Wcale nas nie cieszy to, że polska piłka klubowa co tydzień dostarcza materiałów do tekstu z naszego cyklu “Absurdy okresu przygotowawczego”. Czasem niekiedy ciężko jest za tym wszystkim nadążyć, czasem mamy nawet wrażenie, że o jakiejś sprawie zapomnieliśmy albo – że w momencie publikowania artykułu w miejscu X (gdzieś na mapie Polski) świat staje do góry nogami. Oto przegląd tego, co działo się w ostatnich dniach…
Realizacja z planem: Widzew Łódź
Trener Wojciech Stawowy po pierwszym treningu zapowiadał piłkarzy, których nikt się w Łodzi nie spodziewa. Już ostatnio żartowaliśmy, że ma rację, bo nikt przychodzącego na testy Kowala z ósmej ligi angielskiej (!) faktycznie się nie spodziewał. Dziś okazuje się, że pytany o napastników Stawowy wymienia 19-letniego Damiana Warchoła, właśnie sprawdzanego Kowala, no i pomocnika Veljko Batrovicia. Na obóz do Turcji zabrał więc nawet Adama Dudę, którego jeszcze w grudniu… sam umieścił na liście transferowej, pt. “do odstrzelenia”. To ciekawa odmiana po tym, jak Rafał Augustniak, wciąż z ważnym kontraktem z klubem, nie został wpuszczony do autokaru, bo ma przejść do Jagiellonii (pisaliśmy tutaj).
Kombinowanie: Górnik Zabrze
Górnik Zabrze staje na głowie, byle tylko nie spłacić długów. Ostatni pomysł był jednak wyjątkowo oryginalny, bo klub postanowił na drodze sądowej udowodnić, że… Zbigniew Waśkiewicz, niedawny prezes GZ, prezesem wcale nie był. A to by oznaczało, że wszelkie dokumenty, które podpisał on, są nieważne. O, choćby taki jeden, który nakazywał spłatę zaległości za Milika do końca 2014 roku. Że tamten dokument był ugodą, że na jego mocy Rozwój Katowice zrzekał się należnych mu odsetek? Tym w Zabrzu będą martwili się później.
Transfer: Pogoń Siedlce
Nico Chietino, kompletnie anonimowy dla nas Argentyńczyk, stwierdził: rzucam wszystko w cholerę, zostawiam rodzinę i najbliższych, jadę robić karierę. Gdzie? Do Polski. Gdzie konkretnie? Do Pogoni. Czy jakieś pytania są w tej sytuacji jeszcze potrzebne? Tak, jedno mogłoby paść: a do której Pogoni? Podobno – bo ta historia wydaje się nieprawdopodobna – cały czas sądził, że idzie do Ekstraklasy i do Szczecina, a poszedł faktycznie do Pogoni, tyle że Siedlce. No, to dopiero transferowy majstersztyk!
Halo Milanówek, czytacie to?
Sparing: Lech Poznań
Przed tygodniem była Lechia i jej 1:3 z trzecioligowcem z Niemiec. W tym tygodniu gdańszczanie odegrali się 4:1 z Anży Machaczkała, a na tapetę wstydu trafił Lech. Wszystko to za sprawą meczu z czwartym zespołem ligi kazachskiej, niejakim… Ordabasami Szymkent, z którym Kolejorz przegrał. Czyżby dawne koszmary wróciły? Z kolei na krajowym rynku sparingowym Pogoń – z Janukiewiczem, Frączczakiem, Murawskim czy Robakiem w składzie – musiała uznać wyższość Błękitnych Stargard Szczeciński. Powiedzmy sobie wprost: to też nie jest powód do dumy.
Historia prasowa: Daria O.
Mówicie, że to w prasie sezon ogórkowy? No to bombę prasową wyciągnął „Super Express” – dla tabloidu jak znalazł. Otóż niejaka Daria O., była partnerka Herolda Goulona, opowiada, jak to Goulon maltretował ją psychicznie. Wybaczcie, że sięgamy po aż tak długi fragment z „Superaka”, ale krótszy nie odda powagi sytuacji: Poznaliśmy się w poznańskim klubie „Pacha”. Na początku był miły i kochany, nic nie wskazywało, że może się zmienić. Kiedy pierwszy raz zaprosił mnie do Bydgoszczy, gościł tam również Bernardo Vasconcelos, jego kolega z Zawiszy. Była z nimi Polka, której rozkazywali. Zapytałam ją, dlaczego godzi się na takie traktowanie. Herold wściekł się, że z nią rozmawiam. Stwierdził, że rozumie po polsku i że ich obrażam. „Jesteś dziwką. Polską k.. Zerem. Śmieciem. Ja jestem kimś, a ty nikim” – tak się wtedy do mnie odezwał – relacjonuje Daria. – Chwilę potem powiedział, żebym się wynosiła. Nie chciałam, było późno. Położyłam się i stwierdziłam, że mogę wyjść rano. Złapał mnie za ubrania i wypchnął za drzwi. Nie odzywał się dwa tygodnie. Pasowało mi to. Potem przysłał SMS-a, że przeprasza i chce się spotkać. Opowiedział o trudnym dzieciństwie, jak ojciec bił jego i matkę. Pokazywał ślady na ciele. Narzekał, że w Zawiszy mu źle. Że prezes i trener, ten Rumak, się na niego uwzięli. Mówił, że Rumakowi to w pysk chce dać, tak go nie znosi. Uspokajałam go. Bo był znów taki kochany – kontynuuje Daria.
Pani Dario, tutaj pozostało już chyba tylko piłkarskie „trzeba przeanalizować błędy i wyciągnąć wnioski”.
Dobra mina do złej gry: Stomil Olsztyn
Trener Stomilu, Mirosław Jabłoński mówi, że jego drużyna cały czas wykonuje swoją robotę, a piłkarze starają się nie myśleć o tym, jakie problemy ma klub. A problemy to… trochę mało powiedziane. Po bardzo dobrej rundzie jesiennej wydawało się, że beniaminek może grać nawet o awans do Ekstraklasy, a teraz nie wiadomo, czy będzie grał w ogóle. Wszystko dlatego, że główny sponsor był niezadowolony z dotychczasowej współpracy (nie mógł doprosić się informacji o wydatkowaniu wcześniejszych wkładów) i skorzystał z możliwości jej przedwczesnego zakończenia. Oznacza to, że klub – którego budżet wynosi niespełna trzy miliony złotych na sezon – traci dwa miliony w skali roku. Robert Kiłdanowicz, prezes klubu, mówi, że utrzymanie pierwszoligowego zespołu w takich warunkach jest niemożliwe.