– Po tym jak kibole dostali się w nocy na stadion i zostawili 14 trumien symbolizujących mnie i piłkarzy, powiedziałem do Masłowskiego: “Lepiej, żebyś grał z Ajaksem w Warszawie, niż leżał na cmentarzu w Bydgoszczy”. Traktuję go jak syna, nie chcę, żeby coś mu się stało. Te trumny to haniebna rzecz, przekroczono granice. I co? I nie ma nagrania ze zdarzenia, bo tak się złożyło, że CWZS, zarządzający stadionem Zawiszy, akurat tego dnia przeprowadzał konserwację monitoringu. Przypadek? Nie sądzę – mówi na łamach Super Expressu Radosław Osuch, właściciel Zawiszy Bydgoszcz.
FAKT
Co planuje Berg? Może postawić na zaskakujących wygranych przygotowań.
Michał Masłowski (26 l.) imponuje formą na zgrupowaniu w Hiszpanii i jest blisko podstawowego składu Legii na mecze z Ajaksem! Po kontuzji Ondreja Dudy (20 l.) wydawało się, że parę napastników mistrzów Polski będą tworzyć Miroslav Radović (31 l.) i Orlando Sa (27 l.). Trener Henning Berg (46 l.) ma jednak inną koncepcję. Chce trzymać się sprawdzonego jesienią ustawienia bez klasycznego napastnika, które tak dobrze funkcjonowało w europejskich pucharach. Do realizacji planu potrzebny był mu Masłowski w dobrej formie. I nowy nabytek Legii, pozyskany za 800 tys. euro z Zawiszy Bydgoszcz, spełnia oczekiwania. Norweski trener jest zachwycony jego formą i od początku chce na niego odważnie postawić. (…) Drugim wygranym zimowych przygotowań jest Igor Lewczuk (30 l.). – Zrobił bardzo duży postęp – chwali go trener. Do tego stopnia, że w hierarchii środkowych obrońców przeskoczył Ina kiego Astiza (32 l.) i to on stworzy duet stoperów z Jakubem Rzeźniczakiem (29 l.).
Z Playboya do I ligi. O co chodzi w Katowicach?
Nowe wzmocnienie GKS Katowice. Od środy za przeprowadzanie wywiadów w Gieksa TV będzie odpowiadała piękna Aida Bella (30 l.). To była reprezentantka Polski w short-tracku Na swoim koncie ma kilka tytułów mistrzyni Polski, a dwa lata temu zdobył brązowy medal w Mistrzostwach Europy w Malmoe w sztafecie kobiet. Zasłynęła z odważnej sesji w Playboyu. Wystąpiła tam w nagiej sesji razem z inną panczenistką Martą Wójcik (23 l.). Obie zbierały fundusze na przygotowania do igrzysk w Soczi. Ostatecznie nie udało im się jednak na nie pojechać.
Poza tym:
– Kamess nowym piłkarzem Pogoni
– Sędziowie pozbawili Lewandowskiego asysty
– Szczęsny chwalony przez Wengera, ale wciąż siedzi na ławce
Grajciar nie może być pewny gry i – zdaniem Faktu – nie zastąpi Mili.
Śląsk sprowadzał Petera Grajciara zakładając, że zastąpi Sebastiana Milę. Dzisiaj nie ma nawet pewności, że na inaugurację Słowak wyjdzie w podstawowym składzie. Trener Tadeusz Pawłowski, mądrzejszy o kilka tygodni treningów i cztery mecze kontrolne, przyznaje, że nadal się waha w kwestii Grajciara. – To zawodnik o dobrych umiejętnościach, ale jeszcze nie wiem, czy wstawię go do składu. Być może postawię na Mateusza Machaja. Peter jest po długiej przerwie od gry w piłkę. Jesień spędził zaledwie w drugiej lidze czeskiej. To w zasadzie tak, jakby prawie wcale nie grał – szczerze przyznaje Tadeusz Pawłowski. Idąc tokiem rozumowania, że jesień w wykonaniu Grajciara to była bardziej rehabilitacja niż poważny futbol, wychodzi na to, że Śląsk pozyskał zawodnika, który ostatni raz kopał piłkę w jakichkolwiek poważnych rozgrywkach… prawie dwa lata temu.
Teksty z Faktu znajdziecie też na sport.fakt.pl
RZECZPOSPOLITA
Krętą drogą, nie autostradą. O czym to? Ano o Riquelme, który zostanie zapamiętany na zawsze.
