Armenia to nie Robert Arzumanian, tylko Henrik Mchitarjan. Islandia – Sigurdsson, Bośnia – Dżeko, a kadra Belgii kosztuje prawie 400 milionów euro. Wraz z początkiem eliminacji przeglądamy kadry wszystkich reprezentacji i co chwilę wraca ta sama refleksja, mianowicie: jak to się wszystko pozmieniało. Taka Armenia – 83 miejsca do przodu w stosunku do rankingu FIFA sprzed dekady. Bośnia – 50, Węgry – 42. I za chwilę kolejna myśl: gdzie jest Polska? No niestety, nie mamy tu dobrych wieści: większy regres w ostatnich dziesięciu latach zanotowały tylko Irlandia i Łotwa.
Oczywiście nie jest to żadna nowość. Spadamy w rankingach od lat, ostatnio lekko drgnęliśmy, ale że w całej Europie przez dekadę bardziej stoczyła się tylko Irlandia i Łotwa? No tego byśmy się raczej nie spodziewali. Tuż za nami znaleźli się zupełnie pogubieni Czesi (po pokoleniu Nedveda zostały już tylko zgliszcza) i Bułgarzy, którzy od 2004 roku nie grali na żadnej wielkiej imprezie. Dziesięć lat temu mieli w kadrze Berbatova i dwóch Petrovów. Dzisiaj ich najlepszym piłkarzem jest Ivelin Popov z Kubana Krasnodar.
Największy regres – Irlandia. Trochę ze względu na wysoki pułap w 2004 roku (16 miejsce, 2 lata po 1/8 finału na MŚ), ale głównie przez zmianę pokolenia (Duff, Given, Robbie Keane – to byli zawodnicy dużych klubów) i czynniki typu ręka Henry’ego, kiedy na oczach całego świata ukradziono im mundial w RPA. Łotwa też dziesięć lat temu była świeżo po ME w Portugalii, Marian Pahars grał w Premier League. Dzisiaj Skonto Ryga tonie w długach, a w kadrze są Steinbors, Visnakovs albo Zigajevs. To chyba wszystko wyjaśnia.
W rubryce z największym progresem raczej bez większych zaskoczeń. Wszyscy znamy te stereotypy na temat Armenii: 0:7 z Gruzją, w składzie Robert Arzumanian, a tymczasem oni już od sześciu lat ciągle prą do przodu. W eliminacjach do mistrzostw Europy w 2008 roku potrafili ograć Polskę i zremisować z Portugalią. Rok temu ograli Danię (4:0) i Czechów (2:1). Zremisowali też z Włochami (2:2). Gdyby nie błąd sędziego w meczu eliminacyjnym z Irlandią (niesłusznie usunął bramkarza Romana Berezovsky’ego w 26. minucie), być może awansowaliby na mundial. Długą drogę przebyła armeńska piłka, żeby znaleźć się w tym miejscu, w którym znajduje się teraz. A być może za chwilę będzie jeszcze wyżej.
36. lokata w rankingu FIFA. Przecież, gdyby zagrali teraz z nami, to byłby gwarantowany wpierdol.