Najgorszy moment wtorku to bez wątpienia potwierdzenie informacji, że na murawie w defensywie reprezentacji, którą ostatnio mieliśmy już okazję nazywać reprezentacją Polski, wystąpi Thiago Cionek. To jak… Nie wiemy w sumie jak to porównać. Tak jak do baru z najlepszymi whisky podjechać samochodem. Jak do klubu ze złamaną nogą. Jak na imprezę ze zgraną bandą dobrych przyjaciół wpaść z nieznajomym policjantem z wydziału antynarkotykowego.
Ustalmy na wstępie – nie mamy nic do samego Cionka. Może to sympatyczny chłop, może nawet czasem potrafi nieźle odebrać piłkę (nie wiemy, do tej pory nie ujawniał tej umiejętności), może i nie wywołuje u nas drgawek jak duet Polanski-Obraniak. Niestety, Cionek jest BRAZYLIJCZYKIEM i jako BRAZYLIJCZYK jego kadrą narodową jest ekipa Carlosa Dungi.
Eksperyment „Lisy” się nie powiódł i im szybciej przyjmiemy to wszyscy do wiadomości, tym lepiej. Nie wiadomo, co było tajemniczym defektem – usposobienie tych konkrentych zawodników, których naturalizowała kadra PZPN-u, bariery kulturowe, może też – mimo wszystko – jezykowe. Nie wiadomo, nie da się tego zbadać, zmierzyć i zdiagnozować – tak po prostu jest. Naturalizacje nam się nie udały, dostaliśmy szereg dowodów, że z naprawdę wielu powodów nie ma sensu ryzykować i kombinować z najemnikami.
Nawet jeśli założymy, że Cionek piłkarsko zasługuje (nie zasługuje), nawet jeśli założymy, że w jego wypadku będzie widać prawdziwe zaangażowanie i autentyczną gotowość do skoku w ogień za tę kadrę (nie będzie) – mamy tyle przykładów z najnowszej historii, że zwyczajnie nie warto ryzykować. Ryzykować atmosferą, integralnością grupy, wizerunkiem, całym klimatem wokół kadry, wreszcie – nie wypada szmacić koszulki z Orłem, w dodatku w taki beznadziejny sposób, gdy nie przynosi to choćby najmniejszej korzyści.
Powtarzamy jeszcze raz – nie mamy nic do Cionka, może poza tym że jest słaby. Mamy za to ogromny żal do każdego, kto po tylu ciosach i upokrzeniach, jakich kadra doznała od różnej maści lisów, nadal uważa, że kolejny się przyjmie. Tym bardziej teraz, gdy żre, gdy panuje ta wielka euforia, w której naprawdę istotne jest olbrzymie zaangażowanie każdego z Polaków w grę tej drużyny.
Kadra narodowa niech pozostanie kadrą dla naszego narodu, bez domieszek brazylijskiej samby. Jak wielką zaletą, choćby pod kątem wizerunku, jest zachowanie tradycyjnego modelu reprezentacji NARODU, a nie obywateli danego państwa, widzieliśmy w ostatnich miesiącach. Niech tak pozostanie. Czas na zawsze skończyć z handlem koszulkami z Orłem.