– Skorża kojarzy się w Poznaniu z tym, że prowadził Legię i był w ten klub emocjonalnie zaangażowany. I to czyni go w Poznaniu daniem ciężkostrawnym. Czy będzie lekiem na całe zło? Czy obudzi wściekłość piłkarzy? Nie sądzę – mówi Krzysztof “Grabaż” Grabowski, wokalista zespołu “Strachy na Lachy” i zadeklarowany kibic Lecha, z którym rozmawiamy o ostatnich zamieszaniach wokół Kolejorza.
Dziś na ławce Lecha Chrobak zamiast Rumaka. Poszły w tym tygodniu szampany?
– Najlepiej było go otworzyć w poprzednim sezonie, zaraz po Żalgirisie. Teraz już jakoś chłodniej na to patrzę. Rumak nie jest złym trenerem, ale to się musiało tak skończyć, bo po pierwsze facet jest za młody, po drugie – ma za mało doświadczenia. Zapamiętam go jako gościa, który przegrywał nam najważniejsze mecze. Dla mnie, jako kibica, najważniejsze są emocje. A jak ktoś mi przez trzy lata w kluczowych momentach te emocje zabiera, to nie jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. To nie jest Górnik Łęczna albo Polonia Bytom, przy całym szacunku dla tych klubów. To Lech Poznań. Przy takim budżecie i wsparciu całego regionu nie możesz sobie pozwolić, żeby parę razy w roku śmiała się z ciebie cała Polska. Te wyprawy na Islandię, do Estonii, porażki na Litwie to był dramat, totalna żałość.
Nie za długo to wszystko trwało? Rumak ciągle uciekał spod topora.
– Idea, żeby dać trenerowi trochę zaufania nie jest zła. Tego w piłce brakuje, trzeba to chwalić. Ale jeżeli decydujesz się na taką strategię i widzisz, że rok w rok jest tak samo, to musi cię najść refleksja, że coś jest nie tak. 3 sezon i te same błędy, dalej nie widać ręki trenera. To że radził sobie w lidze? Poziom ekstraklasy jest haniebny. Jak oglądałem pucharowy mecz z Miedzią Legnica, to łapałem się za głowę. Olimpia Grudziądz – ten sam koszmar Zastanawiasz się: kurwa, o co tu chodzi. Chciałbyś widzieć na boisku profesjonalistów, a widzisz gości bez charakterów. Oglądam piłkę 40 lat i od razu czuję, kiedy w drużynie jest chemia, a kiedy jej nie ma. Tutaj jej nie było. Kiedy Lech za Rumaka pierwszy strzelał gola, to najczęściej wygrywał spokojnie. Ale jak tylko tracił bramkę, najczęściej we frajerskich okolicznościach, to nagle nie było wojownika, który by znalazł wiatru w żagle. Nie widziałem tu Roya Keana. Nie było wojny. W każdej drużynie powinno być kilku wariatów.
Co pomyślałeś, jak usunięto z drużyny Murawskiego i Ślusarskiego?
– Żałość przeokropna. Cała Polska śmiała się, że trener zaprosił zawodników na imieniny, a potem w czasie tychże, wyrzucił dwóch facetów, którzy mieli w zespole najwięcej do powiedzenia. To była klasyczna, wroniecka chamówa… Rozstać się trzeba umieć z klasą. A Leśni niczego się nie nauczyli z rozstań z Piotrkiem Reissem i Bartkiem Bosackim. Nie mam szacunku dla kogoś, kto nie odczuwa wstydu.
Bosacki ostatnio też wbija kij w szprychy. Powiedział np., że Rumak zasłużył na zwolnienie butą i arogancją w stosunku mediów.
– To akurat w ogóle mi nie przeszkadzało. Media to media. Byłem dziennikarzem, więc wiem.. Dziennikarze są jak rozkapryszone panienki, jednego dnia widzą w Rumaku powiew świeżości, potencjalnego zbawcę polskiej piłki, a drugiego strącają go w przepaść. Żaden normalny facet nie popada w takie skrajności. Jak ktoś chce zobaczyć u Rumaka butę, to ją zobaczy. Może nawet sobie wmówić, że on wierszem mówi. Mnie to nie rusza. Każdy trener wie więcej o trenowaniu niż jakikolwiek dziennikarz. Rumak przed mediami był pewnym siebie. Czy to arogancja ? Nie wydaje mi się. Komuś się pomylił futbol z dyplomacją. To, że prowadził podjazdowe wojenki z Legią, wbijał im szpile, narzekał na terminarz itd. też mi nie przeszkadzało. Nowoczesny trener gra na wielu frontach. Dzięki temu, te emocje przed meczami z Legią, były większe niż zwykle.
Legia odjechała Lechowi. Gdzie widzisz główne błędy?
– Odjechała, bo pewne sprawy w Legii są lepsze i na dużo wyższym poziomie niż w Lechu. Trenerzy Legii byli po prostu dojrzalsi, chytrzejsi i bardziej przebiegli. Dlatego nas ogrywali. Na boisku nie widziałem przepaści między Lechem a Legią, a na końcu oni zawsze, niestety, byli górą…. My mówiliśmy: ale ten Lech ładnie gra w piłkę, ale to oni strzelali bramki. To różni doświadczonego trenera od szkoleniowca na dorobku.
Przed sezonem Lech zremisował z oldbojami, gdzie grał m.in. Piotr Reiss. Już wtedy niczego dobrego to nie zwiastowało.
– Spójrz na tych oldbojów. Przypomnij sobie, jakim piłkarzem był Świerczewski, nie brał jeńców. W nowoczesnym sporcie nie poradzisz sobie bez odpowiedniego mentalu, bez odpowiedniego nastawienia. W ich braku upatruję głównej przyczyny rumakowego niepowodzenia. Nie zdołał do nich dotrzeć, nie potrafił im uświadomić o co i dla kogo grają. Tacy Lovrencics czy Hamalainen sroce spod ogona nie wypadli. Ale mentalnie są dramatyczni. Oni chcą, ale nie mogą. Tu musi przyjść gość, który ich ogarnie, obudzi w nich bestię i da im pewność siebie i swoich umiejętności.
No to przyszedł Chrobak. W Internecie chodzą memy, że wygląda jak Paździoch z Kiepskich.
– Sir Alexowi roli Bonda też nikt nie proponował… W sprawie Chrobaka odmawiam komentarza. Wszyscy dookoła mówią o Skorży, a jego tutaj nikt nie chce. Trudno mu będzie. To nie jest zresztą typ, który przyjmie na klatę nieprzychylny ryk trybun i sobie z nim poradzi. Skorża kojarzy się w Poznaniu z tym, że prowadził Legię i był w ten klub emocjonalnie zaangażowany. I to czyni go w Poznaniu daniem ciężkostrawnym. Czy będzie lekiem na całe zło? Czy obudzi wściekłość piłkarzy? Nie sądzę. Ostatnio na Facebooku pojawił się tekst Michała Lipczyńskiego, w którym domaga się wprost: dajcie nam Michniewicza. Jego argumentacja do mnie przemawia. Akurat temu trenerowi jest z Lechem najbliżej. Ludzie w Poznaniu go lubią i szanują. Chociaż ja osobiście najbardziej tęsknię za Smudą. Miał gorszych piłkarzy, a grali jak z nut. Rumak to był, niestety, o jeden most za wcześnie.
Rozmawiał Paweł Grabowski