Reklama

Krychowiak w futrze, Szczęsny z papierosami. Operacja Gruzja – start!

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

12 listopada 2014, 11:00 • 16 min czytania 0 komentarzy

– W dawnych czasach mody w reprezentacji uczył Jacek Bąk (41 l.). Były obrońca m.in. francuskiego Lens zasłynął chociażby płaszczem w charakterystyczne krowie łaty. W drużynie Adama Nawałki (57 l.) rolę największego modnisia przejął Grzegorz Krychowiak (24 l.), który zaprezentował oryginalny płaszcz z futrzanym kołnierzem – pisze dzisiejszy Fakt. Super Express wypatrzył z kolei Wojciecha Szczęsnego zaopatrującego się w sklepie w papierosy. – Chyba uznał, że puszczanie dymka pozwoli mu zrelaksować się i zapomnieć o meczowym stresie – tak skwitował to tabloid. Krótko mówiąc: zgrupowanie przed piątkowym meczem z Gruzją rozpoczęte. Wszyscy pełni nadziei, optymizmu i w dobrych nastrojach. Zapraszamy na nasz środowy przegląd najciekawszych piłkarskich artykułów w codziennej prasie.

Krychowiak w futrze, Szczęsny z papierosami. Operacja Gruzja – start!

FAKT

Zaczynamy od czterech piłkarskich stron na łamach Faktu. Najpierw tematy reprezentacyjne, bo przecież wystartowała operacja: ograć Gruzję. Nastroje w kadrze są póki co nienaganne.

– Na zgrupowanie przyjechałem naładowany pozytywną energią – mówił Glik, którego nastroju nie zepsuła nawet niedzielna porażka z Romą w Serie A. – To tylko jeden mecz – uśmiechał się stoper Torino. Reprezentacja przegrywać się oduczyła, dobre wyniki przyszły w najbardziej odpowiednim i spodziewanym momencie, czyli w eliminacjach mistrzostw Europy 2016. – Im wyżej się wspinasz, tym bardziej wieje – przestrzega Sebastian Mila (32 l.), jeden z bohaterów październikowych meczów. Wtedy życie przerosło jego marzenia. Strzelił gola mistrzom świata. – Dziś wiele się nie zmieniło – mówi Mila. – Jestem tutaj, by trener miał alternatywę. Nie chcę marnować jego czasu, zamierzam pomóc drużynie z całych sił i cieszę każdą chwilą w kadrze. Żałowałem, że samolot miałem dopiero w poniedziałek po południu, na zgrupowanie przyjechałbym nawet rowerem. Atmosfera w drużynie i wokół niej jest znakomita. Siedem punktów w trzech pierwszych meczach to wynik, który przed eliminacjami każdy zawodnik przyjąłby z pocałowaniem ręki. Dziś apetyty urosły. – Celujemy w dziesiątkę – deklaruje Glik. – Wiadomo, wygrana w Tbilisi awansu nam jeszcze nie zapewni, tak samo jak porażka ich nie przekreśli. Ale do Gruzji jedziemy po trzy punkty, choć zdajemy sobie sprawę, jak zdeterminowany będzie rywal.

Reklama

Na zgrupowaniu, jak zwykle, rewia mody. Można obejrzeć zdjęcia.

W dawnych czasach mody w reprezentacji uczył Jacek Bąk (41 l.). Były obrońca m.in. francuskiego Lens zasłynął chociażby płaszczem w charakterystyczne krowie łaty. W drużynie Adama Nawałki (57 l.) rolę największego modnisia przejął Grzegorz Krychowiak (24 l.), który zaprezentował oryginalny płaszcz z futrzanym kołnierzem. Listopadowe wieczory w Polsce bywają chłodne, więc trzeba się cieszyć, że nasz kluczowy pomocnik odpowiednio ogrzewa swoją szyję. Na bardziej stonowany strój postawił Robert Lewandowski (26 l.). Snajper Bayernu Monachium ubrał się w jeansy, czarny sweterek i lekką grafitową kurtkę. Na podobne kolory postawiła jego żona, Anna (26 l.). Widać, że para doskonale się rozumie…

Mamy też typowo tabloidowy kawałek o czułym pożegnaniu Szczęsnego z Mariną i ramkę o tym, że Zieliński wreszcie trochę odżył, bo ostatni raz w kadrze grał jeszcze u Waldemara Fornalika. Przewracamy kartkę. Przed meczem z Polską wypowiada się Temur Kecbaja, selekcjoner Gruzji.

