Reklama

Mila, Mila, wszędzie Mila… Prawie jak po wygranej z Niemcami

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

22 stycznia 2015, 09:13 • 12 min czytania 0 komentarzy

Nie ma dziś tytułu prasowego, który nie rozpisywałby się o transferze Sebastiana Mili do Lechii Gdańsk. Zaczniemy od tego tym bardziej, że w innych tematach dziś wakacyjna pustka. Trudno znaleźć coś ciekawego. –  Lechia, świadoma popełnionej gafy, złożyła ofertę. Opiewającą na 200 tysięcy złotych. We Wrocławiu poważnie jej nie potraktowano, żądając za Milę dwóch milionów złotych w gotówce bądź trzech rozłożonych na raty. Jednak w styczniu sytuacja się zmieniła. Lechia zaproponowała milion złotych, ale Śląsk żądał 500 tys. więcej. Z każdym dniem stanowisko stron zbliżało się, choć jeszcze we wtorek wrocławianie ogłosili kadrę na obóz przygotowawczy, gdzie znajdowało się nazwisko Mili. Piłkarz jednak do Turcji nie poleciał. Bo kluby dogadały się, a suma transferu stanęła ostatecznie na 1,3 miliona zł. W czym także zasługa Webera, który zrzekł się swojej prowizji – czytamy na przykład na łamach PS. Zapraszamy na nasz codzienny przegląd najciekawszych materiałów piłkarskich.

Mila, Mila, wszędzie Mila… Prawie jak po wygranej z Niemcami

FAKT

Tematem numer jeden na łamach Faktu, który nie jest dziś przesadnie wypakowany piłkarskimi tekstami, jest – no oczywiście – materiał o transferze Sebastiana Mili do Lechii Gdańsk.

Sebastian Mila przejdzie do Lechii Gdańsk, która zapłaci za transfer Śląskowi Wrocław 1,3 miliona złotych. Sam zawodnik ma dużą zasługę w tym, że transakcja dojdzie do skutku.  – Nie tylko Mila, także jego agent Daniel Weber. Piłkarz obniżył poprzeczkę oczekiwań finansowych, był mocno zdeterminowany, by przejść do Lechii – mówi Adam Mandziara, prezes gdańskiego klubu. Przymiarek do powrotu było kilka. Pierwsza jeszcze w sezonie 2012/13, gdy trenerem Lechii był Bogusław Kaczmarek. – Prawie się sauna przegrzała, gdyż tam rozmawialiśmy o tym transferze. Pieniędzy na to nie było, ale powstał pomysł, by Sebastian dostał mieszkanie w zamian za przejście do nas. Ostatecznie nic z tego nie wyszło, bo polityka klubu była wtedy inna – wspomina popularny Bobo. – Blisko Lechii byliśmy dokładnie rok temu, a już latem praktycznie wszystko było dogadane. Jednak przejście Sebastiana zablokował Andrzej Juskowiak, który wówczas odpowiadał w klubie za sprawy sportowe. Uznał, że jest zawodnikiem nieperspektywicznym – mówi Weber.

Reklama

Zrzut ekranu 2015-01-22 o 08.37.07

W malutkich ramkach:

– Krystian Bielik piłkarzem Arsenalu
– Testowani w Zawiszy wracają do domu
– Malarz zostaje w Bełchatowie
– Chavez nie będzie grał w Wiśle

Ostatni mistrz przechodzi na emeryturę. David Trezeguet.

Miał na stole oferty z włoskiej Modeny (Serie B) i hiszpańskiej Mallorki (Segunda Division), ale uznał, że pora powiedzieć stop. David Trezeguet w piłkę będzie grał już tylko rekreacyjnie. Decyzja niespełna 38-letniego napastnika oznacza, że żadnego z francuskich mistrzów świata z 1998 roku nie zobaczymy już na boisku. Niedawno to samo ogłosił Thierry Henry, jego kolega z linii ataku Monaco i reprezentacji Francji na przełomie XX i XXI wieku. Jeszcze tydzień temu na oficjalnej stronie Modeny ukazało się oświadczenie, że Trezeguet jest gotów podjąć rozmowy z klubem, ale dopiero pod koniec stycznia, kiedy załatwi osobiste sprawy. Decydującym czynnikiem miała być przyjaźń z Antonio Caliendo, prezesem klubu, który jest byłym agentem Francuza. Piłkarz zapewniał, że jest w doskonałej formie fizycznej, bo po zakończeniu sezonu w Indiach ćwiczył indywidualnie. Ale najwyraźniej stracił motywację.

