Ogólnie rzecz biorąc, jeśli chodzi o poczynania kibiców – jesteśmy dość tolerancyjni. Nie dostajemy ataków paniki na widok palącej się racy, lubimy ostrzejsze, oparte na szyderce przyśpiewki i oprawy. Jednak to, co odwalili dzisiaj ‘kibice’ Standard Liege, to gruba przesada i powiedzmy to wprost – debilizm. Bo jak inaczej opisać oprawę, na której widać odciętą głowę Stevena Defoura, ich byłego piłkarza?
Defour naraził się kibicom Standardu swoim letnim transferem z Porto do Anderlechtu. W teorii mogłoby się wydawać, że to prosto zwykły transfer jakich wiele, ot facet sobie nie poradził w dużym klubie i wraca do rodzimego kraju. W praktyce Belg dopuścił się, w oczach niektórych, straszliwego grzechu. Grał w Liege przez pięć lat, a teraz przeszedł do największego rywala swojej byłej drużyny. Bo kibice Standardu i Anderlechtu, delikatnie mówiąc, za sobą nie przepadają. Będąc bardziej konkretnym – nienawidzą się.
Można się więc było spodziewać, że gdy dojdzie do meczu tych drużyn w Liege, to trybuny dadzą odczuć Defourowi co sądzą o jego decyzji. Wyzwiska, chamskie przyśpiewki i tak dalej byłyby w pełni zrozumiałe, ot taki standard w przypadku tego typu sytuacji. Jednak sympatycy Standardu poszli o krok dalej – wywiesili wielką oprawę, na której widać Defoura po dekapitacji. Konkretnie – jego odciętą głowę, trzymaną przez zamaskowanego kata i napis ‘Czerwony lub martwy’. Wyobrażacie sobie, co by się działo gdyby taka oprawa pojawiła się na polskim stadionie? Pewnie czekałyby nas doniesienia o wojewodzie, który dostał zawału serca.
Ciśnienia nie wytrzymał sam Defour. Był lżony od początku spotkania, a potem jeszcze czekał go taki widok, więc rozumiemy, że mogły mu puścić nerwy. Jednak sam też zachował się jak głupek – w 53 minucie dostał podanie, rozpędził się i rozjuszony z całej siły kopnął piłkę w kierunku kibiców Standardu, za co dostał drugą żółtą kartkę i wyleciał z boiska.
Niby próbował tłumaczyć sędziemu, że wybił piłkę bo piłkarz rywali leżał na boisku i chciał tylko przerwać grę, ale bądźmy poważni – nikt w takie bajki nie wierzy. Inna sprawa, że biorąc pod uwagę to co się dzieje na trybunach i to, że Defour już miał jedną żółtą, sędzia mógł sobie darować wyrzucenie go z boiska. Bo prawdę mówiąc kojarzymy kilka tego typu kopnięć w trybuny, które kończyły się na słownym upomnieniu.
Tymczasem czerwona kartka dla Defoura sprowokowała przy okazji kibiców Anderlechtu, którzy włączyli się do tego festiwalu głupoty i zaczęli rzucać na boisko wyrywane z trybun krzesełka.
A co do samych kibiców Standardu Liege… może to i standard, ale dość kiepski.