Naprawdę wierzy pan, że Gruzja zagra przynajmniej w barażach?
– Nasza grupa jest wyrównana i pięć drużyn ma szansę na awans. Nikt nie zdobył kompletu punktów i walka będzie trwać do końca. Nawet Niemcom nie będzie łatwo, choć wszyscy uważają ich za faworytów. Przecież na razie my mamy trzy punkty, a mistrzowie świata tylko jeden więcej. Choć przegraliśmy ze Szkocją i Irlandią, nie straciliśmy nadziei. Najbardziej żałuję porażki z tym drugim przeciwnikiem. Straciliśmy gola w ostatniej minucie. Może nie zasłużyliśmy na zwycięstwo, ale na remis na pewno. Przegrana ze Szkocją aż tak bolesna nie była, jednak też mogliśmy osiągnąć korzystny wynik. Nie powiem, że graliśmy dobrze, ale stworzyliśmy okazje bramkowe.

Był pan zaskoczony, że Polska wygrała z Niemcami?
– Nie powiem, że byłem bardzo zdziwiony. Z niemieckiego mistrzowskiego zespołu niektórzy zawodnicy nie grali z powodu kontuzji, inni zakończyli kariery. Z kolei Polska ma bardzo dobrych piłkarzy, występujących w najlepszych klubach Bundesligi. Dla was musiała to być wielka sprawa, bo wiem, że pierwszy raz w historii wygraliście z tym przeciwnikiem. Trzeba jednak pamiętać, że trzy miesiące po mundialu Niemcy nie byli w najlepszej formie. Dalej jednak uważam, że to oni są faworytem grupy.

Reklama

Potem kilka ramek:

– Sędzia Jakubik pomylił zawodników i niesłusznie ukarał kartką Danielewicza
– Piotr Świerczewski wrócił na boisko w barwach Tarnovii
– Kasperczak leci z Mali po awans do Pucharu Narodów Afryki

Radosław Osuch tymczasem stawia piłkarzom ultimatum.

Właściciel Zawiszy Radosław Osuch ma nowy pomysł, jak zmobilizować swoich piłkarzy do lepszej gry. Po dwunastej ligowej porażce (z Górnikiem Zabrze 1:2) postawił im ultimatum: albo w ostatnich czterech tegorocznych spotkaniach zdobędą co najmniej dziesięć punktów, albo nałoży na nich kary finansowe. Trzy zwycięstwa i jeden remis, które pozwoliłyby wypełnić wyznaczone przez właściciela minimum, wydają się w tym momencie dla drużyny Mariusza Rumaka zadaniem niewiarygodnie trudnym. Do tej pory w piętnastu meczach komplet punktów zdobyli zaledwie dwukrotnie. Na początek czeka ich spotkanie z Koroną Kielce, którą pokonali na inaugurację ligi 2:0, i która w tabeli jest zaledwie dwie pozycje wyżej od klubu z Bydgoszczy. W odróżnieniu do Zawiszy zespół Ryszarda Tarasiewicza po fatalnym początku radzi sobie jednak ostatnio bardzo dobrze, od czterech kolejek jest niepokonany.

GAZETA WYBORCZA

Idealny moment na Gruzję. O kadrze pisze Michał Szadkowski.

