Olkiewicz: Ratujcie te mistrzostwa, macie cztery szanse

redakcja

Autor:redakcja

08 lipca 2014, 11:37 • 3 min czytania

Ileż niespodzianek, ileż zaskoczeń, jakie szokujące rozstrzygnięcia. Wszyscy byliśmy tacy zadziwieni, że odpadają Włosi, że dalej gra Kostaryka, że Grecja wykolegowała Wybrzeże Kości Słoniowej, a koniec końców okazało się, że skład półfinałów wytypował prawidłowo co drugi niedzielny fan futbolu i co trzeci ekspert. Zaskoczenia skończyły się w 1/8 finału, chyba że weźmiemy pod uwagę też styl poszczególnych drużyn, wtedy można wliczyć jeszcze ćwierćfinałową męczarnię Holandii.

Olkiewicz: Ratujcie te mistrzostwa, macie cztery szanse
Reklama

Styl? Gdyby nie ten emocjonujący i dramatyczny bój „Oranje” ćwierćfinały zapomniałbym już dziś. Wszyscy nastawialiśmy się już od pierwszych dni mistrzostw – skoro Holandia potrafi na start zatańczyć z Hiszpanią w taki sposób, skoro potęgi wykładają się na bananach z Kostaryki, skoro zwycięzcy grup grają ładnie, ofensywnie i bez kalkulacji – co też zacznie się dziać w wewnętrznych meczach najlepszej ósemki? Co stanie się, gdy te potęgi wreszcie wejdą na siebie, gdy olśniewająca Kolumbia wpadnie na Brazylijczyków z Neymarem, gdy francuskie zjednoczenie ponad podziałami stawi czoła Niemcom?

Dupa. Nic się nie stanie. Ćwierćfinały zawiodły na całej linii, a ich jedynym naprawdę fajnym momentem była batalia kostarykańsko-holenderska, śmiem twierdzić, że właśnie z uwagi na różnicę klas obu zespołów. Dzięki niej mecz jakoś się oglądało, szczególnie w końcówce, tak jak ciekawe były wcześniejsze starcia Niemców z Algierią czy Argentyny ze Szwajcarią. To wszystko składa się na dość pesymistyczny obraz nadchodzących półfinałów. Inna sprawa, że ci, którzy zachwycali najmocniej, ostatnie cztery mecze będą oglądali już w domach. James Rodriguez i jego Kolumbia, Meksyk z Ochoą, Chilijczycy, nawet Francuzi czy Belgowie, którzy już nabierali prędkości, by spotkać się z „drużynami turniejowymi”.

Reklama

Tak uczciwie – w półfinałach mamy Argentyńczyków, których przez całą fazę grupową przepchnął Messi, a którzy w kolejnych 210 minutach strzelili dwa gole ze słabszymi rywalami. Mamy Niemców, którzy przechodzili przez mękę z Ghaną oraz Algierią, a z dziesięciu zdobytych w turnieju goli, cztery wcisnęli już w pierwszym meczu? Holendrzy, ratujący awans w 1/8 i ćwierćfinale dopiero w ostatnich sekundach, a potem w karnych, a na deser Brazylijczycy, z atakiem śmierci Jo-Fred.

Mam wrażenie, że wszyscy czterej półfinaliści do tej fazy turnieju nie wpadli, jak do saloonu z rewolwerem, ale doczłapali się, doturlali siłą rozpędu z grup, często z pomocą sędziowskich wpadek i gaf, albo kilkusekundowym błyskiem którejś z gwiazd. Do końca 1/8 finału mistrzostwa były jak wspaniały sen, a okazało się, że trzy pierwsze ćwierćfinały przyćmiły wcześniejsze kilkadziesiąt kapitalnych widowisk. Dlatego siadam dzisiaj do półfinałów z ograniczonym zaufaniem. Te mistrzostwa miały przebić Francję ’98. Te mistrzostwa miały nas wszystkich oczarować i zostawić z rozdziawionymi gębami na długie miesiące, a może i lata. Fatalne wrażenie z ćwierćfinałów da się zamazać, pod warunkiem, że w ostatnich czterech meczach będzie ogień.

Tylko czy czterech wyjadaczy stać jeszcze na ogień, który dawała nam Kolumbia czy Kostaryka?

JAKUB OLKIEWICZ

Najnowsze

Anglia

Maresca potwierdza. Zawodnicy Chelsea wracają po kontuzjach

Braian Wilma
0
Maresca potwierdza. Zawodnicy Chelsea wracają po kontuzjach
Reklama

Felietony i blogi

Reklama
Reklama