Oczywiście, że sędzia skręcił Bośnię, bo gol Dżeko w pierwszej połowie był prawidłowy. Sędziowie z Oceanii powinni zostać zaproszeni na wycieczkę albo kursokonferencję, jednak sędziować na mundialu? Gdy do tej pory pracowali na Fidżi, Tahiti i innych Wyspach Salomona? Jak słusznie skomentował wczoraj ktoś na Twitterze, ten sędzia pierwszy raz w życiu widział obie drużyny w pełnym, profesjonalnym obuwiu piłkarskim.
Mimo to jednak zwalanie winy na arbitra to wielkie uproszczenie, a nawet zwyczajne zakłamywanie obrazu tego meczu. Jeszcze większy „popis” dała bowiem obrona Bośni. Od czasu gdy skończyła się Ekstraklasa nie widzieliśmy tak chaotycznego, rozpaczliwego występu w defensywie. Bośniacy co chwila to rozstępowali się jak Morze Czerwone, to znowu z piłką zachowywali się jak gdyby to był granat, którego w trybie pilnym trzeba się pozbyć. Nie było takiego defensora ekipy z Bałkanów, którego nie objechałby wczoraj Emenike. Facet robił co chciał, a nie bawił się przy tym szczególnie w wyrafinowane dryblingi – jest bardzo szybki i bardzo silny, to w zupełności wystarczało. Szczególnie beznadziejni byli Lulić i Spahić, tego drugiego chyba w szatni zamienił ktoś na Spahicia znanego z naszej ligi. Dość powiedzieć, że w pierwszej połowie Nigeryjczycy 68% akcji przeprowadzali stroną tych dwóch parodystów, a tylko 9% lewą. Bośniacy szybko zostali rozczytani, ich słabości momentalnie zostały dostrzeżone i wykorzystane.
Ale okej, wszyscy zdawali sobie sprawę, że to nie jest zespół, który będzie defensywnym monolitem. Mieli tracić sporo, ale też i strzelać hurtowe ilości goli. Dzisiaj jednak z przodu wyglądali dość „fornalikowo”. Dżeko zanotował występ ala Lewy w reprezentacji, czyli wszystkie piłki na niego, a on marnuje jedną za drugą. Misimović przeszedł w trakcie meczu na emeryturę, a jeśli tego nie zrobi, należy go przymusić – to był sabotaż w jego wykonaniu. Szkoda nam tylko Pjanicia, bo facet walczył za trzech, był w doskonałej formie. Ale samemu to można zawalić mecz, a nie go wygrać.
Nigeria? Nic wielkiego nie pokazała. Ma znakomitego bramkarza, świetnego Emenike, solidną defensywę i Obi Mikela. Ale wielkiej przyszłości tej drużynie nie wróżymy. Nie obrazilibyśmy się też wcale, gdyby ich miejsce w kolejnej rundzie zajął Iran.