– Gramy w trudnej grupie, a sytuacja jest zła. 14 z 16 klubów w lidze oczekuje na pomoc od państwa, piłkarze nie grają regularnie w zagranicznych drużynach. Trudno znaleźć pozytywy. Mogę zrezygnować jeszcze przed końcem eliminacji, być może decyzję podejmę już po meczu z Polską – mówił niedawno selekcjoner Gruzinów Temur Kecbaja. Jego zespół zaczął kwalifikacje od porażek z Irlandią (1:2) i Szkocją (0:1) oraz zwycięstwa z Gibraltarem (3:0). Tylko zwycięstwo z Polską sprawi, że szanse Gruzinów na trzecie miejsce i grę w barażach znów zaczną się tlić. – Spodziewałem się, że Kecbaja odejdzie już po meczu z Gibraltarem. Wszystko wskazuje na to, że się poddał, chce wrócić do futbolu klubowego. Nie ma się co dziwić, że morale wśród piłkarzy jest bardzo niskie. Polska gra z Gruzją w najlepszym możliwym momencie, w przyszłym roku zobaczymy inną drużynę prowadzoną przez innego trenera. Reprezentacja potrzebuje nowego otwarcia, wpuszczenia młodych i pozbycia się ulubieńców Kecbai. On wciąż wystawia w ataku Nikoloza Gelaszwilego, który dopiero w 23. meczu – z Gibraltarem – strzelił pierwszego gola w kadrze – mówi Alastair Watt, szkocki dziennikarz mieszkający w Tbilisi, piszący m.in. dla Futbolgrad.com. Kecbaja, były piłkarz klubów angielskich i trener, który wprowadził do Ligi Mistrzów Anorthosis Famagusta, wcale nie dramatyzuje. W rankingu UEFA liga gruzińska leży na 34. miejscu, za mołdawską, kazachską i azerską. Tamtejsze kluby nie liczą się w walce o Ligę Mistrzów, w fazie grupowej słabszego pucharu ostatni raz grały dekadę temu – Dinamo Tbilisi w czterech meczach Pucharu UEFA nie zdobyło punktu. Liga ma permanentny problem z korupcją, miesiąc temu policja aresztowała ośmiu gruzińskich arbitrów, a władze Kolegium Sędziów podały się do dymisji. Nieuczciwi sędziowie dostawali od 2,5 do 5 tys. dol. za pokazanie określonej liczby żółtych i czerwonych kartek oraz podyktowanie rzutów karnych – tak, by zleceniodawcy mogli zarobić u bukmacherów. Kilka lat temu złapano pięciu piłkarzy symulujących kontuzje, by zejść z boiska w konkretnej minucie. Na tym zarabiano w nielegalnych zakładach. – Wszyscy wiedzą, że kluby umawiają się na zasadzie: oddamy wam mecz w pucharze za dwa w lidze albo na odwrót. W I rundzie eliminacji Ligi Europejskiej Sioni Bolnisi 20 minut przed końcem prowadziło u siebie z albańskim Flamurtari Vlorë 2:1, ale przegrało 2:3. I cały stadion był przekonany, że piłkarze sprzedali mecz, do mnie też doszły takie informacje – mówi Watt.

SPORT

Optymista Nawałka na okładce Sportu.

Piotr Zieliński „szokuje” wyznaniem. Jestem świadomy swoich umiejętności.

W jakiej roli na boisku odnajduje się pan najlepiej?
 Teraz trener wystawia mnie tuż za napastnikami i ta rola mi odpowiada. Na treningach cały czas muszę doskonalić poruszanie się na tej pozycji. Inne zadania miałem do wykonywania w Udinese, trochę inne mam też w Empoli. Myślę jednak, że wszystko podąża w dobrym kierunku.

Miał pan okazję wystąpić w wyjściowym składzie między innymi w spotkaniach przeciwko Sassuolo i Juventusowi. Czy czuje pan, że szkoleniowiec darzy pana większym zaufaniem?
 Miejsca w pierwszym składzie nikt nie może być pewny. Cały czas trzeba dawać z siebie wszystko na treningach, a potem potwierdzać dyspozycję z tych treningów w samym meczu. Co do mnie, to mam wrażenie, że moja sytuacja rzeczywiście się poprawiła. W zasadzie nawet w spotkaniach, w których pojawiałem się na placu gry na 15-20 minut, pokazywałem się z niezłej strony.

Do Empoli trafił pan na zasadzie wypożyczenia z Udinese. Chociaż trener Francesco Guidolin często chwalił pana na konferencjach prasowych, to poważniejszej szansy w Udine panu nie dał. Jest żal do byłego już opiekuna Zebrette?
– Mnie w Udinese nie ma, trenera Guidolina również, więc nie ma co do tego wracać. Jestem teraz w Empoli i tylko to się dla mnie liczy. Pamiętam, że za trenera Guidolina zadebiutowałem w Serie A i zaliczyłem fajne mecze. Potem coś się między nami zepsuło, ale nie wiem, jak to wytłumaczyć.

