Reklama

Ostatnia inwazja na Rio – naprawdę nie jesteśmy w Buenos? [GALERIA]

redakcja

Autor:redakcja

13 lipca 2014, 01:56 • 3 min czytania 0 komentarzy

Do godzin popołudniowych policja w Rio nie musiała narzekać. Argentyńczycy, którzy przeprowadzają kolejną inwazję na najpiękniejsze miasto Ameryki Południowej, nie dają powodów do interwencji. Nie szukają guza, nie uczestniczą w rozróbach, jedynie prowokują swoimi kolejnymi przyśpiewkami przygotowanymi specjalnie na mundial. Koło 14.00 Rio jest jeszcze względnie spokojne. Przy plaży można spotkać Finów z flagą swojego kraju i napisem maybe some time lub Meksykanów z koszulkami no era penal (nie było karnego), ale to wszystko cisza przed burzą. Po oficjalnym pogrzebie reprezentacji Brazylii miasto zostanie już zupełnie przejęte przez Argentyńczyków.

Ostatnia inwazja na Rio – naprawdę nie jesteśmy w Buenos? [GALERIA]

W Rio jedno nie zmienia się od początku mistrzostw. Jeżeli chcesz obejrzeć mecz selecao w barze na siedząco, to nawet przy okazji tak upokarzającego meczu jak dzisiejszy szukaj miejsca dwie godziny wcześniej. O 16.00 zajęta jest cała Ipanema i cała Copacabana. To ostatni moment, kiedy ci, którym jeszcze nie wstyd za swoją kadrę, wyruszają podczas tych mistrzostw na ulice. Kilkukilometrowy spacer i jest. W końcu udaje się znaleźć knajpkę ze stolikiem, który jakimś cudem właśnie się zwalnia. A w środku atmosfera jak na meczach reprezentacji Polski. Pełna szydera niemal przy każdej akcji. Dziś obrywa już każdy. Nawet David Luiz. Wrzask, gwizdy, piski, twarze schowane w dłoniach.

Holanda, Holanda – śpiewa 20-paroletni grubas rozglądając się dookoła, jakby na siłę chciał szukać kogoś, kto z nim podyskutuje. Kiedy ktoś łapie z nim dłuższy kontakt wzrokowy, zaczyna tłumaczyć. – Chyba lepiej, żeby przegrali. Może wtedy coś się zmieni. To są Brazylijczycy?! – emocjonuje się, a jego starszy kolega z drugiego końca stołu nawet po drugim golu Holendrów nie może się pogodzić z obecnym stanem rzeczy. Albo nie oglądał poprzednich meczów reprezentacji, albo twierdzi, że tę beznadziejną drużynę stać na coś więcej niż półfinał. Kiedy opuści bar przy Ipanemie i ruszy kilkaset metrów w kierunku Copacabany zapewne usłyszy nową piosenkę.

Co ci jest Brazylio? Dalej czekacie?

Reklama

Co ci jest Brazylio? W faweli wszyscy płaczą.

Mijają lata, a ty cały czas pamiętasz o mundialu z 1950.

Wszyscy się boją, że znów się wydarzy.

Bo Messi założył już koronę!

I magia jego lewej nogi zachwyca!

Na domiar złego wciąż pamiętasz o Maradonie!

Reklama

Wiem, że cię boli, jaka szkoda, ale te mistrzostwa są Argentyny.

Do godzin porannych można ich spotkać głównie przy sambodromie w dzielnicy Lapa lub kilku innych campingach. Przyjechało ich ponad 100 tysięcy, śpią w vanach, ale 30-godzinna podróż nikogo nie przeraża i z godziny na godzinę pojawia się ich coraz więcej, a mieszkańcy Rio zadają sobie pytanie: jesteśmy u siebie czy w Buenos Aires? Ze straganów zniknęły koszulki Neymara i Ronaldinho. Teraz wszędzie króluje Messi i papież Franciszek, a barman w knajpce serwującej świeżo wyciskane soki, by napędzić sobie klientów, śpiewa po portugalsku, że Messi jest lepszy od Neymara i… każdy Brazylijczyk jutro będzie Argentyńczykiem.

Rio oficjalnie zostało przejęte. Przynajmniej na kilkanaście godzin.

IMG_1507

IMG_1502

IMG_1501

IMG_1500

IMG_1499

IMG_1498

IMG_1497

IMG_1496

IMG_1508

IMG_1509

IMG_1510

IMG_1483

IMG_1487

IMG_1486

IMG_1485

IMG_1484

IMG_1488

IMG_1489

IMG_1490

IMG_1491

IMG_1495

IMG_1494

IMG_1493

IMG_1492

Image and video hosting by TinyPic


Najnowsze

Hiszpania

Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Patryk Stec
2
Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Komentarze

0 komentarzy

Loading...