Nie ukrywamy, jesteśmy wielkimi fanami nowinek w futbolu. Goal-line technology, które uaktywniało się przy golach po strzałach z dystansu, „szprej” przy wolnych, do tego jeszcze te wszystkie taktyczne niuanse typu 3-5-2 na mistrzostwach świata. Lubimy iść z duchem czasu, ale jednak, mimo wszystko – za Widzewem nie nadążamy.
Wczoraj podopieczni Włodzimierza Tylaka rozegrali bowiem sparing z reprezentacją Polski U-18. Do gry zostało oddelegowanych czternastu zawodników. Rywal może i nie do końca poważny, ale jednak – to kadra Polski. Tymczasem zaglądamy na 90minut.pl…
W komentarzach ludzie wyjaśnili nam już, dlaczego bramkarz, który zszedł po godzinie gry wrócił na murawę w 78. minucie spotkania. Tak, tak, Maciej Krakowiak, bramkarz Widzewa, na ostatnie minuty meczu stał się Maciejem Krakowiakiem, obrońcą Widzewa. Okazało się (wierzymy komentującym na 90tce), że to próba powtórzenia manewru znanego z Ligi Mistrzów, gdy bohaterem stał się defensor z konieczności przesunięty między słupki. Tym razem Widzew – jak wiadomo po wyniku – potrzebował gola, więc postarał się wykonać odwrotny manewr, w którym golkiper odpowiadałby za zdobycie zwycięskiej bramki.
No dobra, o ile wpuszczenie golkipera między piłkarzy z pola w sparingu zawsze można odpowiednio „ubrać” – że ćwiczy grę nogami, że tak robili z bramkarzami w szkole w Szamotułach (np. z Fabiańskim) – o tyle numer z masażystą… Widzieliście kiedyś w poważnym kraju, aby nawet w meczu o przysłowiową pietruszkę, w absolutnie najmniej ważnej towarzyskiej gierce prawym obrońcą był gość, który masuje? Nie „masuje”, czyli ładuje strzały z dystansu z dużą siłą, tylko zawodowo ugniata mięśnie. Niebywałe, a w przypadku Widzewa to chichot losu – nawiązując do tabunów testowanych graczy – bo w przeciwieństwie do nich pan Łukasz Lewkiewicz nie może się poszczycić kompilacją zwodów na Youtube.
– Maser, dawaj na obieg.
Ale on wcześniej biegał tylko dookoła stołu, masując…
Ktoś stwierdził, że masażysta miał zwiększyć efektywność prawoskrzydłowego poprzez kojące masaże, w końcu grał za jego plecami, ale nie jesteśmy w stanie w to uwierzyć – dwadzieścia minut na boisku to za krótko, by myśleć o profesjonalnym wykonaniu zabiegu.
Zagadkowa innowacyjność Widzewa wciąż nie przestaje nas zaskakiwać.