Desant na Gruzję rozpoczęty.

Wybrańcy Adama Nawałki maja za sobą pierwszy wspólny trening przed zbliżającym się bojem z Gruzinami. Wczoraj odbyli ponadgodzinne zajęcia na obiekcie Polonii Warszawa. – Cieszę się, że wszyscy są zdrowi i że pierwszy raz od dawien dawna nasi piłkarze rozgrywali mecze drużyn klubowych w wyjściowych jedenastkach – oznajmił selekcjoner biało-czerwonych. – Wyruszymy do Tbilisi pełni wiary i optymizmu. Jesteśmy bardzo dobrze nastawieni, będziemy walczyć o trzy punkty, ale podkreślamy do samego końca, że czeka nas bardzo trudne spotkanie. Początek zgrupowania wyznaczono wprawdzie na poniedziałek, ale pierwsi kadrowicze zameldowali się w jednym z warszawskich hoteli już w niedzielę. Najpierw na miejscu zbiórki zjawił się Thiago Cionek, wkrótce potem – Robert Lewandowski i Kamil Grosicki. Sebastian Mila z kolei, bohater meczu z Niemcami, żałował, że samolot do stolicy miał dopiero nazajutrz po południu. – Na reprezentację mógłbym przyjechać nawet rowerem – żartował zaraz po przybyciu, ale szybko zmienił ton na bardziej poważny. – Po wygranym 2:0 spotkaniu z mistrzami świata każdy kolejny mecz będzie trudniejszy. Pozytywna energia, która towarzyszy drużynie narodowej, niech trwa jak najdłużej – niech nas wspiera, mobilizuje, pcha do przodu. Tak też chcemy myśleć…

Poszukajmy jednak ciekawostek w tematach ligowych. Mamy dosłownie jedną stronę pełną ekstraklasowych – i przede wszystkim śląskich – wątków. Najpierw: historyczna runda Podbeskidzia.

“Górale” poprawili osiągnięcie ze swojego premierowego sezonu w ekstraklasie, kiedy to na półmetku zmagań mieli na swoim koncie 17 “oczek” i zajmowali dwunastą pozycje w klasyfikacji. Przez większą część rundy wydawało się, że osiągnięcie sprzed czterech lat bielszczanie poprawią zdecydowanie. Tymczasem słabsza końcówka – przypieczętowana jednak ważnym punktem zdobytym w Poznaniu – pozwoliła poprawić wynik zaledwie o jeden punkt. Ale Leszek Ojrzyński był po tym spotkaniu zadowolony. – Z satysfakcją patrzyłem na pracę chłopaków. Zagrali zupełnie inaczej, aniżeli przeciwko Piastowi – powiedział opiekun bielszczan. To właśnie porażka z gliwiczanami rzuciła największy cień na postawę całego zespołu w rundzie jesiennej. To generalnie w wykonaniu bielszczan był dosyć dziwny okres. Nie udało się jednak zrealizować zasadniczego celu, który przed piłkarzami i samym sobą postawił przed sezonem prezes Wojciech Borecki. – Walczymy o pierwszą ósemkę – zadeklarował wtedy sternik klubu spod Klimczoka. Na razie zespół traci do ósmego miejsca aż pięć punktów. 

Skąd to zmęczenie w Piaście?

