– Chciałbym wrócić do kadry, ale musiałoby się w niej wiele zmienić – w taki oto sposób, w rozmowie z PAP, przypomniał o sobie Eugen Polanski.
Chyba wszyscy się zgodzimy – lepiej, żeby nikt niczego nie zmieniał, ergo – lepiej, żeby były reprezentant niemieckiej młodzieżówki nie wracał. Kadra ma się całkiem dobrze, wygrywa mecze, lideruje w grupie, wygląda na drużynę, która wie, czego chce. Nie mamy pojęcia, co dokładnie chciałby zmienić Polanski, istnieje możliwość, że on sam nie wie, ponieważ zapomniał sprecyzować. Jeśli chodzi mu o trenera, sztab, taktykę, grupę powoływanych zawodników – no to nic z tego. A może chodzi o wszystko równocześnie? W końcu Polanski mówi „wiele”. Czyli nie w szczególikach rzecz, nie w drobnostkach – aby możliwy był powrót Eugena, potrzebna jest znacząca zmiana w reprezentacji, może nawet rewolucja.
Naprawdę zżerałaby nas ciekawość, jakie warunki stawia Polanski, gdyby instynkt nie podpowiadał, iż to tylko bezrozumne klepanie jęzorem i że gdyby go trochę docisnąć, to w odpowiedzi byłoby dużo „yyyyyy”, „eeeeee” oraz zero konkretów.
Uczciwie jednak dodamy, że Polanski troszeczkę zaskoczył nas inteligencją. Cały swój idiotyczny wywód podsumował dość rozsądnym zdaniem: – Teraz nie ma sensu o tym mówić, bo drużyna gra bardzo dobrze i wątpię, by ktokolwiek chciał coś zmieniać.
No właśnie, nikt nie chce. Możesz się skupić na występach w Hoffeinheim.
Fot. FotoPyK