Na tym etapie nie ma już słabych drużyn – ulubiona wymówka wielu trenerów, z której szydziliśmy wiele razy. Ale w tej kolejce kwalifikacji Ligi Mistrzów miała rację bytu. Tak jak w poprzedniej rundzie przeszli niemal sami rozstawieni, tak teraz rozwiązał się worek z niespodziankami. Blisko połowa dzisiejszych starć zakończyła się mniej lub bardziej sensacyjnymi wynikami. Właściwie śmiało można by zorganizować konkurs na to, który rezultat był dziś najbardziej zaskakujący. Macie typy? My też. Jedno zdanie: “Giki” usadza Zenit.
Ile się nasłuchaliśmy jak to liga cypryjska jest w kryzysie. No i ile naoglądaliśmy się, że faktycznie tak jest, skoro trwa masowy piłkarski exodus z Wyspy Afrodyty, a AEL bierze Gikiewicza świeżo po pobycie w Kazachstanie, gdzie ten nie strzelił żadnej bramki. Więcej: wicemistrz Cypru na Polaku kładzie odpowiedzialność za strzelanie bramek w meczu z Zenitem, który w poprzednim sezonie wyszedł z grupy Ligi Mistrzów. I, oczywiście, co najśmieszniejsze, a także najbardziej budujące, “Giki” temu zadaniu sprostał! Strzelił na 1:0, zrobił gola w meczu, którego prędko tam nie zapomną. Niepojęte. Łukasz Gikiewicz kontra Hulk, Witsel, Danny, Garay, wychodzący z tego pojedynku zwycięsko.
Sporo problemów narobili mistrzowie krajów, którzy zwykle uwielbiali gościć polskie drużyny. Kazachowie i Azerowie wpadli tym razem, odpowiednio, na Rumunów i Austriaków. W obu przypadkach większość spodziewała się łatwych zwycięstw gości, ale pewnie nie my. Polacy doskonale powinni wiedzieć, jak trudny to teren, a dziś wiedzą o tym również inne nacje. Łukasz Szukała może się cieszyć, 2:2 na wyjeździe z Aktobe to dobry wynik, ale trzeba pamiętać, że gospodarze grali fajną piłkę i postraszyli Steauę.
Tak samo jak Karabach, który chyba jednak zasłużenie wygrał z Salzburgiem. Mistrz Austrii odpowiedział bramką niezawodnego Soriano, ale ogółem? Gospodarze prezentowali się lepiej, szczególnie w pierwszej połowie. Niestety dla nich walkę o miano frajera dnia podjął kapitan Karabachu, który w zupełnie niegroźnej sytuacji zrobił rękę, w rezultacie czerwoną kartkę i pozbawił swój zespół przewagi. Tak, Azerowie mieli 1:0 i jednego gracza więcej, na własne życzenie szybko się tych atutów wyzbyli. Ale i tak wygrali, a kibice mogli zaintonować bach, bach, Karabach.
Nie ma dobrej passy w tym sezonie izraelska piłka. To nawet nie rundy play-off, a już dwa zespoły tamtejszej ligi wypadły z gry w LE. Do Hapoelu Beer-Sheva i Hapoelu Tel Awiw być może dołączy i Maccabi Tel Awiw, które miało powieźć Maribor, ale póki co samo jest na tarczy. 1:0 dla Słoweńców u siebie to w kontekście dwumeczu bardzo dobry wynik. Warto też wspomnieć, że Finowie z HJK solidnie nastraszyli APOEL, ale goście ostatecznie zrobili to, co chcieli, czyli wywieźli 2:2, stawiające ich w roli faworyta przed rewanżem.
Dalej pełen pat w rywalizacji Ludogorca z Partizanem, a przypomnijmy: odpadły już wszystkie pozostałe Serbskie i Bułgarskie drużyny. Ta rywalizacja choćby z tego powodu ma większy smaczek. Dziś 0:0 w Bułgarii. Podobny impas w starciach Dnipro z Kopenhagą, a także Liege i PAO.
Co jeszcze w grupie niemistrzowskiej? Ano chociażby Feyenoord zbierający bęcki od Besiktasu. Wyczytaliśmy statystykę, iż pierwszy raz od niepamiętnych czasów holenderski zespół wystawił pierwszą jedenastkę w pełni złożoną z Holendrów. Na wiele to się jednak jak widać nie stało, droższa kadra Turków wygrała z młodzieżą.
Mecze środowe:
Aktobe (Kazachstan) – Steaua (Rumunia) 2:2
Karabach (Azerbejdżan) – Salzburg (Austria) 2:1
AEL Limassol (Cypr) – Zenit (Rosja) 1:0
Dnipro (Ukraina) – Kopenhaga (Dania) 0:0
HJK (Finlandia) – APOEL (Cypr) 2:2
Grasshoppers (Szwajcaria) – Lille (Francja) 0:2
Feyenoord (Holandia) – Besiktas (Turcja) 1:2
Ludogorec (Bułgaria) – Partizan (Serbia) 0:0
Standard Liege (Belgia) – Panathinaikos (Grecja) 0:0
AaB (Dania) – Dinamo Zagrzeb (Chorwacja) 0:1
Maribor (Słowenia) – Maccabi Tel Awiw 1:0
Mecze wtorkowe:
Debreczyn (Węgry) – Bate (Białoruś) 1:0
Slovan (Słowacja) – Sheriff (Mołdawia) 2:1
Sparta (Czechy) – Malmo FF (Szwecja) 4:2