Z drugiej strony wielu kibiców i ekspertów przyznawało, że hiszpański szkoleniowiec jest sam sobie winien takiej sytuacji. O co chodzi? O to, że gdy w trakcie wcześniejszego meczu z Podbeskidziem, Piast prowadził 3:0 i miał spotkanie po kontrolą, trener Perez Garcia nie zmienił najbardziej kluczowych piłkarzy. Taki Kamil Wilczek zupełnie niepotrzebnie biegał po murawie przez cały mecz. W spotkaniu z Górnikiem najważniejsi zawodnicy nie byli sobą i nie potrafili zaskoczyć rywala. – Mieliśmy mnóstwo niewymuszonych strat, nie wiem z czego to wynikało. To nie może się więcej powtórzyć, bo przed nami są bardzo trudne mecze. Lech i Wisła to półka wyżej niż Górnik Łęczna – przyznał Piotr Brożek i trudno odmówić mu racji. – Pokazaliśmy już w tym sezonie, że potrafimy nawiązać walkę i wygrywać z najlepszymi w tej lidze. Mamy też teraz trochę więcej czasu, aby dobrze się przygotować do tych trudnych spotkań, jestem dobrej myśli – dodał boczny obrońca gliwickiego Piasta.

Potem jeszcze dwa teksty o tym, że Błażej Augustyn zamierza się ubiegać o skrócenie kary dyskwalifikacji oraz, że piłkarze Ruchu Chorzów, wygrywając z Jagiellonią, wreszcie wyszli z cienia.

Nie cytujemy.

SUPER EXPRESS

Od czego tu zacząć? Od poważnych tematów czy tych całkiem niepoważnych? No dobra, Robert Lewandowski przekonuje, że nie damy się Gruzinom. Cytujemy fragment rozmówki:

Jak najlepiej zagrać? Poczekać na to, co pokażą rywale, czy rzucić się na nich od początku?
– Na pewno nie możemy pozwolić, żeby Gruzini rozwinęli skrzydła. Przy dopingu kibiców na swoim boisku mogą stworzyć kilka groźnych okazji, a wtedy zrobi się gorąco. Nie możemy do tego dopuścić. Musimy rozbijać wszystkie ich ataki. Musimy być skuteczni. Do bólu.

Znasz jakiegoś gruzińskiego piłkarza?
– Na analizę przyjdzie jeszcze czas, ale już wiem, że na pewno należy zwrócić uwagę na całą drużynę. Na ich taktykę, ustawienie, mocne strony.

Twój przyjaciel z reprezentacji Grzegorz Krychowiak robi furorę w lidze hiszpańskiej. Wyrósł nam wreszcie lider środka pola?
– Z radością przyglądam się temu, jak Grzesiek radzi sobie w Sevilli. Bardzo miło słyszeć takie pochlebne recenzje na jego temat. Jeśli chodzi o reprezentację, to w każdej formacji potrzebny jest lider. Mam nadzieję, że Grzesiek będzie jednym z nich.

Czy Karol Linetty zagra w Tottenhamie? Zdaniem Superaka, pomocnik Lecha Poznań miałby się przenieść do Londynu najpóźniej po zakończeniu sezonu. Ponoć menedżerowie zawodnika przebywają w Anglii, gdzie rozmawiają o transferze. Tabloid spekuluje, że Kolejorz mógłby za Linettego zażądać czterech, może pięciu milionów euro, które dla Tottenhamu i tak nie byłyby przeszkodą.

Na kolejnej stronie jeszcze trochę aferek i ciekawostek. Szczęsny kupuje papierosy.

Wojciech Szczęsny (24 l.) to zawodowy piłkarz, ale właśnie dał pokaz braku profesjonalizmu. “Super Express” przyłapał go, jak po przylocie do Warszawy na zgrupowanie kadry kupuje papierosy! Chyba uznał, że puszczanie dymka pozwoli mu zrelaksować się i zapomnieć o meczowym stresie. Bramkarz Arsenalu nie wybrał zwykłych “fajek”. W sklepie wskazał na paczkę cieniutkich, lekkich papierosów Vogue typu slim, które kosztują około 15 złotych. Aby nikt nie poczuł, że puszczał dymka na zgrupowaniu, dodatkowo zakupił pudełeczko miętowych drażetek Tic Tac.

W nieco mniej kontrowersyjnej sytuacji przyłapano tymczasem Grzegorza Krychowiaka. Ponoć wzbudził spore zainteresowanie i jeszcze więcej komentarzy, pojawiając się na zgrupowaniu kadry w ekstrawaganckim płaszczu i z walizką i torbą od Luisa Vuittona. Wypowiada się nawet stylista, przekonując, że widać styl w ubiorze Krychowiaka, ale wybaczcie, nie będziemy tego cytować.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Trochę boksu na okładce PS.

