Niby jest jeszcze zdecydowanie za szybko, by o tym głośno mówić, ale cóż – z tygodnia na tydzień ten scenariusz staje się coraz bardziej realny. Licząca nieco ponad 700 mieszkańców wioska, przy której nawet Pniewy i Wronki mogą uchodzić za spore ośrodki, coraz odważniej może nazywać się faworytem w walce o awans do Ekstraklasy. Podopieczni Piotra Mandrysza rozstawiają po kątach pierwszoligowców. Rzecz jasna nie pierwszy raz Nieciecza ma szanse namieszać. Pamiętamy to przecież doskonale: zawsze gdy śmierdziało awansem, forma – jak Bruce Lee – ginęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Jednak tak dobrego początku Termalica jeszcze nie miała.
Marsz trwa. Do tej pory – 8 zwycięstw i jeden remis (z Dolcanem na własnym boisku). Dziś Termalica wywiozła trzy punkty z ciężkiego terenu w Legnicy. Miedź co prawda jakoś szczególnie nie zachwyca, ale w tym sezonie u siebie nie przegrywała. Do dziś. Podopieczni Mandrysza zgromadzili już tym samym 25 punktów. O 11 więcej od drugiego w tabeli Zagłębia (jeden mecz mniej). Z ciekawości sprawdziliśmy, czy komuś udało się wystartować lepiej. Pierwsze skojarzenie? Oczywiście Flota. Punktów tyle samo, ale gorszy bilans bramkowy. Na szybko przyjrzeliśmy się więc ostatnim dziesięciu sezonom. Nieciecza nie ma sobie równych (kolejno: sezon, nazwa, bilans bramkowy, punkty po dziewięciu kolejkach).
1. 2014/15 Termalica Bruk-Bet 22-7 25
2. 2012/13 Flota Świnoujście 14-2 25
3. 2010/11 Podbeskidzie Bielsko-Biała 23-6 23
4. 2004/05 Korona Kielce 15-8 22
5. 2004/05 Kujawiak Włocławek 12-5 22
6. 2012/13 Zawisza Bydgoszcz 21-3 21
7. 2004/05 GKS Bełchatów 17-6 21
8. 2012/13 Termalica Bruk-Bet 16-7 21
9.2008/09 Widzew Łódź 18-7 20 (1. miejsce, ale kara za korupcję)
10. 2013/14 GKS Bełchatów 16-6 20
Wyboldowaliśmy przypadki drużyn, które po świetnym początku zakończyły sezon na miejscu premiowanym awansem. Zaczyna się robić ciekawie, prawda? Tylko trzy razy w ostatniej dekadzie, ekipy będące po świetnym starcie nie doprowadziły do awansu. Oczywiście casus Floty, która w brawurowym stylu wygrała całą rundę, a potem i tak pokpiła sprawę, należy traktować jako przestrogę.
Dzisiejszy mecz, delikatnie rzecz ujmując, nie zachwycił. Pierwsza połowa po prostu się odbyła, a gdyby nie gra Marcina Garucha z Miedzi, to prawdopodobnie ucięlibyśmy sobie popołudniową drzemkę. Strasznie toporna jest Miedź za Stawowego. Ten twór nawet trochę nie przypomina w naszym odczuciu Cracovii, która co prawda nie miała wyników, ale w wielu meczach oglądało się ją przyjemnie. Widocznie zawodnikom pokroju Woźniczki i Szczepaniaka tiki-taki zaszczepić się nie da. Jedyną bramkę w meczu zdobył w drugiej połowie Emil Drozdowicz. Szczerze mówiąc, sami nie wiemy, czy zachwycać się w tej sytuacji jego sprytem czy wyśmiać obrońców Miedzi.
Chyba jednak bramka numer dwa. Napastnik Termaliki otrzymał podanie od jednego z graczy Miedzi (tak tak – Miedzi, ale nie pamiętamy już którego dokładnie) i minął trzech obrońców z Legnicy. Niby efektownie, ale tak między Bogiem a prawdą, to nie musiał się w tej sytuacji zbyt wiele wysilać. Po prostu pobiegł, obrona zrobiła szpaler i strzelił. I tak oto defensywa Miedzi rzuciła wyzwanie tej z Krakowa – walczą o miano najgorszej tego typu formacji w Polsce. A już w środę podopieczni Stawowego grają z Legią.
Może być wesoło.