Nie mylili się ci, którzy informowali w ostatnich dniach, że Mateusz Zachara poleciał dopinać transfer do jednego z chińskich klubów – mimo że jego nazwa przez cały ten czas była dobrze skrywaną tajemnicą. Jak potwierdził nam dziś Paweł Zimonczyk, menedżer zawodnika, napastnik Górnika po serii testów medycznych podpisał właśnie trzyletni kontrakt z Henan Jianye.
Co to oznacza?
Zachara przenosi się do dopiero 14. zespołu ligi chińskiej, który ostatnio jest na etapie przebudowy. Do drużyny oprócz niego dołączyli również Hiszpan oraz Duńczyk. Kojarzy nam się, że wcześniej grali tam też Emmanuel Olisadebe czy znany z polskiej ligi Joel Tshibamba. Ale to w zasadzie nieistotne. Wiadomo, że motorem napędowym tej transakcji są pieniądze – że trochę grosza skapnie Górnikowi, a i samemu Zacharze – według naszych nieoficjalnych informacji – zaproponowano zarobki oscylujące w granicach 7 milionów złotych przez trzy lata umowy. Na co dzień będzie mieszkał w 7-milionowej aglomeracji Zhengzhou, około 1500 kilometrów od Guiyang, do którego przeniósł się Mączyński.
Z ekstraklasy odpływa kolejny zawodnik, na którym warto było zawiesić oko. Wokół Zachary działo się w ostatnich miesiącach bardzo dużo, pojawiały się kolejne kluby, dziennikarze przerzucali się spekulacjami. Ale jak widać – powoli staje się standardem, że tym, którzy sportową klasą nie dorośli jeszcze do najpoważniejszych klubów na zachodzie Europy, udaje się wynaleźć alternatywne kierunki i transfery nastawione w dużej mierze na znaczący awans finansowy.
Nie da się pominąć tego, że na transferze całkiem dobrze wyjdzie również Górnik, dla którego pieniądze od Chińczyków mogą być istotnym argumentem w walce o licencję. Oczywiście to ciągle kropla w morzu potrzeb, drobny procent całego zadłużenia klubu, ale mówi się, że zabrzanie dostaną około pół miliona euro, a to przecież równowartość czterech pensji wszystkich zawodników w klubie.
PM