Juan Roman Riquelme zakończył karierę. Nie wygrał prawie nic, ale zostanie zapamiętany na zawsze. Jorge Valdano, najwybitniejszy intelektualista argentyńskiego futbolu, człowiek, który gdyby nie grał w piłkę, mógłby, a może nawet powinien, zostać poetą, powiedział niedawno o Riquelme: – Większość ludzi, gdy chce dotrzeć z punktu A do punktu B, wybiera sześciopasmową autostradę i chce osiągnąć cel najszybciej jak to możliwe. Większość, ale nie Riquelme. On wybrałby sześciogodzinną podróż krętą górską drogą, która jednak oferuje zapierające dech w piersiach widoki. Riquelme w mistrzostwach świata wziął udział tylko raz. Argentyna pod dowództwem jego ukochanego trenera z młodzieżówki Jose Pekermana odpadła w 2006 r. w ćwierćfinale, przegrywając po rzutach karnych z gospodarzami – Niemcami. Wcześniej jednak, jeszcze w fazie grupowej, Albicelestes zatańczyli z Serbią tango, które przeszło do historii futbolu. Pokonali rywali 6:0, a bramka Estebana Cambiasso padła po 25 podaniach. Gdyby Riquelme nie wybrał krętej górskiej drogi – odegranie bez przyjęcia, zewnętrzną częścią buta, pod nogi Javiera Savioli, dotyk geniuszu, który leniwą akcję zmienił nagle we frontalny atak – nie byłoby tego gola.
Teksty z Rzeczpospolitej znajdziecie też na rp.pl
GAZETA WYBORCZA
Robert Wójcik, selekcjoner reprezentacji Polski U-17, mówi: Młodzi polscy piłkarze nie będą odbiegać od zagranicznych rywali. No, ale to dopiero za parę lat… Spójrzmy na wywiad.
Można powiedzieć, że w prowadzonej przez pana reprezentacji Polski rocznika 1998 jest sześciu, którzy grają na pianinie, i pięciu, którzy je za nimi noszą. To niespotykane proporcje w polskim futbolu, w którym dotąd selekcjonowano osiłków.
– Mamy w drużynie nieprzeciętnych piłkarzy, których nie musimy się wstydzić w Europie, jak Krystian Bielik (Arsenal), Hubert Adamczyk (Chelsea), Kamil Wojtkowski (Pogoń), Przemysław Mystkowski (Jagiellonia), Mateusz Ostaszewski (Dortmund), Kamil Jóźwiak (Lech) czy Marcin Listkowski (Pogoń). Oni robią różnicę, bardzo dobrze panują nad piłką, konstruują przemyślane akcje, wymieniają się pozycjami i współpracują. Mamy dziś więcej kandydatów do prowadzenia gry niż w przeszłości.
PZPN zmienił sposób selekcjonowania piłkarzy?
– Odpowiem tak: drużyna z rocznika 1998 to najniższy i najsłabszy fizycznie zespół ze wszystkich, z którymi miałem styczność w PZPN. Ale gra wygląda naprawdę dobrze. Jeśli zawodnik nie jest kolosem, ale szybko myśli, szybko operuje piłką i dobrze współpracuje z partnerami, to my będziemy nim zainteresowani. Piłkarzy o dobrych warunkach fizycznych też potrzebujemy, bo ktoś musi wygrywać pojedynki w powietrzu, ale stawiamy na tych, którzy są technicznie zaawansowani i myślą na boisku.
Teksty z Gazety Wyborczej znajdziecie też na sport.pl
SUPER EXPRESS
Lepiej żeby grał w Warszawie niż leżał na cmentarzu w Bydgoszczy – Radosław Osuch w rozmowie z SE dolewa oliwy do ognia.
Niektórzy kibice Legii narzekają, że 800 tysięcy euro za Masłowskiego to za dużo, że ich klub przepłacił.
– Masłowski ma wybitny talent, przerasta tę ligę i w Legii będzie jednym z najlepszych, ale pod dwoma warunkami: że dojdzie do formy sprzed kontuzji i że zaaklimatyzuje się w klubie. (…)
Musiałeś go sprzedać, żeby ratować budżet?
– Nie, nie chciałem go sprzedawać, ale. Po tym jak kibole dostali się w nocy na stadion i zostawili 14 trumien symbolizujących mnie i piłkarzy, powiedziałem do Masłowskiego: “Lepiej, żebyś grał z Ajaksem w Warszawie, niż leżał na cmentarzu w Bydgoszczy”. Traktuję go jak syna, nie chcę, żeby coś mu się stało. Te trumny to haniebna rzecz, przekroczono granice. I co? I nie ma nagrania ze zdarzenia, bo tak się złożyło, że CWZS, zarządzający stadionem Zawiszy, akurat tego dnia przeprowadzał konserwację monitoringu. Przypadek? Nie sądzę. Moim zdaniem ludzie z CWZS współpracują z kibolami. Agencja ochrony też za takie coś powinna być wyrzucona. A wszyscy zachowują się tak, jakby nic się nie stało.
