Jakiś czasu temu w mediach forowano hasło pt. „Polska skrzydłowymi stoi”. Podkreślano, że w ciągu paru lat narodziło nam się tylu przyzwoitych bocznych pomocników, że nie wiadomo, co z tym całym towarzystwem robić i jak je upchnąć do reprezentacji. Od tamtej pory tendencja się odwróciła. Wielu skrzydłowych – o czym przekonacie się na dniach – mocno zjechało. Furorę robią za to prawi obrońcy. I na tej pozycji selekcjoner ma prawdziwy luksus. Bez większej straty jakości może wybierać między czterema, a w kolejce ma jeszcze jednego, może dwóch, którzy coraz rzetelniej pracują na powołanie.
Tak, prawa obrona to prawdziwy urodzaj. I to urodzaj taki, że pozycję numer jeden stracił Łukasz Piszczek. Obrońca BVB to wciąż piłkarz klasowy, wiosnę miał naprawdę niezłą (gole z Mainz i Hoffenheim), ale jesienią dostosował się do poziomu Borussii, jakkolwiek by patrzeć – potencjalnego spadkowicza z Bundesligi – ledwie jedna asysta w lidze (trzy w Champions League) i kiepska gra w defensywie. Mamy oczywiście w pamięci świetne dogranie do Milika z Niemcami, ale patrząc na cały rok – Jędrzejczyk był równiejszy. Czy „Jędza” dałby radę w Borussii? Nie wiemy. Czy jest lepszym piłkarzem od Piszczka? Raczej nie. Ostatnich 12 miesięcy miał jednak od Łukasza lepszych, o czym świadczy regularna gra w Krasnodarze, pucharowiczu z silnej ligi, przedłużenie kontraktu i rewelacyjny występ na nieswojej pozycji ze Szkocją plus bramka ze Szwajcarią. Jędrzejczyk – choć nie widać go na takim oknie wystawowym jak Piszczka – zaliczył ogromny postęp i w żadnym momencie nie spuścił z tonu. Trzeba to docenić.
Za plecami tego duetu miejsce dla Olkowskiego, czyli gościa, który ma wszystko, by zdominować ranking w 2015 roku. Wielu powątpiewało, czy Paweł da sobie radę w Koeln i czy wygryzie ze składu Miso Brecko. Po przeciętnym początku idzie mu jednak rewelacyjnie. Od szóstej kolejki, czyli od meczu z Bayernem, nie oddaje miejsca w składzie, nie schodzi nawet na minutę, a po popisie z Hoffenheim (2 gole i asysta) trafił do wszelkich możliwych jedenastek kolejki w Europie. A potem – przypomnijmy – dorzucił jeszcze po asyście z Augsburgiem i Schalke. Przyszłość Olkowskiego rysuje się więc w kolorowych barwach. Pytanie tylko, na jakiej pozycji widzi go trener Peter Stoeger – na prawej obronie czy jednak przekwalifikuje go na skrzydło na stałe?
Kto tuż za podium? Trzech czołowych piłkarzy ligi i to bez względu na pozycje. Broź, Kędziora, Burliga. Uzasadniać chyba nie trzeba, choć największe nadzieje – co podkreślaliśmy już nie raz – wiążemy z defensorem Lecha, u którego nie widać w zasadzie żadnych wyjątkowo irytujących braków. Burliga odkąd poradził sobie z hazardem, gra wręcz rewelacyjnie, a Broź zaliczył za kadencji Berga olbrzymi progres i podobnie jak „Jędza”, radzi sobie na lewej obronie. Dowodem niezła zmiana ze Szwajcarią, a w pamięci mamy też niemal perfekcyjny mecz z Trabzonsporem już na prawej obronie.
Na koniec solidne postaci z ligi. Golański – tu ciekawostka: zgromadził jesienią 199 podań w pole karne rywala! – trzyma poziom w Koronie, Zielińskiemu dobrze zrobiły pogłoski o reprezentacji, Basta od dawna udowadnia, że stać go na coś więcej niż Bełchatów, a Rudol… Rudol oczarował nas wiosną po wejściu do ligi, natomiast jesienią mocno spuścił z tonu i zleciał na dziesiąte miejsce. Przy takiej konkurencji to jednak żadna ujma. Na żadnej pozycji rywalizacja nie iskrzy aż tak jak na prawej obronie.
Przygotował TOMASZ ĆWIĄKAŁA