Reklama

Zrzut ekranu 2015-01-22 o 08.37.18

Nie jest dobrze, kiedy jednym z dwóch głównych piłkarskich tekstów w tabloidzie jest ten o zakończeniu kariery przez Trezegueta. Tak naprawdę ostatnią rzeczą, jaką możemy zacytować jest wzmianka o niegroźnym urazie Hamalainena z Lecha.

Ostatniego dnia pobytu lechitów na Riwierze Tureckiej 28-letni zawodnik doznał kontuzji w sparingu i teraz musi pauzować. Jedno jest pewne – dramatu nie ma, ale czeka go co najmniej kilkudniowy odpoczynek od piłki. Dłuższa przerwa byłaby bardzo złą wiadomością dla Kolejorza. Hämäläinen wyrósł bowiem na snajpera numer 1 w ekipie wicemistrzów Polski. Można dodać, że zupełnie niespodziewanie, bo przecież nie jest nominalnym napastnikiem. Jesienią w ekstraklasie strzelił 6 goli – najwięcej z drużyny. Do tej pory jego najlepsze osiągnięcie w jednym sezonie to 9 trafień z poprzednich rozgrywek (2013/14), oczywiście stało się to już w barwach Lecha.

GAZETA WYBORCZA

Zrzut ekranu 2015-01-22 o 08.13.37

Mila do Gdańska. Po prostu. Tym zajmuje się dziś GW.

W środę rano Mila miał polecieć ze Śląskiem na zgrupowanie do Turcji. Ale w nocy z wtorku na środę prezesi Śląska i Lechii Gdańsk doszli do wstępnego porozumienia w sprawie transferu reprezentacyjnego pomocnika. Rano piłkarz poleciał, ale do Gdańska na badania lekarskie. W ciągu kilkunastu godzin powinien podpisać kontrakt z Lechią, a w niedzielę wyruszy z zespołem na zgrupowanie do Malagi. Lechia jest największym rozczarowaniem pierwszej części sezonu. Przed rozgrywkami do drużyny sprowadzono z całej Europy kilkunastu nowych graczy, wydano na nich kilka milionów złotych. Obok Legii oraz Lecha klub z Gdańska miał być trzecią siłą polskiego futbolu i walczyć o mistrzostwo Polski. Rzeczywistość brutalnie zweryfikowała te wybujałe aspiracje. Drużyna grała słabo, w tabeli jest czwarta od końca, a kibice są wściekli na to, co się dzieje w klubie. Zimą Lechia znów ruszyła na zakupy. Niedawno sprowadziła reprezentantów kraju Jakuba Wawrzyniaka oraz Grzegorza Wojtkowiaka. Ale transfer Mili ma szczególny wymiar. Pozyskanie piłkarza, który od lat jest kapitanem Śląska Wrocław, ma poprawić wizerunek Lechii. Szefowie gdańskiego klubu chcą odzyskać wiarygodność w oczach swoich kibiców, pragną mieć piłkarza, z którym fani mogliby się identyfikować.

Dużo oczywistości w tym materiale.

Teksty z Gazety Wyborczej znajdziesz też na sport.pl

SPORT

Chiński odlot Zachary.

Zrzut ekranu 2015-01-22 o 08.16.37

Górnik grał sparing z GKS-em Tychy, a tymczasem Mateusz Zachara podpisywał kontrakt w Chinach, idąc śladami Olisadebe. Wszyscy są zadowoleni – zawodnik, bo to była najkonkretniejsza i najlepsza finansowo propozycja. Oraz Górnik, który dostanie należne mu pieniądze w jednej transzy.

Robert Warzycha, dyrektor sportowy Górnika odniósł się do odejścia z klubu Mateusza Zachary, który w środę podpisał 3-letni kontrakt z chińskim klubem Henan Jianye. Mogę Mateuszowi pogratulować. Każdy piłkarz gra po to, by się rozwijać, poprawiać swój status społeczny, zapewnić byt sobie i najbliższym – komentuje transfer swojego najlepszego napastnika Robert Warzycha, dyrektor sportowy Górnika. – Czy sobie poradzi? Powinien. To solidny piłkarz, a Chińczycy z pewnością nie brali go w ciemno. Był w klubie kilka dni, przeszedł odpowiednie testy, więc dlaczego ma się nie udać? To wciąż piłkarz, który najlepsze lata ma przed sobą, a przykład Krzysztofa Mączyńskiego pokazuje, że nawet z Chin można trafić do reprezentacji i strzelać gole w eliminacjach mistrzostw Europy. Trzymamy kciuki i pracujemy nad tym, by znaleźć wiosną piłkarza, który wypełni po Mateuszu lukę w ataku – dodaje Warzycha. 

