Reklama

Bielik w Arsenalu, miliony dla Legii, czyli… bogatemu diabeł dzieci kołysze

redakcja

Autor:redakcja

15 stycznia 2015, 16:56 • 3 min czytania 0 komentarzy

Ze wszystkich interesów, jakie zrobiła Legia w swojej historii, ten był jednym z lepszych. Krystian Bielik sprowadzony – tak to trzeba dziś ująć – za grosze z Lecha Poznań (gdzie chyba nawet nie zorientowali się, że mają u siebie chłopaka, którego można naprawdę spieniężyć i to w twardej walucie) teraz został wysłany do Londynu. Arsenal zapłaci za niego 2,5 miliona euro.

Bielik w Arsenalu, miliony dla Legii, czyli… bogatemu diabeł dzieci kołysze

2,5 miliona euro, czyli blisko 11 milionów złotych. I to za chłopaka, który praktycznie w seniorskiej piłce jeszcze nie zaistniał. Z jednej strony ktoś może powiedzieć – szkoda, że Legia wypuszcza tak zdolnego juniora! Ale z drugiej – warszawski klub inkasuje potężną sumę bez osłabiania pierwszej drużyny. Wcześniej jeśli odchodzili z Polski zawodnicy za kwoty tego rzędu, to raczej już jako gwiazdy – jak Lewandowski, Błaszczykowski, Teodorczyk, Fabiański czy Rybus. Bielik odchodzi jako… no-name. Bo prawda jest taka, że gdyby cały dzisiejszy dzień spędził na jeździe metrem od stacji Kabaty do stacji Młociny, to pewnie nikt by go nie poznał. I to nawet wówczas, gdyby dosiedli się zawodnicy z kilku ekstraklasowych klubów.

Na ocenę ruchu Bielika przyjdzie czas. Na pewno chłopak rzucił się na głęboką wodę i nie trudno być sceptycznym, czy sobie poradzi (tak naprawdę nie wiemy, co on potrafi, bo grał tak krótko, iż niczego – poza dużą jak na swój wiek dojrzałością – nie zdołał zaprezentować). Może być z nim jak z Krychowiakiem, a może być jak z Glikiem, który żeby naprawdę wkroczyć w świat futbolu, musiał wrócić z Realu Madryt do Polski i budować swoją pozycję w Piaście Gliwice. W sumie te dwie ścieżki były inne, ale obie z happy-endem. Napiszmy więc inaczej: może być jak z Krychowiakiem, a może być jak z masą bezimiennych dziś zawodników, którzy przepadli, zanim ktokolwiek o nich usłyszał. Bez dwóch zdań, na jakiś czas chłopak zniknie z radarów. Arsene Wenger niby obiecał mu możliwość gry w pierwszej drużynie, ale… bądźmy rozsądni. O Bieliku jeśli ponownie usłyszymy – oby – to za dwa albo trzy lata.

O ile Bielik ryzykuje – zwłaszcza, że on w przeciwieństwie do Krychowiaka, Szczęsnego czy Glika był już członkiem dobrej seniorskiej drużyny i trener w niego wierzył – o tyle Legia rozegrała sprawę bezpiecznie. Dla niej – wspaniały ruch. Nawet gdyby Bielik w Warszawie został, to nie jest powiedziane, że w przyszłości można byłoby za niego wyciągnąć więcej. 17-latek został kupiony w dużej mierze (przede wszystkim?) ze względu na bardzo młody wiek. Jest całkiem prawdopodobne, że gdyby chcieć go sprzedać za cztery lata, warty byłby tyle samo albo nawet mniej. Zwłaszcza, że defensywni pomocnicy to nie jest najdroższy towar na rynku.

Blisko 11 milionów złotych wpada Legii… ot tak, z zaskoczenia w zasadzie. Jak mówi stare powiedzenie: bogatemu diabeł dzieci kołysze.

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...