Przed startem obecnego sezonu było ich pięciu (Jurija Szatałowa nie liczymy), dziś ostało się trzech, ale coś nam mówi, że niedługo zmierzymy się z kolejnymi oryginałami. Zagraniczni trenerzy – bo o nich oczywiście mowa – dodają Ekstraklasie kolorytu. Przykład? Pierwszy z brzegu, Ricardo Moniz był w Polsce tylko chwilę, ale zdążył w tym czasie pokazać charakter – zarówno z nieprzyjaznymi stewardami z Zabrza, jak i z przyjaznym mu Gdańskiemu pożegnał się serdecznym: fuck off. Ten sam Moniz ledwie po siedmiu kolejkach wyleciał z TSV Monachium.
Życie. Z ciekawości sprawdziliśmy, jak wiedzie się innym zagranicznym trenerom, którzy mają w CV pracę w Ekstraklasie. Czy świat poznał się na ich talentach? Czy ktoś docenił – czasami dziwne – metody szkoleniowe? A może tylko polskie kluby dały się im nabrać? Nie obchodzi nas prehistoria, wzięliśmy pod uwagę tylko XXI wiek. Generalnie ciężko to wszystko porównać, wszak niektórzy mieli więcej czasu, by zaistnieć, a inni opuścili Polskę dosłownie przed chwilą, więc klasyfikację traktujcie raczej umownie.
Zaczynamy od tych, którym wiedzie się najgorzej.
-. Theo Bos (Polonia Warszawa)
Obecnie: –
Po epizodzie w Polonii Warszawa kierowanej przez człowieka, który trenerów zmieniał jak rękawiczki, znalazł pracę w ojczyźnie w Dordrecht. Jednak już wtedy choroba dawała mu się we znaki. Zmarł w lutym zeszłego roku.
13. Jose Mari Bakero (Polonia Warszawa, Lech Poznań)
Obecnie: bezrobotny
Tutaj akuratnie nie mamy wątpliwości – świat poznał się na „trenerze” Bakero. Po odejściu z Lecha, Hiszpan przerzucił przez ramię swój worek włóczykija i ruszył w podróż. Najpierw wylądował w Peru, gdzie próbował nabierać ludzi w klubie Juan Aurich Chiclayo, lecz po serii kompromitujących porażek i tamtejsi skapnęli się, że ktoś ich robi w bambuko. Później pokręcił się trochę niezobowiązująco po Libii przy klubie Al-Ahly Trypolis, a następnie był poważnym kandydatem na selekcjonera reprezentacji Filipin. Nie wypaliło. Od czasu do czasu można w hiszpańskich mediach natknąć się na jego wypowiedzi i komentarze do bieżących wydarzeń – tam wciąż cieszy się uznaniem. Oczywiście z powodu kariery piłkarskiej, a nie trenerskiej.
12. Josef Csaplar (Wisła Płock)
Obecnie: bezrobotny
Dziwny przypadek. Przed Wisłą Płock – z którą zdobył Puchar Polski – trenował między innymi Slovan Liberec, Slavię Praga i Panionios Ateny. A po Wiśle jakoś nie może znaleźć sobie miejsca. Był przez chwilę w Viktorii Żiżkov, ale zwolniono go już po 55 dniach. Pracował jako skaut Evertonu i Wisły Kraków, a także z czeskimi reprezentacjami młodzieżowymi U-17 i U-19. Mógł niedawno wrócić do polskiej ligi, aspirował do przejęcia schedy po Jacku Zielińskim w Ruchu Chorzów, ale ostatecznie zarząd zdecydował postawić na Jana Kociana.
11. Ricardo Moniz (Lechia Gdańsk)
Obecnie: bezrobotny
Lechię Gdańsk zostawił nagle, tłumacząc się względami rodzinnymi (z Monachium miał bliżej do domu), a teraz – po niecałych czterech miesiącach – będzie mógł w pełni poświęcić się najbliższym. Dostał spory kredyt zaufania, nikt nam nie wmówi, że było inaczej. Jego zadaniem była budowa drużyny, która powalczy o awans do Bundesligi. Przed sezonem wymieniona została prawie połowa kadry, a wyniki były dość żenujące. Siedem spotkań, jedna wygrana, trzy remisy. Dopiero trzynaste miejsce w tabeli i siedem punktów straty do lidera.
