Świetna passa Wisły Puławy w Pucharze Polski trwa w najlepsze. Rozpędzony drugoligowiec ani myśli się potknąć. Trzy dotychczas rozegrane fazy przeszli w iście imponującym stylu, bo bez straty gola, bez pomocy sędziów i bez żadnych kontuzji. Szkopuł jednak w tym, że również bez konieczności wyjścia na boisko. Tak, to niby szczegół, ale dość istotny z perspektywy sportowej rywalizacji. Drugoligowiec znalazł się w 1/16 turnieju tysiąca drużyn dzięki – kolejno – walkowerowi z Wartą Poznań, wolnemu losowi oraz walkowerowi z Kolejarzem Stróże.
W taki oto sprytny i – można powiedzieć – błyskawiczny sposób puławianie wykręcili najlepszy w 91-letniej historii klubu wynik, jeśli chodzi o rozgrywki Pucharu Polski. Co dalej? W następnym etapie dolosowywanych będzie 16 drużyn ekstraklasowych, czyli z perspektywy kibica prawdziwa gratka, ponieważ Wiśle – jako klubowi niżej sklasyfikowanemu – przypadnie rola gospodarza.
Tyle że również i w tej kwestii trafiamy na pewien szczegół, który robi różnicę.
Otóż na wniosek tamtejszej policji, Wisła nie otrzymała zgody na przeprowadzanie imprez masowych. Problem jednak w tym, że kością niezgody jest 4,5-tysięczny stadion oddany do użytku w 2011 roku, który w kompleksie z hotelem i aquaparkiem kosztował – bagatela – 46 milionów złotych. Z publicznych pieniędzy, rzecz jasna… O co tu chodzi? Nas nie pytajcie, przez trzy poprzednie sezony wszystko było cacy, natomiast problemy z policją zaczęły się dopiero niedawno. Przy okazji warto odnotować, że jedyne zmiany dokonane na nowym obiekcie to te wskazane przez pana komendanta…
Największy w historii sukces bez choćby minuty spędzonej na boisku. Najważniejsze chwile dla kibiców bez imprezy masowej. Ogromne szczęście – w turnieju, równie duże nieszczęście – przy organizacji. Cóż, taki mamy klimat…
Fot.mosir.pulawy.pl