Reklama

Znowu sześć goli w meczu Miedzi – tym razem prawdziwy rollercoaster

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

10 sierpnia 2014, 15:30 • 3 min czytania 0 komentarzy

Środek wakacji, niedziela, godz. 12:30. Ktoś powiedziałby, że pogoda nie sprzyja do gry, a ona nie sprzyja nawet do krótkich spacerów. Pewnie gdyby nie taka konieczność, nikt nie zebrałby się nawet na organizowaną na Legii konferencję prasową. A oni – po jedenastu chłopa z każdej strony – wybiegli na boisko i biegali jak szaleni. Przy okazji zafundowali nam wielką furę emocji.

Znowu sześć goli w meczu Miedzi – tym razem prawdziwy rollercoaster

Miedź Legnica – GKS Katowice. Maciek Kmita napisał dziś na Twitterze, że siadamy przed telewizorem i zapuszczamy wąsy, momentalnie się poprawiając na: zapinamy pasy. W sumie to my ten mecz też traktowaliśmy w takich kategoriach – że skoro już się podnieśliśmy, ale na nic więcej nie mamy siły, to odpalimy pierwszą ligę. Tak, żeby zorientować się, co tam u trenera Stawowego i jego tiki-taki. Mieliśmy spoglądać jednym okiem, bardziej skupić się na słuchaniu komentarza, a daliśmy się wciągnąć po uszy.

2:0 dla Miedzi – z takim wynikiem piłkarze wrócili na drugą połowę. Że nic w tym nadzwyczajnego? No tak, ale wtedy rozpoczął się kompletny ping-pong. Gol rezerwowego Pitrego na 2:1, czerwona kartka dla Zgarny i rzut karny, gol Goncerza z jedenastki na 2:2, czerwona kartka dla Pielorza, Feruga z wolnego w poprzeczkę, gol Lenkiewicza na 3:2 dla Miedzi, czerwona kartka dla Jurkowskiego i rzut karny (raczej niesłuszny), gol Garucha z jedenastki na 4:2.

I to wszystko – uwaga, uwaga – w trzynaście minut! Niezły rollercoaster, co?

Kawał naprawdę niezłej piłki zaserwowano dziś nam w Legnicy. Widzieliśmy tę furę emocji, ale też bardzo duże zaangażowanie, wysoko zakładany przez kilku zawodników pressing. Widzieliśmy też Łobodzińskiego, który po raz kolejny pokazuje, że w połowie klubów Ekstraklasy byłby czołową postacią. 31 lat na karu, przez całe życie właściwie w roli skrzydłowego, a u Stawowego – na papierze jako napastnik. Efekt? Znakomity, ale głównie dlatego, że potrafił zejść do boku i kapitalnie dwa razy dograć. Może on tę Miedź w końcu pociągnie za uszy do góry? Na razie nie do końca ogarniamy, co się dzieje, bo w dwóch meczach zespołu z Legnicy padło 12 goli. Chyba zostaje póki co oglądanie wyniku wyzwania rzuconego przez piłkarzy kibicom: jeśli do pierwszego spotkania kupicie ponad 1000 karnetów, zatańczymy Harlem Shake. Kibice kupili. Piłkarze też zatańczyli.

Reklama

Po dwóch kolejkach tylko Termalica i Zagłębie mają komplet punktów. Tylko one nie straciły jeszcze goli. Na wyjeździe w Niecieczy kawał dobrej roboty wykonał Łukasz Sapela, który dwoił się i troił w bramce Grudziądza, ale ostatecznie – on też nie dał rady. Piłkarze Mandrysza tym razem zdecydowanie skromniej, bo jedynie 1:0, jednak ten bilans 7:0 w 180 minut wciąż robi wrażenie. W takim samym stosunku, tylko że w Chojnicach, wygrywa Zagłębie. Gol przekomiczny: obrońca Chojniczanki, mając ok. 30 metrów przewagi nad rywalem, stracił w powietrzu piłkę, przed polem karnym zatrzymał go bramkarz i do pustej siatki dobił Błąd.

Inny ze spadkowiczów, Widzew wciąż nie potrafi wygrać. Dwa mecze, jeden punkt i przedostatnie miejsce w tabeli. I nie wiadomo, czy będzie lepiej. Tym bardziej, że trener Tylak na spotkanie u siebie z Dolcanem posadził na ławce Kasprzaka, by zrobić miejsce w pomocy bardziej defensywnemu Mrozińskiemu, bo „rywal ma groźną trójkę z przodu”. To Widzew miał atakować Ekstraklasę czy bronić się przed Dolcanem?

Fot.FotoPyk

Najnowsze

Anglia

Trener Chelsea tonuje euforyczne nastroje. “Nie jesteśmy w wyścigu o tytuł mistrzowski”

Arek Dobruchowski
1
Trener Chelsea tonuje euforyczne nastroje. “Nie jesteśmy w wyścigu o tytuł mistrzowski”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...