10. Jose Carlos Serrao (Pogoń Szczecin)
Obecnie: emerytura
Pamiętacie jeszcze gościa? To on przez cztery miesiące odpowiadał za eksperymentalny projekt „Copacabana w Szczecinie”. Sam był przy tym niezłym eksperymentem. Podobnie jak podopieczni, pierwszy trener z Ameryki Południowej w naszym kraju, nie odnalazł się w polskich realiach. Co by o nim jednak nie mówić, na pewno nie da się ukryć, że na brak roboty później nie narzekał. Czasami trenerzy żalą się, że ich fach to życie na walizkach. A co ma powiedzieć Serrao? Grubo ponad trzydzieści zespołów w CV, zdarzały się lata, że prowadził trzy kluby w rok. Odnalazł się nawet w Japonii – w pięciu meczach poprowadził Gambę Osaka, ale przerżnął wszystkie i wyleciał. Turysta. Tak może za kilkanaście lat wyglądać życiorys paru polskich trenerów. Oczywiście za wyjątkiem wspólnego zdjęcia z Pele.
9. Libor Pala (Wisła Płock, wcześniej m.in. Lech Poznań, Pogoń Szczecin)
Obecnie: Racing Bejrut
Polscy piłkarze średnio doceniali jego metody. Niepoważne było dla nich czerpanie energii z kosmosu. Co innego w Libanie. Tam czeski szkoleniowiec dwa razy poprowadził drużynę do trzeciego miejsca w lidze, za co kibice nosili go na rękach.
8. Stanislav Levy (Śląsk Wrocław)
Obecnie: Omonia Nikozja (dyrektor techniczny)
Legenda polskiego internetu, twarz znana z t-shirtów. Porzucił pracę trenerską i poszedł w dyrektory. Meldunków o jego dokonaniach raczej nie uświadczymy. Prócz tego sympatycznemu szkoleniowcowi zdarzało się odgrywać rolę czeskiego odpowiednika Jerzego Engela.
7. Pavel Hapal (Zagłębie Lubin)
Obecnie: FK Senica
Trener – nie pierwszy i pewnie nie ostatni – który nie potrafił zrobić z Zagłębia Lubin drużyny na miarę jej potencjału finansowego. Na bezrobociu pozostawał przez osiem miesięcy. W marcu zgłosili się do niego Słowacy z Senicy, przejął drużynę na czwartym miejsca w tabeli, a sezon skończył na piątym (bilans 3-3-6). Samą końcówkę sezonu jego zespół miał żenującą – w ostatnich 5 meczach zdobył tylko 2 punkty i stracił szansę na puchary. Przyszłość Hapala stanęła pod znakiem zapytania, ale ostatecznie pozwolono mu przepracować z drużyną kolejny okres przygotowawczy. W tym sezonie Senica zajmuje czwarte miejsce w lidze słowackiej, ale ogólnie Hapal może „pochwalić się” jeszcze niższą średnią punktów na mecz niż za czasów Zagłębie (1.22 przy 1.40).
6. Jose Rojo Martin „Pacheta” (Korona Kielce)
Obecnie: Hercules Alicante
Hiszpan zrezygnował z pracy w Koronie na rzecz zespołu zdegradowanego z Segunda Division, co można było w Polsce odbierać jako policzek dla naszej ligi. Tyle tylko, że Hiszpanie widzą to trochę inaczej – gdyby nie dobra praca w Koronie – podkreśla się, że przejął ostatnią drużynę w tabeli – to prawdopodobnie nie dostałby szansy pracy w takim klubie jak ten z Alicante. Niby to tylko trzeci poziom rozgrywkowy, ale Hercules to wciąż spora firma. Przed Pachetą postanowiono jeden cel – awans. By się o niego bić, musi być w czwórce. Na razie idzie mu średnio – przegrał na inaugurację, a potem zaliczył dwa remisy i dwa zwycięstwa.
5. Robert Maaskant (Wisła Kraków)
Obecnie: Columbus Crew (asystent trenera)
Po odejściu z Wisły nie narzekał na brak roboty. Najpierw wylądował w jakiejś pół-amatorskiej drużynie w Stanach, ale zastrzegł sobie w kontrakcie, że może odejść w każdej chwili, jeśli znajdzie się chętny na jego usługi. Po niecałym miesiącu zgłosiło się Groningen. Zajął z tym zespołem 7. miejsce w tabeli, co – jak na możliwości drużyny – nie było najgorszym rezultatem, ale propozycji nowego kontraktu nie dostał. Później było pór roku w Dynamie Mińsk, a teraz pracuje jako asystent Gregga Berhaltera w MLS. Biorąc pod uwagę jego ego, ciekawi jesteśmy jak układa się współpraca. Mimo wszystko, po pobycie w Polsce, pewnie liczył na więcej.
