Reklama

Jazdy po Scolarim ciąg dalszy, narkoman Jardel opowiada o nałogu – o czym pisze brazylijska prasa?

redakcja

Autor:redakcja

02 lipca 2014, 15:29 • 4 min czytania 0 komentarzy

Plotkarską prasę zdominował Julio Cesar. „Nasz bohater” występuje niemal na wszystkich okładkach magazynów typu i nie reklamuje tylko gazet z dietami, które stają się tu tak popularne, jak niegdyś w USA. Pojawiła się też dobra koniunktura na sprzedaż komiksów. Szczególnie tych o przygodach Niewiarygodnego Hulka. – Schodzi dużo lepiej niż przed mistrzostwami. Trzeba to wykorzystać – potwierdzi każdy kioskarz. Wykorzystać trzeba też delikatne potknięcie Argentyny, która w 1986 roku potrzebowała ręki Boga, a w 2014 uratowała ich poprzeczka Boga. Takie mecze hermanos to dla Brazylijczyków woda na młyn.

Jazdy po Scolarim ciąg dalszy, narkoman Jardel opowiada o nałogu – o czym pisze brazylijska prasa?

Wodą na młyn są też same mistrzostwa, które przeszły wszelkie oczekiwania. Eduardo Tironi z „Lance” zwraca uwagę, że poziom jest tak wysoki, iż nie da się wybrać jednej drużyny, która nadawałaby ton całym rozgrywkom. – Mieliśmy już Węgry w 1954 roku, Brazylię w 1970, Holandię w 1974, Brazylię w 1982 lub nawet Danię w 1986. Wszystkie te drużyny na zawsze pozostaną w futbolowej pamięci za swoje wyczyny, mimo że nie sięgnęły po tytuł. Mistrzostwa 2014 będą natomiast wspominane ze względu na emocje, średnią goli i olbrzymi poziom większości meczów – pisze Tironi i dodaje: – W 1990, 1994, 2002 i 2006 też nie było drużyn, która sprawiłyby wielką sensację. Różnica jest jednak taka, że poziomu z tamtych turniejów nie da się porównać z tym, co oglądamy w tym roku na brazylijskich murawach.

Tym większa presja ciąży na Luizie Felipe Scolarim, który rozbudził wielkie nadzieje przed mundialem, a teraz – uginając się pod wymaganiami narodu – powoli zmienia się w „starego Scolariego” szukającego wrogów, gdzie tylko się da. Szczególnie wśród mediów, które pewnie coraz częściej będą przypominać trzy cytaty:

Felipao: Nie ma presji, by Brazylia została mistrzem. Brazylia zostanie mistrzem. Gdybym nie wierzył, że możemy wygrać, nie prowadziłbym tej reprezentacji, tylko zostałbym w domu. Wierzę na sto procent, że zdobędziemy mistrzostwo.

Reklama

Jose Maria Marin (prezes federacji): Tylko katastrofa pozbawiłaby nas tytułu.

Carlos Alberto Parreira (asystent Felipao): Położyliśmy już rękę na pucharze. Mistrz przyjechał.

– Felipao myśli, że problemy reprezentacji to nie jego wina. Tak bardzo jest o tym przekonany, że utrzymuje taktykę z pierwszego meczu. Wydaje się jedynym Brazylijczykiem, który nie dostrzega problemów na środku pola. A nawet gdyby je zauważył, to myślę, że i tak by nie zareagował. To już ewidentne, że selekcjoner nie ma cierpliwości, by prowadzić treningi swojej drużyny – pisze kolejny felietonista, Artur Xexeo. – Felipao opowiada na konferencjach, że drużyna się rozwinęła, wygląda dobrze i wszyscy są w formie. Nie mówi jednak o rozwoju piłkarskim. Woli opowiadać o wadze, wynikach z siłowni i motywacji (…). Zawodnicy zaczynają tęsknić za piłką. Tylko Scolari tego nie widzi.

Teraz jego głównym problemem może być uraz Neymara, który w ostatnich dniach nie trenował, wczoraj jeździł tylko na rowerku ze specjalnym opatrunkiem na nodze i dopiero dziś wyszedł na zajęcia z drużyną. W przeciwnym razie Brazylia przypominałaby – jak pisze Fernando Calazans w „Globo” – Argentynę bez Messiego. – U nas wszystko zależy od Neymara, u nich jeszcze bardziej od Messiego. I nie ma sensu argumentowanie, że mamy świetny środek obrony z Thiago Silvą i Davidem Luizem, ani że oni mogą liczyć na Angela di Marię. Wszystkie akcje muszą u nas przejść przez stopy Neymara, u nich przez Messiego. Dlatego nie miejmy wątpliwości: w dzisiejszych reprezentacjach jest im bardzo ciężko.

***

Reklama

Na koniec wisienka na torcie, czyli świetny wywiad z Mario Jardelem w „Lance”. Były goleador Porto, Sportingu i Galatasaray szczerze opowiedział o uzależnieniu od kokainy:

W Portugalii jesteś legendą. W Brazylii czujesz się niedoceniany?

Tak, i to bardzo. Ale część winy leży po mojej stronie. Miałem złych doradców. Otaczało mnie wielu skurwysynów. Nie interesują mnie już sprawy materialne. Jestem prostym człowiekiem. Uczę się i patrzę na prawdziwy świat.

Kogo nazywasz skurwysynami?

Ludzi, którzy byli blisko mnie, wykorzystali mnie, a kiedy ich potrzebowałem, uciekli. Okradli mnie. Przepisali nawet na swoje nazwiska jedno mieszkanie, o czym nie chcę mówić.

(…)

Co doprowadziło cię do problemów z kokainą?

Złe przyjaźnie, koniec związku, depresja… Byłem rozbity, bo nie miałem nikogo, kto by mnie wsparł wtedy, kiedy tego potrzebowałem.

Nawet najbliżsi?

Ojciec zmarł na serce w 1997 roku, w trakcie mojego pierwszego sezonu w Porto, a matka do dziś jest alkoholiczką. Możesz sobie wyobrazić, przez jaką walkę przeszedłem.

(…)

Byłeś kiedyś blisko śmierci?

Oczywiście. Pewnego dnia przedawkowałem, miałem halucynacje i zacząłem się bać. Nie jest łatwo, to codzienna walka.

Dalej cię do tego ciągnie? Pijesz jakiś alkohol?

Nie ciągnie, piję tylko wino. Nie mam głowy do piwa. Po trzech małych puszkach jestem pijany. 

Image and video hosting by TinyPic


Najnowsze

Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
1
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś
Francja

Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Aleksander Rachwał
2
Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...