Reklama

Fanfaronada Wdowczyka. Szkoda, że chłop jest kompletnie oderwany od rzeczywistości…

redakcja

Autor:redakcja

27 października 2014, 13:53 • 4 min czytania 0 komentarzy

Kiedy nie tak dawno wyliczyliśmy Dariuszowi Wdowczykowi, że spośród wszystkich trenerów na przestrzeni 33 kolejek wygrywa najrzadziej w lidze, stwierdził, że to „chore umysły tworzą statystyki”. Jakby nie rozumiał, że statystki tworzy on sam – wygrywając bądź przegrywając. A dzisiejszy wywiad w „Przeglądzie Sportowym” tylko potwierdza, że Wdowczyk ma wielki problem z obiektywnym spojrzeniem na swoje dokonania i ciągle zachowuje się jak zakochany w sobie do szaleństwa bufon. Gdybyśmy nie oglądali meczów i nie analizowali wyników, a tylko czytali słowa Dariusza W. to naprawdę bylibyśmy skłonni uwierzyć, że on w Szczecinie zdobywał sporo punktów, a nie średnio 1,31 na mecz. Wczytując się w wywiady, do głów by nam nie przyszło, że w czasie pracy Wdowczyka w Szczecinie – podczas tych 60 kolejek – TYLKO TRZY DRUŻYNY W LIDZE PUNKTOWAŁY GORZEJ. Oczywiście wliczamy te, które rozegrały w tym czasie 60 meczów na poziomie ekstraklasy (czyli bez spadkowiczów i beniaminków).

Fanfaronada Wdowczyka. Szkoda, że chłop jest kompletnie oderwany od rzeczywistości…

Pod jednym względem Wdowczyk jest mistrzem – autokreacji. Przemawia mocno i zdecydowanie, ma wygląd nieugiętego, twardego trenera. To nie jest gość, któremu można w kaszę dmuchać. I jak mówi, że miał dobre wyniki – to jakimś cudem ludzie mu wierzą albo boją się nie wierzyć. Ale skoro Tuskowi wierzyli, że obniża podatki, to jemu mogą wierzyć, że zdobywa punkty. Dzisiaj w „PS” Wdowczyk opowiada, że…

1. „Krótkowzroczność nie prowadzi do sukcesu”. To oczywiście prawda, jesteśmy w stu procentach za długą pracą trenerów. Jednak akurat w przypadku Wdowczyka w kolejnym klubie mamy do czynienia z sytuacją, że im dłużej, tym gorzej. Pogoń pod jego wodzą miała tylko jedną względnie udaną rundę – jesień zeszłego roku. Poza tym okresem: wiecznie w czapkę. I niestety, nie widać, by ten zespół w jakikolwiek sposób się rozwijał.

2. „Jestem rozczarowany, że nie udało mi się zakończyć tego, co zacząłem, ale i dumny, że coś nam się udało” oraz „najważniejsze, że Pogoń przestała być dostarczycielem punktów”. Nie do końca rozumiemy, o co szanownemu trenerowi chodzi, ale drużyna, która pod jego wodzą z 60 rozegranych meczów wygrała 19 (a 41 nie wygrała), jak najbardziej jest dostarczycielem punktów. Wdowczyk zachowuje się jakby przed nim w Szczecinie nie istniał futbol, a w rzeczywistości w swoim najlepszym okresie (jesień 2013) punktował DOKŁADNIE tak samo jak jego poprzednik Artur Skowronek jesienią rok wcześniej: 1,4 punktu na mecz. Przy czym Skowronek nie miał Marcina Robaka czy Rafała Murawskiego.

3. „Sukces. Uważam, że dziś jest pod każdym względem lepszą drużyną niż w marcu 2013 roku, gdy przychodziłem do pracy”. Drużyna jest zapewne lepsza, ale niestety w dużej mierze dzięki działaczom, a nie trenerowi. To znaczy: personalnie ma mocniejszy skład, bo przeprowadzono transfery, natomiast ciągle punktuje słabo – słabiej niż Podbeskidzie, GKS Bełchatów, o Górniku czy Jagiellonii Białystok nie wspominając. To naprawdę zdumiewające, że trener jest dumny z tego, iż TYLKO TRZY DRUŻYNY punktowały gorzej podczas tych 60 meczów.

Reklama

4. „Rok temu prezes Azotów zapytał, jakim cudem drużyna, która właśnie obroniła się przed spadkiem, ma awansować do czołowej ósemki”. To nam się szczególnie podoba. Wdowczyk byłby bliżej prawdy, gdyby powiedział: „Rok temu prezes Azotów zapytał, jakim cudem drużyna, którą prawie spuściłem z ligi, ma awansować do czołowej ósemki”. Bo przecież dopiero w maju 2013 roku jego zespół zaczął na dobre punktować, uciekł ze stryczka i skończył sezon mając cztery punkty przewagi nad strefą spadkową, a kiedy przejmował Pogoń, przewaga wynosiła jedenaście punktów!

Ogólnie cały wywód Wdowczyka podsumowalibyśmy jednym słowem: FANFARONADA. Nie zrozumcie nas źle – DW nie zrobił Pogoni żadnej krzywdy, klub nie upadł, nie spadł z ligi, tak sobie gra: raz lepiej, raz gorzej, zwykle gorzej. Ale w zasadzie brak katastrofy to jedyny pozytyw. Pogoń nie ma złego składu, w zasadzie ma skład jeden z lepszych – po Legii, Lechu, Wiśle, Śląsku i… kimś jeszcze? Może po Lechii jeszcze. I wypinanie piersi po ordery, jeśli z takim zespołem nie osiągnęło się zupełnie niczego, jest zwyczajnie żałosne.

Zwolnili – trudno. Trzeba otrzeć łzy i zastanowić się, jakie są sposoby, by w przyszłości punktować lepiej. Oczywiście mamy na myśli legalne sposoby.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...