Im dłużej trwa sezon, tym częściej da się zaobserwować w ekstraklasie pewne tendencje. Wiele rzeczy można wręcz brać za pewnik. Np. to że Drągowski, największy talent wśród polskich bramkarzy, zaliczy kolejny świetny występ, Mraz nie zejdzie poniżej bardzo przyzwoitego poziomu, a Kędziora da w ataku jeszcze więcej niż w obronie. Z drugiej strony wiadomo też, czego się spodziewać po paru etatowych badziewiakach. 95-letni Cifuentes tradycyjnie coś zawali, a Guerrierowi musi się coś w głowie wyłączyć. Ten Haitańczyk to w ogóle dobry ananas. Smuda mówi, że trafi przez niego do Kobierzyna, a nam – widząc niektóre akcje dzikiego Donalda – wydaje się czasem, że gdyby jego intelekt boiskowy szedł w parze z życiowym, to chłop nie potrafiłby sam kupić w sklepie chleba albo przejechać samochodem przez rondo. Niższego piłkarskiego IQ – piszemy to z pełnym przekonaniem nie ma na świecie ani jeden zawodnik.
Coś zupełnie przeciwnego można powiedzieć o trójce środkowych pomocników z paczki kozaków. Pinto postanowił wykorzystać swoje ostatnie chwile w Legii i sprawić, by nie stały się ostatnimi, Linetty w końcu wyrwał się z defensywnych zadań, w jakie wpakował go Rumak, a Wiśniewski… Wiśniewski to w ogóle osobna opowieść. Zmieniają się trenerzy, działacze, piłkarze… Zmienia się w Gdańsku wszystko, a “Wiśnia” jak był, tak jest nadal. I tak – mimo wieku – daje sto razy więcej niż ceniony przecież Stojan Vranjes i choćby grający na innych pozycjach Możdżeń, Łukasik, Nazario czy Pawłowski. Wiśniewskiemu zdarzają się przestoje, ale umiejętności z wiekiem się nie zapomina. Inna sprawa, że łatwiej je zaakcentować, gdy strzela się w taki ręcznik jak Cifuentes, a na lewej obronie gra katastrofalny Martinez.
Coraz częściej podoba nam się też dwóch innych zawodników. Po pierwsze – Cernych – jeden z najbardziej nieprzewidywalnych napastników ligi, ale też taki, który ma jakąś wrodzoną zdolność do odnajdywania się w polu karnym (lub w jego pobliżu). Podobna cecha charakteryzuje zresztą Kędziorę, który nie pędzi w pole karne z impetem Zielińskiego czy niegdyś Bereszyńskiego, ale rewelacyjnie – jak na tę ligę – dośrodkowuje i strzela głową. Gdyby nie tak mocna konkurencja na pozycji prawej obrony, to Kędziora pewnie dostałby powołanie już na najbliższe mecze kadry i nikt raczej nie powinien mieć pretensji. Rośnie Lechowi kolejny poważny zawodnik, na którym będzie można zarobić poważne pieniądze.
Fot. FotoPyK