Po czterdziestu pięciu minutach wszystko było już gotowe. Analiza ofensywy Napoli? Przywołanie sytuacji Insigne, który tak niesamowicie machnął się przy niezłym podaniu i świetnej sytuacji do strzału, że jego noga wciąż szybuje gdzieś w europejskiej przestrzeni powietrznej. Defensywa? Krycie przy golu dla Athletiku, które było klasycznym przykładem budowania autostrady dla rywali – szerokiej i gładkiej, wprost by załadować piłkę do bramki. Szanse w rewanżu? Bilbao to twierdza, bez żartów. Ogólny wniosek? Trzecia siła Serie A nie podjęła walki z czwartym zespołem hiszpańskiej La Liga.
Ale potem przypomniał się ten kolega.
Napoli zdobyło wyrównującego gola i nagle wszystkie już gotowe teksty o słabości ligi włoskiej przynajmniej na kilka dni poszły w kąt. Neapolitańczycy po trafieniu poszli bowiem za ciosem i tylko nadludzki refleks Gorki Iraizoza Moreno ratował Basków przed utratą kolejnych bramek. O ile w pierwszej połowie ataki Napoli przypominały o wszystkich “wielkich rozliczeniach” z włoskim futbolem, które czytaliśmy w ostatnich tygodniach, o tyle w drugiej, a szczególnie w ostatnich trzydziestu minutach, podopieczni Rafy Beniteza atakowali z werwą godną ich słynnego spikera. Fakt, czasami marnowali prościutkie sytuacje. Fakt, czasami kompletnie się gubili, zderzali, podawali za plecy czy przedłużali akcje wymagające strzału, ogółem jednak – Napoli pokazało, że jeszcze nie ma zamiaru się kłaść, pomimo fatalnej i przegranej pierwszej połowy.
1:1 to oczywiście słabiutki wynik, jeśli ma się przed sobą perspektywę podróży do Kraju Basków, ale pocieszające dla fanów drużyny z Neapolu jest właśnie pozbieranie się po golu, dynamika Mertensa czy Callejona oraz naturalnie Higuain, który po raz kolejny nie zawiódł. Oczywiście, szanse na awans są… Ujmijmy to tak – w Bilbao wygrać nie jest lekko, w ostatnim sezonie udało się to dwóm zespołom z całej La Liga.
***
Arsenal zremisował bezbramkowo z Besiktasem. Demba Ba tymczasem… Demba Ba zrobił to.
***
Dobry wynik (3:2) przed rewanżem ma Bayer Leverkusen, ale Roger Schmidt będzie miał sporo uwag do swoich obrońców. Przede wszystkim za postawę przy stałych fragmentach gry, bo w ten sposób Aptekarze stracili – i to w ciągu czterech minut – dwie bramki. Tempo? Dość szalone – już po kwadransie było 2:1 dla Kopenhagi, a po pół godzinie gry 2:2. Podobała nam się zwłaszcza gra Bayeru do przodu. Boenisch znów pokazywał, że znacznie więcej z niego pożytku w ofensywnie, ale dobrze współpracował ze sobą głównie tercet Son (22 lata)-Calhanoglu (20)-Bellarabi (24) za plecami Kesslinga.
Piszemy o tej trójce w drugiej linii, bo przyciąga uwagę ich wiek i to, że dwóch ostatnich jest w tym zespole nowych. Bellarabi, który wcześniej miał kontuzję i teraz wrócił z wypożyczenia, strzelił gola, a Calhanoglu – objawienie Bundesligi, które odmówiło Bayernowi i przyszło za 15 mln euro – zaliczył dwie asysty. Z ławki podnosili się natomiast 18-letni Jedvaj i Brandt, do tego ściągnięty latem Drmić z rocznika 92, który już w Niemczech zdążył się pokazać. Nos nam podpowiada, że Leverkusen w tym sezonie mocno zaskoczy.
***
W pozostałych dwóch meczach – zgodnie z przewidywaniami. Salzburg puknął 2:1 Malmo, z kolei Steaua pokonała 1:0 Łudogorec. Tyle Ligi Mistrzów na dziś, zapraszamy jutro. Przed nami między innymi mecz Celtiku…