4. Drazen Besek (Zagłębie Lubin)
Obecnie: bezrobotny
Po nieudanej pracy w Zagłębiu Lubin wrócił na Bałkany. Bez większych sukcesów pracował w Słowenii i Chorwacji. Zrobił krok wstecz. Do swojego sztabu przygarnął go wtedy Miroslav Blazević, z którym pracował w klubie z Szanghaju i w chińskiej kadrze U-23. Przez chwilę miał nawet okazję samodzielnie poprowadzić duży chiński klub (ten sam, który sezon później sprowadził Didiera Drogbę), ale jego misja skończyła się przed końcem sezonu ze względu na bardzo słabe wyniki (13 punktów w 12 meczach). Markę w Chinach sobie jednak wyrobił, jest znany na tamtejszym rynku. Po kolejnej nieudanej przygodzie z bałkańskim klubem (NK Zagrzeb), wrócił do Azji, gdzie pracował w dwóch drugoligowych drużynach.
3. Frantisek Straka (Arka Gdynia)
Obecnie: Slovan Bratysława
W Gdyni nie wspominają go za dobrze – walnie przyczynił się do spadku Arki z ligi (tylko 9 punktów w 11 meczach), ale teraz pracuje w niezłym klubie. Najpierw wylądował jednak w Slavii Praga, co było sporym zaskoczeniem, bo jako piłkarz dość silnie kojarzony był ze Spartą i zawsze podkreślał, że chce wrócić tam jako trener. Trochę się władował, bo kibice pierwszej drużyny nigdy nie zaakceptowali go jako trenera, a drugiej uznali za zdrajcę, czemu upust dali na murach jego domu. Szczerze mówiąc, wyniki miał słabe (13 punktów w 10 meczach), ale oficjalnym powodem jego rezygnacji byli kibice.
Później w roli strażaka trafił do Pribriam i udało mu się wywalczyć utrzymanie w lidze czeskiej, ale kolejny sezon zaczął słabo i stracił pracę. Pojawienie się w Slovanie (mistrz Słowacji) można traktować jako niespodziankę. Na dzień dobry wygrał Superpuchar, w eliminacjach Ligi Mistrzów ograł New Saints i Sheriff Tiraspol, a w ostatniej rundzie jego Slovan okazał się być gorszy od BATE. W Lidze Europy na dzień dobry wyłapał piątkę od Young Boys Berno.
2. Dragomir Okuka (Legia Warszawa, Wisła Kraków)
Obecnie: Changchun Yatai
Z Legią zdobył upragnione mistrzostwo, gdyż warszawscy kibice siedem lat czekali na triumf w lidze. Kibice w Krakowie nie wspominają go aż tak dobrze. Podczas przerwy w pracy w naszym kraju zajmował się serbską młodzieżówką, z którą dotarł do półfinału mistrzostw Europy. Potem różnie mu się wiodło. Zajął się podróżami – zaliczył Cypr, Bułgarię i Grecję. Wszędzie bez większych sukcesów. Na trenerski piedestał powrócił w Chinach. Z klubem Jiangsu Shuntian zajął drugie miejsce w lidze chińskiej, ustępując tylko drużynie Marcello Lippiego, ale to właśnie „Drago” zasłużył sobie w oczach Chińczyków na tytuł trenera roku. Co więcej został także doceniony w swojej ojczyźnie, gdzie również wybrano go najlepszym szkoleniowcem. Ostatnio był brany pod uwagę przy obsadzania posady selekcjonera reprezentacji Chin, ale ostatecznie pracę dostał Francuz Alain Perrin.
1. Dan Petrescu (Wisła Kraków)
Obecny klub: Al-Arabi
Niektórzy do dziś płaczą do poduszki, że Rumun nie pracuje już w polskim klubie, inni np. Tomek Dawidowski mają wobec niego nieco inne odczucia. Co by jednak nie mówić, wypracował sobie nazwisko trenerskie znane w poważnym świecie. Z Unireą Urziceni awansował do Ligi Mistrzów, popracował w bogatym Dynamie Moskwa, był nawet łączony z klubami Premier League. Dziś zbija kokosy u Szejków. Pisaliśmy o nim niedawno, nie będziemy się powtarzać. A jeśli nie czytaliście, odsyłamy was w to miejsce .