Za nami kończąca rok kolejka, w trakcie której decydowało się, w jakim nastroju ligowcy udadzą się na urlopy. Była to zarazem ostatnia szansa, by w jakiś sposób jeszcze się wyróżnić, czy to na plus, czy na minus. I wielu z tej szansy skrzętnie skorzystało, bo w najlepszej i najgorszej jedenastce weekendu znalazło się łącznie aż dziewięciu debiutantów. Dziewięciu gości postanowiło zakończyć tę rundę w określony sposób i oderwać od ligowej szarzyzny. Niestety, większość z nich – poniekąd rzutem na taśmę – postanowiło dodatkowo zasilić zaszczytne grono badziewiaków.
Najwięcej niespodziewanych badziewiaków znalazło się oczywiście w szerach Legii, która zrobiła co mogła, by zakłócić zimowy spokój własnych kibiców. Zdecydowanie najgorsze spotkania w tym sezonie rozegrali Kucharczyk i Vrdoljak, a niewiele lepsi okazali się Rzeźniczak i Astiz. A przecież nikt nie mógłby mieć większych pretensji, gdybyśmy do najgorszej drużyny kolejki dodali jeszcze Kuciaka, Guilherme, Żyro i Saganowskiego. Ekipa Berga zagrała tak, że pękały oczy, ale i tak nie dla wszystkich znalazło się miejsce w najgorszej jedenastce. Do rywalizacji stanęli bowiem przedstawiciele kilku innych klubów, na czele z Lechią Gdańsk.
Na przeciwnym biegunie znaleźli się Mateusz Bąk, dzięki któremu Lechia nie skompromitowała się do reszty w Poznaniu, a także Łukasz Mierzejewski i – uwaga, uwaga – Bartosz Śpiączka. Warto też zwrócić uwagę na trzech pomocników Lecha, którzy wypracowali tylko jednego gola, ale na boisku niepodzielnie dominowali. Nie mogło też zabraknąć miejsca dla sprawców upodlenia mistrzów Polski, spośród których do grona kozaków wybraliśmy trzyosobową defensywę oraz z konieczności przesuniętego na lewą pomoc Cernycha.
