieranina jakichś grajków, a nie zespół. Nie możemy zrzucać winy na cokolwiek, że zimowe warunki, że jeszcze się nie dostosowaliśmy… Po prostu wygląda to tragicznie.
No, a dalej to jest już tylko lepiej. O tym, że nie ma na co zrzucić winy. O tym, że gra defensywna to futbolowe jaja. Do tego: brak odpowiedzialności, brak komunikacji, błąd w ocenie sytuacji. Wszystko na raz. I – jak mówi sam trener – jak to się powtórzy ze Śląskiem, to „na trzech bramkach się nie skończy”. Czekamy ze zniecierpliwieniem.
Przygotowania: Widzew Łódź
Wbrew pozorom, sam okres przygotowawczy w ostatnim klubie pierwszej ligi wygląda nieźle. Przyjeżdżają na testy kolejni piłkarze, i to nie same anonimy, lista zakontraktowanych lub czekających w kolejce też wygląda nieźle, a i za drużyną obóz w Turcji. Problem jednak w tym, że nie wiadomo, co dalej. Łodzianie od kilku tygodni walczą o stadion, na którym mieliby rozgrywać mecze wiosną. Jak na razie bardziej przypomina to walkę z samym sobą. Kolejne lokalizacje odpadały albo drogą naturalną, albo odrzucał je Widzew. Tę, którą sobie upatrzył (Byczyna pod Poddębicami), nie spełniała warunków Komisji Licencyjnej przy PZPN. Komisja mówiła, że to nie przejdzie, a Widzew – że przejdzie. I co? I oczywiście nie przeszło. A teraz klub jest w kropce, bo za chwilę rusza pierwsza liga, a on nie wie, gdzie będzie grał.
Proces myślenia: Kibice Zawiszy
Ostrzeżenie: jeśli stoicie to usiądźcie… Pisaliśmy o tym niedawno, ale to dobra okazja, żeby tamten tekst odkopać. Otóż: To że są bandą półgłówków, wiadomo było od razu po całej akcji. Bo jaki myślący człowiek włamałby się na stadion swojego klubu, by porozstawiać piłkarzom groby? (…) Nasze bydgoskie głupki pominęły jeden istotny szczegół. Nie odkleiły kodów kreskowych z desek, z których później zmontowano groby. Dzięki temu w ręce policji trafił podobnej klasy ślad, co imię i nazwisko wypisane drukowanymi literami. Organy ścigania z dziecinną łatwością odnalazły sprawców i dokonano już pierwszych przesłuchań. Tym samym kibice Zawiszy dołączyli do zaszczytnego grona włamywaczy, którzy dali się złapać w najbardziej kretyński sposób. Na przykład zostawiając w obrabianym sklepie dowód osobisty lub upijając się do nieprzytomności skradzionym alkoholem, jeszcze w miejscu przestępstwa.
Tajemniczość: Ruch Chorzów i Piast Gliwice
Już w sobotę Ruch podejmuje w lidze Piast. Ktoś powie: za cholerę nie wiadomo, czego spodziewać się po przeciwniku. Otóż okazuje się, że wiadomo. I to bardzo dobrze. Jedni i drudzy zniknęli na chwilę z piłkarskiej Polski, ale w Turcji usadowili się blisko siebie. No i się zaczęło… Piast podglądał Ruch, Ruch podglądał Piasta. Jedni obserwowali drugich, drudzy obserwowali pierwszy. Zresztą, „Niebiescy” wysyłali a to Marka Wleciałowskiego, a to Tomasza Fornalika. Kiedy już na meczu Piasta ze Slavią Sofia, pofatygowali się obaj, do akcji wkroczył niezawodny ex-sekretarz PZPN. Cytat ze Sportu: – Niech nie oglądają meczu zza płotu, trzeba ich zaprosić do nas – zareagował dyrektor generalny gliwiczan Zdzisław Kręcina, gdy tylko zobaczył sztab „Niebieskich”.
No i po co to wszystko było? Ze Zdziśkiem przecież można normalnie, po ludzku.
Sparing: Zima
Spytacie: kto? Ano zima, zgadza się. To ona wygrała i to dość zdecydowanie, chociażby z Górnikiem Zabrze. Drużyna miała zaplanowaną próbę generalną z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza, ale wszelkie plany pokrzyżowała pogoda. Zamiast meczu na głównej płycie przy Roosevelta, przy sztucznym oświetleniu wraz z kibicami… zaczęły się tłumaczenia. Ostatnie, jakie padło na facebookowym profilu klubu ekstraklasowego: Sparing mógłby się odbyć na sztucznej murawie stadionu Walki Zabrze, ale nikt nie może dać gwarancji Termalice, że jak dojadą do Zabrza, odśnieżonego boiska znów nie pokryje śnieg. Ich przyjazd był zbyt ryzykowny.
Przepychanki: Witold Dawidowski i Jagiellonia Białystok
Skończyło się happy-endem, ale momentami wyglądało to tragicznie. W skrócie: Jaga chciała zgłosić w podlaskim ZPN listę nowych piłkarzy do rozgrywek i wysłała pismo tydzień przed upływającym terminem. Prezes związku, pan Dawidowski stwierdził jednak, że on niczego zatwierdzać nie musi. Nie, bo nie. To znaczy, nie, bo – jak mówi – sponsorować bankruta nie będzie. Ostatecznie stwierdził, że jeśli ktoś ważny z klubu, a nie pierwszy z brzegu pracownik się do niego pofatyguje, to on jednak pomoże. Pomógł (chociaż to jego obowiązek!), ale niesmak pozostał. Najlepiej odesłać jednak zainteresowanych do tekstu TUTAJ.
Szkolenie młodzieży: Janusz Wójcik
Aż szkoda do tego wracać… Kurtyna.