Reklama

Legia uwalona. Duch sportu brutalnie zgwałcony

redakcja

Autor:redakcja

14 sierpnia 2014, 15:12 • 3 min czytania 0 komentarzy

Trwało to długo, bardzo długo, bo jak już informowaliśmy: wynajęta przez Legię szwajcarska kancelaria przygotowała bardzo mocne odwołanie od pierwszej decyzji UEFA, dające wiele alternatywnych rozwiązań, jak sprawę zakończyć, bez wyrzucania Legii z eliminacji Ligi Mistrzów. Mądre głowy w Nyonie myślały i myślały, co z tym fantem zrobić, a na koniec nie zrobiły nic – to znaczy, utrzymano walkower, wychodząc najwyraźniej z założenia, że tak najwygodniej i że w ten sposób sama UEFA się nie ośmieszy, wydając sprzeczne decyzje. I nie powstanie bałagan. Wszyscy zadowoleni, poza Polakami, ale kto by się Polakami przejmował?

Legia uwalona. Duch sportu brutalnie zgwałcony

W rzeczywistości – zgwałcono ducha sportu. Brutalnie, na tylnym siedzeniu samochodu zgwałcono ducha sportu. I teraz ten gwałt trzeba zgłosić do CAS, co się oczywiście stanie. UEFA mogła wszystko, miała wyjścia awaryjne, by wydać najbardziej sprawiedliwy wynik, ale postanowiła kopnąć nas wszystkich w dupę. Legia dała jej jak na dłoni paragrafy, na które można się powołać. Ale nie, najlepiej udawać, że takich paragrafów nie ma i ślepo powoływać się na jedno zdanie. Dobrze dzisiaj powiedział w „Przeglądzie Sportowym” Henning Berg: – Przepis, według którego nas ukarano, nie został stworzony dla tego typu przypadku. Trzeba spojrzeć na sprawę z szerszej perspektywy, aby zobaczyć prawdziwy obraz.

Komisja Odwoławcza pismem Legii została przygwożdżona na tyle, że nie była w stanie oddalić odwołania Legii w godzinę, dwie czy trzy. Ale jako że jest to państwo w państwie – koniec końców machnęła ręką i zrobiła co chciała. Czy ma to wielkie znaczenie? Niespecjalnie. To znaczy można było naiwnie myśleć o sprawiedliwości już teraz, ale klub od początku uznał, że szanse są iluzoryczne, dopiero przed Trybunałem w Lozannie zacznie się prawdziwa batalia. Tam też zostaną wyszczególnione wszelkie błędy proceduralne UEFA, które do tej pory omijano, aby nie zaogniać sytuacji.

O ile w UEFA szanse na zmianę decyzji wynosiły może 20 procent, tak w CAS będą pewnie o jakieś kolejne 20 procent większe. Czyli na ten moment: piłkarze wracają na boisko i szykują się do dwumeczu z Aktobe, a prawnicy wracają do gabinetów i szykują się do meczu z UEFA przed niezależnym sądem.

Nie zmienia to faktu, że prawdopodobnie oglądamy właśnie najbardziej frajerskie odpadnięcie z eliminacji Ligi Mistrzów w historii naszych wszystkich podejść. W ciągu pół roku zostać ukaranym dwoma walkowerami (jeden w ekstraklasie, drugi w europejskich pucharach), to jest jednak dość rzadka „sztuka”. Jednakże cała ta historia… zapewne w pewien sposób skonsoliduje tak klub, jak i jego kibiców. Bo nic tak nie jednoczy jak poczucie krzywdy i wspólny wróg. Nawet jeśli u podłoża klęski był własny, idiotyczny błąd.

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...