Reklama

Piłkarskie przedszkola przeniesione na boisko. Ruch o(g)rany przez rezerwy

redakcja

Autor:redakcja

02 listopada 2014, 21:25 • 3 min czytania 0 komentarzy

Piłkarskie przedszkola Legii – społeczna akcja zapoczątkowana w tym roku została oficjalnie przeniesiona na boiska Ekstraklasy. Henning Berg doszedł do wniosku, że skoro ma grać na trzech frontach i wszędzie walczyć o wysokie cele, to trzeba korzystać z całego inwentarza. Dziś na Ruch Chorzów wystawił skład tak rezerwowy, że w jedenastce znalazł się Arkadiusz Piech, który do tej pory ledwo łapał się na trybuny, a do gry szykował się nawet 13-letni syn Marka Saganowskiego. Plotka głosi, że jeśli Legia zapewni sobie awans do następnej fazy Europa League, to w ostatniej kolejce na skrzydle zagra Dariusz Mioduski, a na boku obrony Wojciech Hadaj. 

Piłkarskie przedszkola przeniesione na boisko. Ruch o(g)rany przez rezerwy

Berg wysłał do ligi kolejny sygnał. Sygnał z pozycji mocy. Grajcie sobie, jak chcecie – ja i tak was dogonię. Dzisiaj – nie bójmy się użyć tego słowa – po prostu zlekceważył Ruch, skoro Kucharczyka, Żyrę czy Guilherme odstawił na trybuny, na ławce zostawił wolne miejsce, a do gry wypuścił ludzi, których z twarzy nie rozpoznaje większość kibiców Legii, a 80% mogło nawet nie słyszeć ich nazwisk. Cała ta półanonimowa paczka radziła sobie na tle Ruchu jednak całkiem znośnie. Mało tego – większość można nawet pochwalić, bo debiutujący na prawej obronie Bartczak spisał się bardzo przyzwoicie, błędu nie popełnił Kalinkowski, a Ryczkowski przez cały mecz zrobił sporo wiatru, podsumowując swój występ golem po podaniu Saganowskiego. W Legii – jeśli już się czepiać – zawiodło dwóch zawodników: Rzeźniczak, który przy pierwszej sytuacji bramkowej Visnakovsa mógł się lepiej zachować, a przy golu – brak koncentracji? – nie przeciął podania Zieńczuka.

Tradycyjnie nawalił też Piech, ale to akurat żadna niespodzianka, bo niby czym w Ekstraklasie ma się wyróżniać zawodnik ósmej drużyny III ligi? Obaj napastnicy Legii – i Sa (45 minut dobrej gry), i Saganowski – udowodnili, że Arek obok nich nawet nie stał i póki Ruch nie odjechał jeszcze do Chorzowa, powinien się jak najszybciej zapakować do ich autokaru. W Warszawie nie okazał się niczym więcej, niż transferową wtopą. Część budżetu spłukano po prostu w toalecie.

Na prostej drodze do I ligi znalazł się za to Ruch. Za nami już 14 kolejek, a sytuacja „Niebieskich” wygląda po prostu beznadziejnie. Osiem punktów i – gdyby nie Zawisza – w Chorzowie pukano by już w dno od spodu. Sześć punktów straty do 14. miejsca na tym etapie sezonu to bardzo dużo, biorąc nawet pod uwagę podział punktów. Czego jednak oczekiwać po drużynie złożonej jedynie z bramkarza? Do najbardziej przereklamowanego piłkarza ligi, Starzyńskiego trener stracił cierpliwość już w przerwie, Visnakovs jest nieprzerwanie denny, a i obrona przestała być monolitem. Jeśli w tunelu pojawi się jakieś światełko, to będzie to raczej nadjeżdżający pociąg.

Ruchowi ewidentnie brakowało też Waldemara Fornalika. Teraz nie trzeba już patrzeć w tabelę, by poznać nastroje panujące w klubie. Wystarczy spojrzeć na ławkę. I na wynik. Bo z rezerwami nie wypada przegrać nawet potencjalnemu spadkowiczowi.

Reklama

Fot. FotoPyK

 

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...