Kolejne nazwiska „Złotej Setki”, czyli najlepiej zarabiających w 2014 r. Szukamy piłkarzy.
51. Bartosz Białkowski – 1 700 000 zł
45. Mateusz Klich – 2 000 000 zł
44. Kamil Glik – 2 000 000 zł
42. Łukasz Skorupski – 2 150 000 zł
41. Krzysztof Mączyński – 2 150 000 zł
40. Waldemar Sobota – 2 150 000 zł
38. Marcin Komorowski – 2 200 000 zł
Teksty z Super Expressu znajdziecie też na se.pl
SPORT
Sport już na okładce uderza w brak formy Milika i Lewandowskiego.
Prokurent wyszedł z cienia, czyli prokurent Górnika Zabrze porozmawiał z mediami i nie ma dobrych wieści.
Prokurentem Górnika Andrzej Pawłowski został jeszcze w ubiegłym roku. To on prowadził z piłkarzami bardzo trudne – a momentami burzliwe – negocjacje na temat spłaty zadłużenia. Klub zalega zawodnikom kilka pensji, wiele finansowych roszczeń nie zostało do tej pory zrealizowanych, a nieubłaganie zbliża się czas przyznawania licencji na nowy sezon. Prokurent do tej pory działał z dala od kamer mediów. W środę po raz pierwszy publicznie zabrał głos w sprawie finansów Górnika i planów wyjścia z zapaści. Przypomnijmy, że dług klubu przekracza 30 milionów złotych. – Na obecną sytuację spółki wpływ miały przede wszystkim dwa czynniki. Pierwszy to balast zadłużenia, które ciągnie się od wielu lat. Spółka chciała w pewnym momencie wejść na zbyt szerokie wody, co zwiększyło zobowiązania krótkoterminowe i wymagalne. Drugi czynnik to nierentowność spółki, która generuje wysokie straty, a zadłużenie blokuje działalność operacyjną klubu.
Zacytowalibyśmy któryś z tekstów – tym bardziej, że są reportaże prosto z Turcji – o śląskich klubach, ale to właściwie same relacje ze sparingów. Pomijamy.
Kolejna sprawa na wokandzie, czyli Jovanović idzie do sądu.
Wygląda na to, że Wisła będzie się sądziła ze swoim byłym piłkarzem, Marko Jovanoviciem. Serb ostatni raz pojawił się na boisku w grudniu 2013 roku. Później doznał kontuzji i zachorował na grypę. Choroba wyglądała jednak zaskakująco poważnie i piłkarz przeszedł dodatkowe badania. Miał bardzo słabe wyniki krwi. Początkowo podejrzewano nawet białaczkę, ale ostatnie okazało się, że zawodnik cierpi na sarkoidozę, chorobę układu krążenia, która miała wykluczyć go z wyczynowego uprawiania sportu. – Żaden lekarz, z którym się konsultowaliśmy, nie podpisałby się pod taką zgodą, bo byłoby ryzyko nawet nastąpienia zgonu podczas meczu – mówił w styczniu prezes Robert Gaszyński. (…) Według informacji portalu nowisti.rs, powołującego się na serbski „Sport”, Jovanović przeszedł badania w szwajcarskiej klinice. „Niecierpliwi Polacy nie czekali na koniec sprawy i teraz wszystko rozstrzygnie się w sądzie” – pisze portal, cytując także samego piłkarza. – Wszystko jest w porządku, przeszedłem testy w jednym z najlepszych klinik na świecie i wyniki są dobre.
Niestety, nic więcej nie nadaje się do zacytowania. Słabiutko.
Teksty ze Sportu znajdziecie też na katowickisport.pl
PRZEGLĄD SPORTOWY
A ta okładka nie ma związku z piłką.
Najlepsza runda przede mną – deklaruje Arkadiusz Malarz.
Ma pan poczucie, że odchodzi po swojej najlepszej rundzie w życiu? Bełchatów, razem z Legią i Lechem, skończył rundę jesienną z najmniejszą liczbą straconych bramek.
– Może to, co powiem, wyda się śmieszne, ale mam przekonanie, że najlepsza runda dopiero przede mną. W Xanthi miałem świetny sezon, w Bełchatowie też, ale ostatniego słowa jeszcze nie powiedziałem.
Doniesienia o zainteresowaniu Legii panem po raz pierwszy pojawiły się jeszcze pod koniec rundy jesiennej. Wtedy raczej żartował pan z tych informacji.
