Gdyby ktoś przed rokiem powiedział nam, że ranking bezwzględnie wygra Mila, a Klicha po fantastycznej wiośnie w Zwolle (Puchar Holandii!) trzeba będzie upychać na siłę między ligowcami… Gdyby ktoś nam powiedział, że Madej wyrośnie na czołową dychę w lidze, a powołanie Gajosa nie będzie nas bulwersowało… Nie, nie uwierzylibyśmy. Żadna pozycja nie odzwierciedla dynamiki i nieprzewidywalności naszego futbolu bardziej niż ofensywny pomocnik. I mimo że czołówkę tworzą – nie licząc „Mierzeja” – zawodnicy powoli przechodzący na drugą stronę rzeki, to jednak są widoki na przyszłość.
Głównie dlatego, że w dziesiątce nijak nie udało nam się zmieścić dwóch najbardziej utalentowanych dziesiątek, czyli Zielińskiego i Wolskiego, o Furmanie nie wspominając (zresztą, to i tak nie dziesiątka). Pierwszy obudził się dopiero pod koniec roku w Empoli, drugi – od kiedy ktoś wpakował go do bajzlu pt. Bari – kompletnie zniknął, trzeci wpadł chyba w depresję od braku gry. Siłą rzeczy sporo miejsca trzeba było zrobić pomocnikom z Ekstraklasy. Temat Mili pomijamy celowo, bo mówili o nim wszyscy i w pewnym momencie stał się jednym z najbardziej popularnych Polaków. Z drugiej strony mamy Murawskiego, najlepszego piłkarza Pogoni i Madeja, najlepszego piłkarza Górnika. W innych klubach dramatu też nie ma – w Jagiellonii grę po odejściu Quintany zaczął ciągnąć Gajos, a w Cracovii pomocnikiem wręcz kompletnym wydaje się Budziński. Obaj zaczynają przerastać swoje kluby i w 2015 roku – trzeba na to liczyć – w końcu zaczną upominać się o regularne powołania.
Ranking ofensywnych pomocników to także miejsce na egzotykę. Mierzejewski dał sobie spokój z poważną piłką, ale w Arabii też daje radę (4 gole w 13 meczach), a i pod koniec ubiegłego sezonu trzymał poziom w Trabzonsporze (3 gole i 6 asyst), natomiast Mączyński… No, sorry Krzysiek, obraź się, Chin nie traktowaliśmy poważnie nigdy i miejsce w rankingu zawdzięczasz głównie selekcjonerowi. Klasyfikację zamykają Chrapek, który miejsce w jedenastce Catanii wywalczył dopiero dwie kolejki temu (gol i asysta w 11 meczach) oraz Starzyński, czyli najbardziej chimeryczny pomocnik w historii futbolu. Nikt nie przewidzi, czy Filip w 2015 kompletnie zjanocieje (dla mniej kumatych: słowotwórstwo od nazwiska „Janota”), czy rozkwitnie, jak Budziński lub Gajos. Życzymy oczywiście tego drugiego. Liczymy też, że do walki o ranking włączą się Majewski (zaginął po transferze do Huddersfield) i Masłowski (zjadły go kontuzje).
Więc sami widzicie – potencjału naprawdę sporo…