Przygotowania ligowców do kolejnej rundy już trwają, to i my wytężamy czujność. Czas na kolejną odsłonę naszego cyklu, zatytułowanego “Absurdy okresu przygotowawczego”…
Organizacja: Korona i Górnik
Korona utrzymuje się przy życiu, ale ostatnie dni wszystkim dały do myślenia. Kielczanie zrezygnowali z wyjazdu na zgrupowanie do Kleszczowa, bo w kasie klubowej zostało ponoć 60 tysięcy złotych. W ich miejsce miał wskoczyć Górnik, ale tutaj problem był podobny: zabrakło pieniędzy. To problem, który dotyka głównie piłkarzy, bo to im się nie płaci i to oni słyszą nietypowe propozycje. Ostatnia padła taka – albo dostaniecie w marcu 25 procent długu, albo 75 procent za trzy lata (w obligacjach). Nawet nie wiemy, który z tych wariantów jest bardziej absurdalny.
Start przygotowań: GKS Tychy
W Tychach wszystko miało iść zgodnie z planem – pierwszego dnia po urlopach wszyscy stawiają się w klubie, i trenerzy, i piłkarze, a następnie wychodzą na boisko. Problem jednak w tym, że na boisku… znajdowała się warstwa śniegu. – Obiecałem chłopakom pod koniec zajęć gierkę, ale do tego nie dojdzie. Nie wyobrażam sobie, żeby ten śnieg nie zniknął w kolejnych dniach, gdy zagramy choćby sparing. Ktoś ewidentnie zaspał, choć wszyscy o tym wiedzieli. To mnie zabolało i znów trzeba zmienić plany zajęć – mówił dla „Sportu” Tomasz Hajto, trener GKS-u. A przecież specjalnie zaplanował początek przygotowań tak wcześnie, najwcześniej spośród drużyn pierwszoligowych, aby mieć wystarczająco dużo czasu. No to zaczyna od podstaw.
Testy: Rozwój, Romeo, Messi
W Podbeskidziu stawił się na testy niejaki Romeo. Romeo Filipović. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że w ostatnim czasie był już sprawdzany przez kilka polskich zespołów – Olimpię Grudziądz, GKS Tychy i Chojniczankę. I w każdym z tych miejsc zrezygnowali. Teraz puka więc do Ekstraklasy… Zresztą, Filipoviciowi w ogóle w ostatnich miesiącach nie szło przekonywanie kogokolwiek, bo od dłuższego już czasu jest bezrobotny.
W Śląsku mają natomiast perełkę, Milosa Lacnego. Perełkę, o której „Sport” pisze, że jest liptowskim (to od Liptowa, czyli regionu na Słowacji) Messim, a i on sam kiedyś oznajmił światu: jestem piłkarskim bratem Cristiano Ronaldo.
Kurtyna.
Żeby jednak nie było, że testy dotyczą tylko klubów z ekstraklasy, to do pracy wzięli się też w niższych ligach. O, np. w drugoligowym Rozwoju Katowice. Efekt dość tajemniczy.
Sparing: Lechia Gdańsk
Piłkarze Lechii nie potrafią wyciągać wniosków. Nie stwierdzamy tego po obecnym miejscu w tabeli, a… po meczach sparingowych. Pół roku temu gdańszczanie przegrali 1:4 w sparingu z Viktorią Koeln, czwartoligowcem z Niemiec, za co otrzymali kary finansowe. Teraz od Chemnitzer FC, zespołu z trzeciego poziomu w Niemczech, dostali 1:3. O żadnych konsekwencjach nie słyszeliśmy, ale to zwykłe igranie z ogniem.
Transfery z Polski: Krzysztof Kamiński
Dopiero co czytaliśmy, że Ruch nie potrafi sprzedawać piłkarzy, a prezes klubu dodawał, że w sumie to i tak sprzedawać nie musi. Tymczasem udało się opchnąć do Japonii Krzysztofa Kamińskiego, który… już samym nazwiskiem wzbudził kontrowersje. Otóż w tamtejszym języku Kamiński oznacza: kochający drzemki.
Transfery do Polski: Lech i Widzew
– Na pewno chcielibyśmy mieć zawodnika, który strzeli w sezonie kilkanaście goli. To jest jednak uwarunkowane wieloma czynnikami, takimi jak fundusze czy w ogóle znalezienie odpowiedniego kandydata – mówi Dariusz Żuraw, drugi trener Lecha. Podsumujmy: Kolejorz chce napastnika, ale ani nie ma pieniędzy, ani nikogo konkretnego na oku. Czyli nie ma nic. No cóż…
Z kolei Wojciech Stawowy, trener Widzewa, stwierdza, że do jego zespołu „może trafić piłkarz, którego nikt się nie spodziewa”. Jak dla nas, to przez ostatni rok trafiło do Łodzi już co najmniej dziesięciu takich, których nikt się nie spodziewał… Słowa Stawowego miały akurat miejsce przy okazji pierwszego treningu Widzewa, na którym zameldował się Maksym Kowal. Ukrainiec z kanadyjskim i polskim obywatelstwem, ostatnio zawodnik Carlton Town FC… z ósmej ligi angielskiej. To jak, spodziewaliście się?
Rewolucja: Flota Świnoujście
W Świnoujściu zawrzało. Brak dalszego finansowego wsparcia ze strony miasta wymusił na klubie szukanie inwestora. I znalazł się taki jeden tajemniczy, podobno z Izraela, którego matka jest Polką i który wymyślił swojego trenera. Dlatego Tomasz Kafarski out, zaś… Laurentiu Florin Tudor – in. W przeszłości prowadził m.in. FC Snagov, CSM Ramnicu Valcea, CS Stefanesti czy FC Costuleni. Średni czas zatrudnienia to, według Transfermarkt, pół roku. Przeczucie podpowiada, że jeszcze będzie ciekawie.
Fot.FotoPyk