Ale na pierwszy rzut idzie oczywiście kadra.

Atmosfera w drużynie i wokół niej jest znakomita. Siedem punktów w trzech pierwszych meczach to wynik, który przed eliminacjami każdy zawodnik przyjąłby z pocałowaniem ręki. Dziś apetyty urosły. – Celujemy w dziesiątkę – deklaruje Glik. – Wiadomo, wygrana w Tbilisi awansu nam nie zapewni, tak samo jak porażka ich nie przekreśli. Ale do Gruzji jedziemy po trzy punkty, które otworzą nam wjazd na autostradę w kierunku Francji. Dziesięć punktów na koniec roku to byłoby coś! Zdajemy sobie sprawę, jak zdeterminowany będzie rywal. Dla nich to mecz ostatniej szansy. – Mam w Empoli koleżkę z Gruzji, Irakliego Szekiładze. Przed wyjazdem mówił mi, że za dobrej reprezentacji to oni nie mają. Ale przestrzegał, żeby na miejscu za bardzo nie wywijać, bo ich kibice potrafią być bardzo żywiołowi – opowiadał 20-letni Piotr Zieliński, którego chyba najbardziej ze wszystkich kadrowiczów dotknął syndrom reprezentacji i od trzech spotkań ofensywny pomocnik wychodzi w podstawowej jedenastce swojego klubu. W niedzielę zaliczył godzinę w wygranym 2:1 meczu z Lazio.

Były premie, pocałunki trenera, a później frustrujące siedzenie na ławce – Piotr Zieliński znów zaczyna wspinać się w hierarchii. W klubie był ponoć ulubieńcem trenera, tylko… ten nie dawał mu grać.

Przełomem miały być te wakacje. Przed sezonem, w urodziny Zielińskiego, z posady trenera zrezygnował Francesco Guidolin. Człowiek, którego Zielu był ulubieńcem, którego wychwalał na konferencjach prasowych, ale którego konsekwentnie nie wpuszczał na boisko. W tunelu pojawiło się światełko. – Kiedy dostałem tę wiadomość, uśmiechnąłem się. Choć szanowałem go za to, że dał mi zadebiutować, bardzo chciałem żeby odszedł, bo utknąłem w miejscu. Nowy szkoleniowiec Andrea Stramaccioni również miał inną wizję. – Szybko zobaczyłem, że moja sytuacja niekoniecznie ulegnie poprawie. Funkcjonowałem na zasadzie: jestem bo jestem, dobrze mieć takiego gracza na ławce, bo nie robi awantur. Gdy usłyszałem: „będziemy ci się przyglądać”, pomyślałem: „dość”. To mnie nie interesowało. Wypożyczenie do Empoli było strzałem w dziesiątkę. Polak wrócił do regularnej gry i występów w pierwszym składzie. W trzech ostatnich meczach zaliczył dwie asysty. Do kadry wrócił po ponad rocznej przerwie (ostatni występ w październiku 2013 roku z Anglią w el MŚ 2014). – Zależy mi, żeby teraz zyskać zaufanie szkoleniowca. Byłem z nim w stałym kontakcie. Mówił, że chce mieć mnie jak najszybciej w kadrze, że mam olbrzymi potencjał i wierzy w generację młodych piłkarzy. Wiedziałem, że w każdej chwili mogę wrócić do kadry. Brakowało mi tylko regularnej gry. Przez czas kiedy nie grałem, trener jednak o mnie nie zapominał. Dzwonił, rozmawialiśmy, pokazywał, że mu zależy – mówi Zieliński. – Cieszę się, że zacząłem grać regularnie w Empoli. Teraz nastawienie mam tylko jedno: zaprezentować się jak najlepiej na kadrze

Dalej mamy wywiad z selekcjonerem kadry Gruzji. Wspominaliśmy o nim przeglądając Fakt.

Ma pan już pomysł, jak zatrzymać Roberta Lewandowskiego?
– Trudne pytanie, Lewandowski jest na szczycie kariery. To był najlepszy piłkarz Borussii Dortmund i widać, że po jego odejściu to już nie jest ten sam zespół. Teraz, w Bayernie, potwierdza klasę, jest jednym z najlepszych napastników świata.

