Mieliśmy przeczucie, że sprawa „najstarszego pradziadka na świecie” wcale nie oznacza końca tej kosmicznej historii. Minęły dwa miesiące i proszę – faktycznie okazuje się, że Emmanuel Sarki, który nagle w wieku 26 lat wyruszył na poszukiwania swoich przodków, nie rezygnuje z pomysłu występów w reprezentacji Haiti. Co z tego, że jest: po pierwsze – jednym z dziesięciu najbardziej bezużytecznych skrzydłowych naszej ligi (tu dowód), po drugie i jednak ważniejsze – rodowitym Nigeryjczykiem z krwi i kości. Uparł się, że będzie grał akurat w Haiti i koniec.
Sprawa na dziś nie jest ani trochę jaśniejsza niż była, ale ciągle jest śmiesznie.
Mniej więcej dwa tygodnie temu Wisła Kraków dostała wiadomość o powołaniu do kadry Wilde-Donalda Guerriera (w odróżnieniu od Sarkiego – prawdziwego Haitańczyka). W czasie listopadowego zgrupowania, w ramach tzw. Pucharu Karaibów, rywalami Haiti będą trzy piłkarskie potęgi: Jamajka, Martynika oraz Antigua i Barbuda. Wówczas – te kilkanaście dni temu – o powołaniu Sarkiego nikt jeszcze w klubie nie słyszał. Aż tu nagle przyszło, spóźnione prawie o tydzień. I teraz sytuacja patowa, co zrobić?
Nigeryjczyk już raz przymierzał się do gry w obcych barwach, ale że wszystko było organizowane na wariackich papierach, to nawet nie dotarł na miejsce – został cofnięty na lotnisku, kiedy próbował wylecieć do USA. Teraz Wisła, teoretycznie, ma formalne podstawy, żeby go na to zgrupowanie nie puścić, bo powołanie przyszło o prawie tydzień za późno (przepisowo musi wpłynąć z 15-dniowym wyprzedzeniem). Ale jednak główna ciekawostka jest inna… Sarki w dalszym ciągu nie ma absolutnie żadnego dokumentu, który mógłby potwierdzać, że on w ogóle może w tej kadrze wystąpić.
– Haitański paszport?
– Nie mam.
– Jak to nie masz?
– No, nie mam.
– A kiedy będziesz miał?
– Jak polecę.
Oni takie rzeczy załatwiają na miejscu.
I tak mniej więcej wygląda rozmowa. Kto to wie, czy chcą mu te papiery kupić na bazarze, czy ma dopiero osobiście przywieźć im zdjęcia do paszportu, ale na dziś nie bardzo wiadomo co zrobić. Haitańska federacja, na prośbę Wisły o przesłanie chociaż skanu dokumentów uwiarygodniających tę całą historię, poinformowała, że będzie to możliwe, ale w późniejszym terminie. Niestety tak późnym, że Sarki w tym czasie powinien być już przynajmniej w drodze na kadrę albo nawet na miejscu.
Sam póki co trzyma się swojej komediowej wersji o odnalezionym pradziadku, który – przypomnijmy – nie dość, że był absolutnie najstarszym człowiekiem na ziemi i zmarł niedawno mając 132 lata, to jeszcze w przeszłości wyemigrował z Haiti, żeby krzewić wiarę akurat w Nigerii.
Słyszeliście kiedykolwiek, żeby ludzie z Haiti emigrowali do Nigerii? No, absurd kompletny.
Tylko dla klubu dylemat całkiem na serio. Kibicujemy tej sprawie: niebawem powinno się okazać czy najbardziej wydumana zmiana barw reprezentacyjnych pod słońcem faktycznie stanie się faktem i czy żeby wystąpić w barwach Haiti wystarczy… kumpel z Haiti. Kto wie, może też kiedyś zagramy…
Przeciwko Curacao. Albo innym Wyspom Dziewiczym.