Zrzut ekranu 2015-01-22 o 08.17.30

Kolejna strona to relacje ze sparingów śląskich drużyn…

W zespole trenera Franciszka Smudy zabrakło trzech zawodników z szerokiej kadry. Ostoja Stjepanović i Richard Guzmics nie są jeszcze w pełni sił po operacjach kolana, natomiast Osman Chavez jest już bliski rozwiązania kontraktu z Białą gwiazdą. Na razie nie zanosi się, by w zespole Wisły pojawiły się jakieś nowe twarze. Sztab szkoleniowy po badaniach medycznych zrezygnował z brazylijskiego napastnika Manoela, wątpliwy jest też angaż Słoweńca Bobana Jovicia, którego nie chce się pozbyć za żadne skarby świata Olimpija Ljubljana. Szkoleniowiec Piasta Angel Perez Garcia wystawił dwóch nowych zawodników. O bramkarzu Dobrivoju Rusovie już była mowa, natomiast drugim nabytkiem ekipy z Gliwic jest napastnik Daniela Ciechański, który poprzednio grał w pierwszoligowej Pogoni Siedlce…

Bramka Roberta zapewniła zwycięstwo Podbeskidziu nad Zagłębiem Lubin. Następcą Dziwniela w Ruchu może być z kolei Paweł Oleksy, choć decyzja nie zapadła.

Wiedząc, że straciliśmy Daniela Dziwniela, nie lekceważymy żadnych możliwości. Paweł jest piłkarzem lewonożnym, grał w ekstraklasie i chcieliśmy zobaczyć jak się prezentuje. Widać gołym okiem, że nie trenował, ale decyzja jeszcze nie zapadła. Co do Kamila Mazka, to jest to zawodnik, który rokuje dobrze na przyszłość, ma swoje atuty i myślę że wszystko jest na dobrej drodze, żeby do nas dołączył.

Zrzut ekranu 2015-01-22 o 08.24.43

Nudy dzisiaj. Rzućmy jeszcze okiem na rozmówkę z Tomaszem Hajtą, który opowiada o skali zmian personalnych w prowadzonym przez niego od niedawna GKS-ie Tychy.

Zespół jest przebudowany, więc brakuje wam płynności?
– Roszady są w klubie, bo nie ma przypadku w tym, że jesteśmy na dole tabeli; jesienią solidnie na to zapracowaliśmy. Ja wiem, że zmiany bolą, ale one były konieczne. Ciężko pracujemy, było to widać w pierwszej połowie. Cieszę się, że ten zespół zaczyna w siebie wierzyć. Mimo że to gra kontrolna, ja zawsze chciałem wygrywać. Zawodnicy też tak muszą myśleć. Organizacja gry była dobra, drużyna starała się odbudowywać ustawienie po każdej stracie i być blisko siebie. To mi się podobało. Do marca mamy jeszcze trochę czasu, ale i sporo pracy.

Kadra pierwszego zespołu jeszcze nie jest zamknięta?
– Na razie wciąż testujemy Bośniaka Omicia, Ciężko powiedzieć, czy z nami zostanie. Decyzja zapadnie do końca tego tygodnia. Rozsądnie chcemy wydawać każdą złotówkę. Szukamy jeszcze dwóch, może 3 zawodników. Osiemnastka musi być bardzo silna.

Dwie ostatnie strony poświęcono tekstom o transferze Bielika i Sebastiana Mili, ale po przeczytaniu mamy silne przekonanie, że lepiej czytać o tym w innych tytułach.

Teksty ze Sportu znajdziecie także na katowickisport.pl

SUPER EXPRESS

Wywołaliśmy oba tematy. Bo dziś na łamach Superaka rządzą właśnie Bielik oraz Mila. Ile ten drugi – zdaniem dziennikarzy tabloidu – zarobi w Lechii Gdańsk?