Wie pan, że w reprezentacji nie strzela tylu goli, co w Bundeslidze?
– To prawda, nie jest tak skuteczny, ale widziałem, jak zagrał z Niemcami. Miał asystę, wcześniej zdobył cztery bramki w spotkaniu z Gibraltarem. On jest bardzo groźny, bo nie tylko strzela, ale także dogrywa piłki, musimy więc pilnować również innych zawodników.

Chyba dobrze zna pan Polaków, w Anorthosisie Famagusta występował pan ze Sławomirem Majakiem, Mariuszem Piekarskim, Radosławem Michalskim i Wojciechem Kowalczykiem.
– To byli dobrzy piłkarze, zdarzało się też chodzić z nimi do restauracji. W ogóle lubię Polaków. Wiem, że zawsze darzyli Gruzinów sympatią. Zresztą Polaków dobrze wspominam także jako trener. W Olympiakosie prowadziłem Michała Żewłakowa, a w Anorthosisie Łukasza Sosina. Należeli do najlepszych zawodników, zwłaszcza Sosin był istotny, bo strzelał dużo goli dla mojej drużyny. 

Czy Legia ma problem z Orlando Sa?

Szefowie klubu i trenerzy zdają sobie sprawę, że istnieje problem z pozycją Sa w zespole. – Orlando trudno znosi siedzenie na ławce rezerwowych. Zachowuje się jak gwiazda – mówi nam jeden z członków sztabu szkoleniowego Legii. Piłkarz nie chce się jednak wypowiadać na swój temat. – Dla mnie to najlepszy napastnik w lidze od dekady. Potrafi wszystko: dobrze gra głową, ma siłę, technikę, i potrafi strzelać obiema nogami. Nic dziwnego, że ma szansę na powołanie do reprezentacji Portugalii! Tutaj jest rola trenera, który musi sobie z tym poradzić, nie ja – mówił w wywiadzie dla PS prezes stołecznego klubu. Na początku października Sa nie został włączony do kadry na mecz z Trabzonsporem z powodu przeziębienia. Piłkarz zarzekał się wtedy, że nic wielkiego mu nie dolegało. Lekarze i trener Berg twierdzili inaczej. Od tego czasu sytuacja zawodnika w zespole niewiele się zmieniła.

Z całą pewnością problem z Osmanem Chavezem ma Wisła Kraków. – Powiedziałem mu, że lepiej dla niego, jak poszuka sobie innego klubu – przyznał trener Franciszek Smuda.

– Rozmawiałem z Chavezem telefonicznie. Pytał, czy widziałbym go znowu w Wiśle, ale powiedziałem mu, że lepiej dla niego będzie, jak poszuka sobie innego klubu – przyznał trener Franciszek Smuda, który nie przepada za stylem gry prezentowanym przez tego zawodnika. Chavez jest słabo wyszkolony technicznie, nie potrafi rozgrywać piłki, a jego główny atut to siła. Poza tym podpadł Smudzie rok temu, gdy latem – zamiast przygotowywać się z drużyną do sezonu – grał z reprezentacją Hondurasu w turnieju o Złoty Puchar CONCACAF. – Ja praktycznie już o nim zapomniałem. Nie było go z nami dwa miesiące i dziwię się, że klub jeszcze mu płaci. On przecież jest teraz na usługach federacji Hondurasu – mówił wówczas poirytowany trener Wisły i bardzo rzadko dawał mu okazję gry. Największym problem w przypadku Chaveza są jednak jego zarobki. Honduranin trafił do Wisły latem 2010 roku i miał zastąpić sprzedanego do Trabzonsporu Arkadiusza Głowackiego. Najpierw wypożyczono go z CD Platense, a rok później wykupiono za 600 tys. euro i podpisano lukratywny kontrakt aż na pięć lat. Poza tym w umowie tej zawarto klauzulę, że przy kolejnym transferze honduraski klub dostanie 40 procent kwoty.

Najnowsze

Francja

Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Aleksander Rachwał
1
Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...