Był kiedyś taki mecz, Barbados – Grenada. Nie wygląda hitowo, prawda? A jednak ma swoje miejsce w historii futbolu. Jako symbol tego, gdy przekombinowany regulamin sprawił, że poderżnięto gardło normalności w piłce.
Już tłumaczymy: mecze w organizowanym tam turnieju nie mogły kończyć się remisami, zawsze grano dogrywki. A gol w dogrywce liczył się podwójnie. Barbados potrzebował dwubramkowego zwycięstwa, by grać dalej, więc pod koniec załadował sobie samobója na 2:2. Wtedy rozpętało się piekło, bo Grenadzie wystarczył jakikolwiek gol, czy to swojak, czy strzelony rywalowi, aby awansować. Nie udało im się, w dogrywce Barbados trafił raz, więc wygrał 4:2. Kombinatorstwo się opłaciło, ale winnymi w pierwszej kolejności byli organizatorzy tego cyrku. Teraz niestety podobna sytuacja może mieć miejsce przy okazji EURO 2020.
Pamiętacie, że niedługo ruszy Liga Narodów? Bynajmniej nie jest to granie o nic. Można tą drogą awansować do Mistrzostw Europy. Miejsce w turnieju otrzymają także najlepsi wśród najniżej rozstawionych. Gdyby dziś miano decydować o kształcie LN, dolne grupy wyglądałyby tak:
Ktokolwiek, kto zleciałby z trzeciego koszyka do czwartego, byłby jednym z głównych faworytów na wygranie rozgrywek dla najniżej rozstawionych. Taka Islandia czy Szkocja rozniosłaby tam wszystkich w pył. Ogółem, Liga Narodów D to najprostsza możliwa droga do Mistrzostw Europy. Rywalizujesz z Cyprem, Gibraltarem i Litwą, nie trafiasz na nikogo poważnego. Łatwo sobie wyobrazić kalkukacje tych, którzy będą tuż nad kreską, “grozić” im będzie zjazd do najniższej klasy. Przegrajmy, a wpadniemy na autostradę do turnieju.
To rzeczywistość. Bardzo bliska. Za chwilę możemy oglądać w Europie taki mecz, jak kiedyś rozgrywano na Barbadosie. Wyobraźcie sobie, że Polska miałaby możliwość znalezienia się wśród Malty, Macedonii i Wysp Owczych, jako najpoważniejszych rywali do gry w finałach. Ilu skusiłaby wizja o wiele większej szansy na ME? Ilu schowałoby fair play do kieszeni? Tu chodzi też o dużą kasę, więc myślimy, że frekwencja i naciski byłyby spore.
Promowanie słabości. Przegrywania. Zyski na tym, że dostajesz od wszystkich po mordzie. Już niedługo w UEFA.