Śląsk dostanie za niego 1,3 miliona złotych, a sam piłkarz w ciągu 3,5 roku nowego kontraktu zarobi ponad cztery miliony złotych! Gdański klub zaproponował mu również pracę po zakończeniu kariery. Wczoraj wieczorem dogrywane były ostatnie szczegóły kontraktu. Według naszych informacji w Gdańsku Mila zarobi około 300 tysięcy euro rocznie (50 tys. euro więcej niż w Śląsku). A po zakończeniu kariery będzie pracował w Lechii albo jako skaut, albo trener jednej z grup młodzieżowych. Negocjacje między klubami trwały od kilku tygodni, ale porozumienie osiągnięto dopiero we wtorek około 23.00. Uzdrawiający swoje finanse Śląsk stracił wprawdzie jednego z liderów, ale w wymiarze ekonomicznym zyskał prawie 3 miliony złotych (1,3 mln za transfer plus oszczędność ponad 1,5 mln złotych z tytułu wcześniejszego rozwiązanego kontraktu Mili, który obowiązywał do czerwca 2016 roku).

Zrzut ekranu 2015-01-22 o 08.30.33

W ramkach:

– Sobota w St. Pauli
– Perquis odchodzi z Betisu
– Zachara następcą Olisadebe

A na drugiej stronie pytanie czy Bielik będzie lepszy niż talent stulecia?

Martin Oedegaard ma zaledwie 16 lat. Mimo to o jego pozyskanie walczyły największe kluby Europy z Bayernem Monachium, Arsenalem czy Barceloną na czele. Największy piłkarski supertalent Starego Kontynentu wybrał jednak Real Madryt i grę u boku słynnego Cristiano Ronaldo. Norweski zawodnik w czwartek ma stawić się na Santiago Bernabeu i podpisać kontrakt. Zdaniem hiszpańskiej prasy zwiąże się z “Królewskimi” sześcioletnią umową, a Stroemsgodset IF zarobi na jego transferze od 2,8 do 3,4 miliona euro. Oedegaard ma przynajmniej do końca sezonu trenować z pierwszą drużyną, a więc u boku takich gwiazd jak wspomniany wcześniej Ronaldo, Sergio Ramos czy Gareth Bale. Mecze rozgrywał będzie natomiast w drużynie rezerw, prowadzonej przez samego Zinedine’a Zidane’a.

Teksty z Super Expressu znajdziecie też na gwizdek24.pl 

PRZEGLĄD SPORTOWY

Mila w domu.

Zrzut ekranu 2015-01-22 o 08.49.13

Tekst na ten temat był najciekawszych materiałem w dzisiejszym Fakcie. Zobaczymy, jak jest z tym w Przeglądzie. Mamy kontynuację tekstu i rozmówkę z Milą.

Sprawa nabrała rozpędu. Lechia, świadoma popełnionej gafy, złożyła pierwotną ofertę. Opiewającą na 200 tysięcy złotych. We Wrocławiu poważnie jej nie potraktowano, żądając za Milę dwóch milionów złotych w gotówce bądź trzech rozłożonych na raty. Jednak w styczniu sytuacja się zmieniła. Lechia zaproponowała milion złotych, ale Śląsk żądał 500 tys. więcej. Z każdym dniem stanowisko stron zbliżało się, choć jeszcze we wtorek wrocławianie ogłosili kadrę na obóz przygotowawczy, gdzie znajdowało się nazwisko Mili. Piłkarz jednak do Turcji nie poleciał. Bo kluby dogadały się, a suma transferu stanęła ostatecznie na 1,3 miliona zł. W czym także zasługa Webera, który zrzekł się swojej prowizji. – Pieniądze nie zawsze są najważniejsze. W tym transferze chodziło o coś innego. Stałem pośrodku tego wszystkiego i cieszę się, że udało się doprowadzić do szczęśliwego finału. Wszystkie strony są z tego zadowolone.

I rozmowa.

Wierzył pan w ten transfer?
– Negocjacje były trudne. Wszystkich kosztowało to sporo nerwów – mojego menedżera Daniela Webera, mnie, działaczy klubów. Ale fajnie, że udało się wypracować kompromis. I takim oto sposobem znów jestem w Gdańsku, gdzie muszę się przypomnieć miejscowym kibicom dobrą grą.

Patrząc z boku, trudno mówić, że sportowo pan zyskał.
– Wiele osób odradzało mi ten transfer. Powtarzano, że mam ugruntowaną pozycję we Wrocławiu i jeszcze sporo do ugrania w Śląsku. Wiedziałem jednak, że muszę znaleźć coś, co mnie zmotywuje do jeszcze cięższej pracy, która może przynieść kolejne sukcesy. Gra w Lechii będzie dla mnie ogromnym wyzwaniem. Patrząc jednak na obecną kolejność w tabeli, myślę, że czasem trzeba zrobić krok do tyłu…

Zrzut ekranu 2015-01-22 o 08.49.31

Wisła ostatecznie pozbywa się Chaveza.