– Nie chciało mi się w to wierzyć. Gdzie ja do Legii? Trudno mi było w to uwierzyć. Ale życie pisze naprawdę nieprzewidywalne scenariusze. Minęły dwa miesiące i dziś jestem już z nimi na zgrupowaniu.
Gdy założył pan koszulkę Legii, czuł się pan przebrany, czy raczej dobrze, jak we własnej skórze?
– Na pewno nie czułem się w niej obco. Gdy kluby się dogadały, dotarło do mnie, że zaczyna się kolejny etap w moim życiu. Wiem, że są ludzie, którzy twierdzą, że przychodzę tu odcinać kupony, posiedzę na rezerwie zadowolony głównie z tego, że wróciłem do Warszawy. Może więc niektórych zaskoczę, innych rozczaruję, ale podkreślam, że na pewno nie zadowolę się oglądaniem meczów z ławki. Mam naturę wojownika, w każdym klubie musiałem udowadniać swoje umiejętności. To jeszcze bardziej nakręca mnie do działania. Szanuję Dusana, jednak przyszedłem do Legii powalczyć z nim o miejsce w składzie. Będę robił wszystko, by przed każdą kolejką trener Henning Berg miał ból głowy, na kogo postawić.
W jakim składzie zagra Lechia? Zima przyniosła trzech zwycięzców.
W dotychczasowych sparingach Lechia prezentowała się całkiem dobrze. Poza wpadką 1:3 z Chemnitzer FC i w kiepskim stylu zremisowanym bezbramkowo meczem z Olimpią Grudziądz, biało-zieloni nie zawodzili. – Najlepiej wypadliśmy przeciwko Dnipro Dniepropietrowsk, którego ograliśmy 2:1 – przyznaje Brzęczek. – Wysoko oceniam także sparing z Benficą Luanda, również dlatego, że trafiliśmy na wyjątkowo agresywnie grającego przeciwnika. Wiadomo jednak, że sparingom nie towarzyszy ten sam poziom presji co spotkaniom o punkty. Dopiero w nich wyjdzie pokażemy prawdziwe oblicze. Niemniej są podstawy do optymizmu. Choć do ideału daleko, to w wielu momentach na boisku prezentowaliśmy lepszą jakość niż jesienią – dodaje trener Lechii. Bezkonkurencyjny Austriak To samo można powiedzieć o kilku piłkarzach Lechii, którzy jesienią pojawiali się na boisku jako rezerwowi. Mowa tu szczególnie o Kevinie Friesenbichlerze, Piotrze Grzelczaku i Mateuszu Możdżeniu. Austriak w zimowych sparingach imponował skutecznością, strzelił w nich aż siedem bramek. – Kevin rzeczywiście osiągnął wysoką formę, ale nie chcę jeszcze przesądzać, czy wygrał rywalizację o miejsce w ataku z Antonio Colakiem. Znam doskonale walory ich obu. Czeka mnie trudny wybór – przyznaje Brzęczek.
Z kolei Bełchatów trafia z transferami. Przede wszystkim, na dzień dzisiejszy strzela więcej goli.
Jeszcze jeden tekst: Co dalej z Dawidem Nowakiem? Piłkarz czeka na wyrok.
To miał być dla Dawida Nowaka sądny dzień. Jednak były piłkarz Cracovii musi na niego jeszcze trochę poczekać. Dopiero za tydzień dowie się, jaka kara spotka go za stosowanie niedozwolonego sterydu w postaci stanozololu. Od ponad trzech miesięcy Nowak jest zawieszony, a od dwóch – bezrobotny. Sprawą dopingu u byłego napastnika Pasów zajmuje się Komisja Dyscyplinarna PZPN. Plan był taki, aby sprawę zamknąć do końca stycznia. Nie udało się. – Zgodnie z modelowymi przepisami dotyczącymi tego typu spraw na zakończenie postępowania należy raz jeszcze przesłuchać zawodnika. Tak, aby po zebraniu całości materiału mógł złożyć ostateczne wyjaśnienia – tłumaczy rzecznik dyscyplinarny PZPN Adam Gilarski. Do przesłuchania dojdzie w czwartek, 12 lutego. W ten sam dzień ma zapaść ostateczne decyzja w sprawie wykluczenia piłkarza. Maksymalna kara to dwa lata, ale jeśli komisja dopatrzy się okoliczności łagodzących (na co wiele wskazuje), Nowak zostanie wykluczony na rok. Dotychczasowe zawieszenie liczy się na poczet przyszłej kary, a więc trzy miesiące już minęły, pozostanie dziewięć. Z początkiem listopada piłkarz mógłby wrócić do gry. Natomiast dwuletnia dyskwalifikacja brzmiałaby jak wyrok.
Teksty z Przeglądu Sportowego znajdziecie też na przegladsportowy.pl