Reklama

„Nie interesuje mnie zdanie lekarzy, chcę wrócić do futbolu za wszelką cenę”

redakcja

Autor:redakcja

19 listopada 2014, 21:29 • 2 min czytania 0 komentarzy

– Brałem tak wiele różnych leków, że zacząłem mieć halucynacje. Notorycznie i regularnie. Próbowałem zasnąć, a tymczasem wydawało mi się, że przez mój pokój przechodzą jacyś ludzie. Że ktoś siada na skraju łóżka i na mnie patrzy. Było strasznie. Nie potrafiłem zasypiać w samotności – do tego stanu doprowadziła Daniela Engelbrachta specyficzna kontuzja, jeśli w ogóle można tak nazwać to, co mu się przydarzyło. O co konkretnie chodzi?

„Nie interesuje mnie zdanie lekarzy, chcę wrócić do futbolu za wszelką cenę”

O to samo, co zabrało na tamten świat Marca Viviena Foe i kilku innych. Poważne problemy z sercem, nie wykryte wcześniej, a które dały o sobie znać podczas meczu. Engelbracht był jedną nogą w grobie w zeszłym roku, gdy w trakcie meczu Stuttgarter Kickers – Erfurt nagle padł na ziemię jak rażony piorunem.

Ma szczęście, że przeżył i zdaje sobie z tego sprawę. Podkreśla to w każdym wywiadzie. Wyjątkowe w jego przypadku jest to, że ani przez chwilę nie brał pod uwagę odpuszczenia futbolu. Choć lekarze mu to radzili, a raczej: cały czas radzą. Ale on nie wyobraża sobie porzucenia piłki.

Jak sam mówi, rok przeżył życiem osiemdziesięciolatka. Nie mógł uprawiać sportu, więcej – w ogóle nie mógł męczyć się fizycznie, bo mogło go to zabić. Powiedziano mu: zero stresów! Kategorycznie! Tylko jak osiągnąć pełnię spokoju, skoro wskutek brania góry lekarstw męczą cię nieustannie majaki?

W sobotę wrócił na boisko. Zagrał kwadrans przeciwko FV Ravensburg. – Bałem się wyjść na boisko, nie powiem, że nie. Siedziało to we mnie. Ale gdy zacząłem grać, wszystko odpłynęło. Cieszyłem się grą, czułem wspaniale.

Reklama

Dzisiaj Engelbracht gra z wszczepionym defibrylatorem, który w razie problemów będzie go ratował. Jest jedynym profesjonalnym piłkarzem korzystającym z takiej aparatury.

To jednak historia niejednoznaczna. W ten weekend w reprezentacji Italii zadebiutował Francesco Acerbi, który – mimo ledwie 26 lat na karku – już dwukrotnie zmagał się z rakiem. Tutaj, trzeba gratulować, można stawiać Włocha za inspirujący przykład; nie dał się chorobie, wciąż robi to, co lubi, żyje normalnie.

Ale Engelbracht? W jego przypadku to właśnie sport doprowadził go na skraj, więc ignorowanie lekarskich zaleceń w tym momencie może być przejawem lekkomyślności i doprowadzić do tragedii. Chcielibyśmy, aby wszystko mu się ułożyło, tego życzymy. Gwarancji jednak nie ma. Dopiero życie musi napisać puentę historii tego diabelnie zdeterminowanego w pogoni za marzeniami faceta.

Najnowsze

Niemcy

Niemcy

Miał zastąpić Lucasa w Bayernie. Na razie dorównuje mu pod względem urazów

Radosław Laudański
0
Miał zastąpić Lucasa w Bayernie. Na razie dorównuje mu pod względem urazów
Niemcy

Karbownik to ma jednak pecha. Zaczął grać na środku pomocy i złapał uraz

Szymon Piórek
2
Karbownik to ma jednak pecha. Zaczął grać na środku pomocy i złapał uraz

Komentarze

0 komentarzy

Loading...