– Osman rozmawiał z trenerem Franciszkiem Smudą i prezesem Robertem Gaszyńskim. Zapadła decyzja, że nie będziemy kontynuować współpracy – powiedział rzecznik klubu Maks Michalczak. – Zawodnik zakończył treningi z zespołem. Ustalono także wstępne warunki, na jakich zostanie rozwiązany kontrakt. Ostateczne porozumienie powinno zostać osiągnięte w ciągu kilku najbliższych dni – dodał. Chavez w najbliższym czasie opuści Kraków, a dalsze rozmowy będą prowadzone z jego menedżerem. Reprezentant Hondurasu do Wisły trafił latem 2010 roku z CD Platense. W pierwszym sezonie był tylko wypożyczony. Spisywał się jednak dobrze, pomógł drużynie w wywalczeniu mistrzostwa Polski, więc zdecydowano się go wykupić za 210 tysięcy euro oraz podpisać pięcioletni kontrakt, który gwarantował piłkarzowi zarobki na poziomie 100 tysięcy złotych miesięcznie.

W ramkach:

– Odejście Dziwniela szansą dla Oleksego
– Zachara podpisał kontrakt w Chinach

Bereszyński wraca i nie odpuszcza? Obrońca znów trenuje z zespołem i zapowiada walkę o miejsce na prawej obronie. Koszmar Bartosza Bereszyńskiego dobiegł końca.

Ostatnie miesiące były dla Bereszyńskiego bardzo trudne. Na zawodnika spadło pasmo nieszczęść. W lutym zeszłego roku na jednym z treningów Jakub Wawrzyniak złamał mu nos. Po powrocie do zdrowia w meczu Ligi Europy z Apollonem Limassol obrońca został ukarany czerwoną kartką, która okazała się brzemienna w skutkach. Na początku tego sezonu Bereszyński zagrał w spotkaniu eliminacji Ligi Mistrzów z Celtikiem Glasgow, choć był nieuprawniony. Za sprawą tego kilkuminutowego występu drużyna została ukarana walkowerem i straciła szansę na awans do elitarnych rozgrywek. Na domiar złego w meczu reprezentacji młodzieżowej z Grecją legionista złamał kość śródstopia. Do treningów indywidualnych pechowy zawodnik wrócił jeszcze przed przerwą zimową, ale dopiero po niej…

Nie będziemy – wybaczcie – po raz drugi cytować tekstu o tym, że Hamalainen doznał niegroźnego urazu na obozie. Nieco większą ciekawostką jest, że Leo Beenhakker przyjął zaproszenie na benefis Bogusława Kaczmarka. W czerwcu „Bobo” planuje towarzyski mecz między reprezentacją Polski z lat 2006-2008 a piłkarzami z rejonów Gdańska. Leo póki co ma jednak problemy ze zdrowiem.

Zrzut ekranu 2015-01-22 o 08.56.11

Boniek trafia na duży opór w terenie. To na koniec.

Nie tylko uznawani za dyżurnych opozycjonistów piłkarscy szefowie z Podkarpacia i Małopolski krzywią się na poprawki do statutu PZPN. Zaproponowane już półtora roku temu zmiany dziwią też prezesów m.in. łódzkiego, mazowieckiego, lubuskiego, wielkopolskiego i podlaskiego futbolu. Gra i idzie o zmiany do związkowego statutu, które były już dyskutowane w czerwcu 2013 roku. Wtedy prezes Zbigniew Boniek widząc, że nie ma szans, by zyskały wymaganą większość, w porę wycofał je spod głosowania, unikając prestiżowej porażki. Bo brak poparcia dla projektu firmowanego przez władzę byłby jak wotum nieufności wobec prezesa. Teraz sprawa wraca. Do szesnastu prezesów związku został wysłany porzucony wcześniej projekt zmian. Chodzi w nim głównie o zwiększenie uprawnień Komisji ds. Nagłych, która może podejmować decyzje bez błogosławieństwa zarządu, zgodę na kandydowanie na szefa PZPN dla ludzi zameldowanych za granicą, zakaz kandydowania dla parlamentarzystów i pracowników administracji rządowej, zrównanie liczby zjazdowych delegatów dla wszystkich wojewódzkich związków. Ten ostatni punkt budzi emocje, bo najwięcej reprezentantów mają związki, które krytycznie oceniają panowanie Bońka. Według proponowanego statutu – tak jak wszyscy – mieliby po cztery głosy, niezależnie od liczby zarejestrowanych klubów i piłkarzy.

Teksty z PS znajdziecie również na przegladsportowy.pl

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...