Tylko trzy zespoły pierwszej ligi w tym sezonie jeszcze nie przegrały: Dolcan, który kolekcjonuje remisy (ma ich już sześć), liderująca Termalica i będący za jej plecami Stomil. Mirosław Jabłoński przyjechał latem do Olsztyna i z zespołem, który ubiegły sezon zakończył tuż nad strefą spadkową, osiąga świetne wyniki.
Dziś ekipa Jabłońskiego zawitała do Lubina. Z jednej strony anonimowi obcokrajowcy, jak Berezowskyj, Shibamura, Maczułenko czy Kowal i ludzie, którzy Ekstraklasę co najwyżej delikatnie liznęli, ale w większości nawet się do niej nie zbliżyli. Z drugiej – ekstraklasowi stali bywalcy. Czyli Piątek, Kwiek, Tosik, Cotra i inni. Zagłębie na papierze jest najmocniejsze w pierwszej lidze, znacznie mocniejsze niż Stomil, ale przecież tę wyższość trzeba potwierdzić też na boisku. I tutaj pojawił się problem…
Piotr Stokowiec znów musi tłumaczyć. Znów musi mówić, że jego zespół stracił punkty i znów musi podkreślać, jak bardzo zadowolony jest z gry. Tym razem o zadowoleniu nie opowiadał, natomiast zaznaczał , że w większości fragmentów wyglądało to bardzo dobrze. Delikatnie dziwi nas ta taktyka trenera Zagłębia, bo od samego początku sezonu… prawie w ogóle nie zwraca uwagi ma wyniki. Co chwila powtarza formułki o dobrej czy bardzo dobrej grze lubinian, a kolejne punkty uciekają. Po siedmiu meczach Zagłębie ma trzy zwycięstwa, dziesięć goli strzelonych i dziewięć straconych. Jedenaście oczek. Zdecydowanie bez szału jak na tak silny potencjał ludzki.
A ciężko wszystko to zrzucić na młody zespół, bo Stokowiec wciska do podstawowego składu tylko 22-letniego bramkarza i 19-letniego pomocnika. W Zagłębiu aż roi się od doświadczonych ludzi, do których dołączył też teraz Tosik – z całkiem niezłym debiutem, ale przy golu na 1:1 odpuścił krycie jednego z rywali (dogrywającego Kowalowi).
Stomil, który wciąż utrzymuje się na samej górze tabeli – ale do Termaliki traci już sześć punktów – to bardzo duża niespodzianka. Nie będziemy ukrywali: ciężko się dziś na ten zespół patrzyło. Przed przerwą kompletnie oddali pole rywalom, dopiero w drugiej połowie – gdy Zagłębie grało w dziesiątkę – mecz się wyrównał. Przede wszystkim olsztynianie znów pokazali świetnie zorganizowaną grę w obronie: przez siedem kolejek stracili tylko pięć goli. Ale jeśli chcą pomyśleć o czymś poważniejszym, to potrzebują więcej atutów z przodu.
Fot.FotoPyk